"Czujemy się wykorzystani". Mieszkańcy tego osiedla oskarżają Lidla, że nie dotrzymał umowy

Patrycja Wszeborowska
Codzienność mieszkańców osiedla przy ul. Bajki w Rotmance w województwie pomorskim jest pełna korków i spalin, które - jak twierdzi jeden z nich - witają ich o każdej porze dnia i nocy na ich własnym osiedlu. Winą obarcza sklep sieci Lidl, którego klienci mają korzystać z prywatnej drogi dojazdowej osiedla. Rozgoryczony mężczyzna wspomina o nieporozumieniu w ustaleniach z administratorami i zarządem wspólnoty.
Lidl zgotował prawdziwe, korkowe piekło mieszkańcom osiedla przy ul. Bajki w Rotmance. fot. Waldemar / Wykop.pl
Brak bajki przy ulicy Bajki
Życie mieszkańców osiedla przy ulicy Bajki żadną bajką niestety nie jest. Prędzej przypomina zły sen, który nie chce się skończyć. – Przez ten sklep żyje się nam naprawdę trudno, bo uciążliwość, jaką niesie ze sobą jego obecność, jest niemal codzienna – tak opisuje sytuację swoją i swoich sąsiadów Waldemar.

– Kilka lat temu w sąsiedztwie naszego osiedla powstał sklep Lidl. Przed rozpoczęciem inwestycji skontaktowali się z nami (mieszkańcami) przedstawiciele sieci z prośbą o możliwość korzystania z naszej (należącej do 2 wspólnot mieszkaniowych) całkowicie prywatnej drogi dojazdowej do naszego osiedla – tłumaczy mężczyzna na portalu Wykop.pl.


– Gdybyśmy się na to nie zgodzili, sklep w ogóle by nie powstał, bo po pierwsze musiałby wybudować odrębną drogę dla siebie, co byłoby bardzo kosztowne, a po drugie - z tego co wiem od urzędników - nie otrzymałby na to pozwolenia. Musieli zatem mieć naszą zgodę na korzystanie z naszej drogi – dodaje.

Lidl w zamian za pozwolenie korzystania z tej drogi miał zaproponować mieszkańcom osiedla korzystanie ze swojego parkingu. Miała być to swoista kompensacja za zwiększenie ruchu w tej okolicy i powstałe utrudnienia komunikacyjne. Mieszkańcy się zgodzili - w okolicy trudno było z parkingami. Sklep został wybudowany.

Początkowo ustalenia poczynione między administratorami osiedla a Lidlem były egzekwowane. Mieszkańcy korzystali ze sklepowego parkingu, ale z grzeczności zostawiali auta na odległych miejscach, by nie blokować tych bliższych klientom sklepu. Jednak miło było jedynie przez kilkanaście miesięcy.

Według relacji pana Waldemara niedawno Lidl zakazał mieszkańcom parkowania na swoim terenie. Aby skutecznie ich zniechęcić, wprowadził na parkingu parkometry z wysokimi karami za bezprawny postój.

Na nic miały zdać się prośby i telefony mieszkańców do sieci. – Próbując kontaktować się z firmą, jesteśmy traktowani jak intruzi, którzy chcą pozbawić ich zysków, albo coś wyłudzić – skarży się Waldemar.

Administrator zawinił?
Jak wskazuje, administracja najprawdopodobniej nie spisała żadnej umowy z siecią, padły jedynie ustne deklaracje. Próbowaliśmy skontaktować się z zarządcą nieruchomości, lecz dziś ma dzień pracy wewnętrznej i terenowej. Jednak adw. Wojciech Kępka-Mariański z Jurczewski Kępka-Mariański i Wspólnicy Kancelaria Prawna twierdzi, że zawieranie tego rodzaju umów nie leży w gestii administratora budynków.
Mieszkańcy stoją w korkach, nie wyjechawszy nawet ze swojego osiedla.fot. Waldemar / Wykop.pl
– Z opisanej historii wynika, że jest to wspólnota mieszkaniowa, która miała swojego administratora i - jak podejrzewam - również ukonstytuowany zarząd. Jeżeli miałaby zostać zawarta jakakolwiek umowa - czy to ustna, czy pisemna - to powinien ją zawrzeć z upoważnionym przedstawicielem Lidla właśnie zarząd wspólnoty, a nie administrator. Administrator nie jest, co do zasady, uprawniony do reprezentowania wspólnoty i zawierania tego rodzaju umów – wyjaśnia mecenas w rozmowie z INNPoland.pl.

