Duże obniżki cen nie uratowały kin. Mutlipleksy zamknięte przez epidemię

Marcin Długosz
Kina, teatry, opery, filharmonie decyzją rządu od 12 do 25 marca mają zostać zamknięte. Duże sieci kin w ostatnim tygodniu radykalnie obniżyły ceny, zapewniając, że nie chodzi o koronawirusa, choć to mało wiarygodne. Teraz epidemia COVID-19 zdemoluje ich finanse mocniej niż myślały.
Od czwartku kina będą świecić pustkami. Przy okazji informacji o zamknięciu szkół poinformowano o zamknięciu instytucji kultury, w tym kin. Fot. Jędrzej Nowicki / Agencja Gazeta
Informację o zamknięciu ośrodków kultury, w tym kin, muzeów, teatrów, podał minister Gliński w trakcie konferencji Mateusza Morawieckiego dotyczącej zamknięcia szkół. O szczegółach pisał siostrzany natemat.pl.

Multipleksy radykalnie obniżają ceny biletów


Jak pisaliśmy w INNPoland.pl, najpierw Cinema City obniżyła ceny biletów do odwołania, w każdy dzień, także w weekendy, o 50 proc., tuż po niej identyczną strategię wprowadził Helios. Sieci zapewniały, że planowały to od dawna i nie ma to związku z rosnącą liczbą zachorowań na COVID-19.

Jak tłumaczy Maciej Świątek, ekspert z agencji mediowej Mindshare, by zrozumieć strategię cenową branży kinowej, trzeba się cofnąć o kilka lat. – Wraz ze wzrostem liczby sprzedanych biletów rok do roku (coroczne bicie rekordów), rosła także ich cena, tworząc wśród fanów dużego ekranu największą barierę przed odwiedzaniem sal kinowych, co wynika z badań prowadzonych przez nas – mówi.


Jednak zaznaczyć należy, że okres wiosenny to tradycyjnie dla kin okres posuchy, gdy klienci wybierają raczej spędzanie czasu na świeżym powietrzu, mają mniej czasu ze względu na święta, a też i premiery filmowe nie są powalające.

– Analizując te czynniki, decyzja o zmianie cen biletów brzmi zdroworozsądkowo. Jest to w mojej opinii świadoma interwencja, mająca na celu walkę z trendem słabszej frekwencji w pierwszej połowie roku, a w szczególności z trudnym drugim kwartałem – mówi Maciej Świątek. Dodaje, że traktowałby obniżki jako tymczasowe.

Koronawirus dopadł multipleksy, mimo obniżek


Nie można zapominać jednak o panice koronawirusowej. Ekspert zwraca uwagę na przesuniętą premierę kinową nowego filmu o Jamesie Bondzie.

– Patrząc przez ten pryzmat, decyzja kolejnego gracza rynku kinowego o przystąpieniu do grupowej obniżki cen, wskazuje nie tylko na próbę zmierzenia się z cyklicznie powtarzającym się spadkiem frekwencji, ale także podjęcia wyzwania związanego ze zjawiskiem, jakiego nie mieliśmy w ostatnich latach, a które wynika bezpośrednio z zagrożenia zakażenia wirusem – mówi Maciej Świątek.

Ostatecznie wirus zainfekował także sieci kinowe. Netflix wydaje się posiadać dużą odporność na zakażenie wirusem, stąd spragnieni audiowizualnej rozrywki będą mogli nadrobić to, na co dotąd nie mieli czasu.