Dowodem na to, że jakaś deklaracja padła, mają być maile wymienione między Lidlem a anonimowym trójmiejskim dziennikarzem, na którego powołuje się Waldemar. W lutym 2018 roku dziennikarz miał dostać od Aleksandry Robaszkiewicz z centrum prasowego Lidl Polska maila z informacją, że „ustalenia, jakie firma poczyniła przed otwarciem sklepu są aktualne – mieszkańcy mogą korzystać z parkingu”.

Jednak zaledwie półtora roku później w listopadzie 2019 roku narracja sieci się zmieniła. „Chcielibyśmy również dodać, że informacja dot. bezterminowego bezpłatnego korzystania z terenu parkingowego przy naszym sklepie nie jest prawdziwa” – czytamy w wiadomości, której nadawcą jest ta sama osoba.

– To nienormalne, żeby nie można było dojechać do własnego domu, korzystając z własnej drogi – denerwuje się Waldemar. – Zdarza się, że aby wjechać na własne osiedle muszę czekać długie minuty aż klienci Lidla wyjadą lub wjadą – tłumaczy.

Problemy z umową ustną

Zapytaliśmy mecenasa Kępkę-Mariańskiego, czy można uznać tego rodzaju deklarację sklepu za wiążącą.

– Jak wynika z maili, deklaracja Lidla dotycząca korzystania z parkingu była złożoną kiedyś deklaracją ustną, a dziś jest kwestionowana. Umowy ustne oczywiście można zwierać, jednak są one bardzo rzadko spotykane w obrocie prawnym ws. nieruchomości w zasadzie wcale, z bardzo prostej przyczyny - fakt ich zawarcia jest trudny do udowodnienia. – wyjaśnia.

– Podejrzewam, że ustalenia wyglądały w ten sposób - Lidl, uzyskał pisemną zgodę na korzystanie z drogi, która należy do osiedla i wspomniał administratorowi czy zarządowi wspólnoty, że mieszkańcy też będą zadowoleni, bo będą mieli duży parking, co później rozeszło się wśród sąsiadów. Nawet jeśli doszło do jakiegoś rodzaju uzgodnień, to należy zbadać, czy wspólnotę reprezentowała osoba, która była umocowana do tego, żeby taką umowę zawierać i czy ze strony Lidla był przedstawiciel, który mógłby dysponować tymi miejscami parkingowymi – tłumaczy prawnik.

Jednocześnie mecenas jest przekonany, że musiała powstać pisemna umowa potwierdzająca dostęp Lidla do omawianej drogi, ponieważ w przeciwnym razie sieć nie dostałaby zgody na budowę sklepu. Pytanie, co było w niej napisane.

– Działka, na której powstał Lidl musiała mieć dostęp do drogi publicznej, bo inaczej Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego nie dałby im pozwolenia na budowę placówki. Lidl prawdopodobnie musiał się wylegitymować jakimś dokumentem, dotyczącym korzystania z opisywanej drogi osiedlowej. Taka umowa musiała być zawarta w formie pisemnej, ponieważ ustna deklaracja zarządu wspólnoty nie wystarczyłaby do uzyskania zgody od PINB-u. – kwituje.

Lidl ponownie twierdzi, że nie zawierał umowy
Poproszona przez nas o komentarz Aleksandra Robaszkiewicz z biura prasowego Lidla przekonuje, że firma nigdy nie zawarła z mieszkańcami lub administracją umowy w sprawie bezterminowej możliwości korzystania z parkingu.

– Od chwili powstania sklepu tj. listopada 2016 roku wraz z rozbudową strefy mieszkaniowej w okolicy ulicy Bajki oraz większą liczbą mieszkańców, a także pojazdów w tej części miejscowości, zaczęły pojawiać się problemy ze znalezieniem miejsca parkingowego przed naszym sklepem – twierdzi Robaszkiewicz.

– Ponadto parking przy naszym sklepie zaczął być traktowany jako parking publiczny, zmieniając swoje pierwotne przeznaczenie. Klienci - w tym również mieszkańcy okolicznych osiedli - każdego dnia informowali naszą infolinię oraz obsługę tego sklepu, iż miejsca parkingowe są długotrwale zablokowane przez pojazdy, dlatego wprowadzenie systemu parkowania w godzinach otwarcia sklepu Lidl było koniecznym rozwiązaniem – dodaje.

Podkreśla też, że postój dla klientów sklepu trwający do godziny jest bezpłatny.