Galerie handlowe protestują przeciw zmianom. "Sytuacja jest katastrofalna"

Patrycja Wszeborowska
Dramatyczne apele polskich firm o zwolnienie z płacenia czynszu galeriom handlowym przyniosły oczekiwany skutek. W rządowym projekcie tarczy antykryzysowej znalazł się zapis o obniżeniu o 90 proc. czynszu w lokalach znajdujących się w obiektach o powierzchni powyżej 2 tys. mkw. – Ten przekaz jest jednostronny, ponieważ obecna sytuacja jest również katastrofalna dla centrów – denerwuje się menedżer jednego z polskich centrów handlowych.
Najemcy skarżą się, że centra handlowe każą im płacić czynsz. – Obecna sytuacja jest również katastrofalna dla centrów – denerwuje się jeden z zarządców. Fot. Arkadiusz Stankiewicz / Agencja Gazeta

Najemcy proszą galerie, by pozwoliły im przeżyć

Od chwili rządowej decyzji o zamknięciu działalności galerii handlowych w mediach pojawiło się wiele ponurych historii o problemach, z jakimi zmagają się najemcy, którym centra handlowe każą płacić czynsz mimo zamknięcia sklepów i braku obrotów.

W obliczu ogromnego kryzysu, jakiego już doświadczają sieci handlowe w wyniku epidemii koronawirusa, właściciele polskich marek odzieżowych, obuwniczych, akcesoryjnych i innych powołali do życia Związek Polskich Pracodawców Handlu i Usług.

– Chcemy, by galerie pozwoliły nam przeżyć – tłumaczył prezes Grupy LPP Marek Piechocki, jeden z członków nowego związku.


W efekcie w projekcie specustawy przygotowywanej przez rząd w ramach walki z pandemią znalazł się zapis o obniżeniu o 90 proc. czynszu w lokalach zlokalizowanych w obiektach handlowych o powierzchni powyżej 2 tys. mkw. - niezależnie od powierzchni danego lokalu i innych czynników. Wszyscy mają zostać potraktowani tak samo. Głosowanie nad projektem odbędzie się 25 marca podczas posiedzenia Sejmu.

Centra handlowe - chłopiec do bicia

Stwierdzenie, że właściciele i zarządcy centrów handlowych są niezadowoleni z proponowanych rozwiązań, byłoby dużym niedopowiedzeniem. – Centra handlowe stały się dyżurnym chłopcem do bicia – przekonuje w rozmowie z INNPoland.pl menedżer jednego z polskich centrów.

Jak twierdzi, średniej wielkości galeria rocznie generuje przychód równy 2-3 promilom przychodu osiąganego przez duże sieci handlowe, takie jak Grupa LPP, które dziś proszą o „przeżycie”.

– 30-40 proc. z przychodu to koszty utrzymania obiektu, zaś 50-60 proc. pochłania obsługa kredytu, finansowanego z czynszu. Zysk to kilka procent. A są też centra nierentowne, z problemami. Więc apel dużych najemców „niech galerie pozwolą nam przeżyć” brzmi jak żart. Już samo porównanie skali biznesów pokazuje, kto jest tu podmiotem dominującym – zauważa.

Jak przekonuje, jeśli najemcy nie będą płacić czynszu, to centra handlowe nie będą w stanie obsługiwać swojego zadłużenia w bankach, jak również wywiązywać się z kontraktów ze służbami odpowiedzialnymi za utrzymanie obiektów, tj. ochronę, sprzątanie, utrzymanie techniczne.

– Co więcej, czy najemcy działają, czy nie działają, centra mają do zapłaty podatki, w tym podatek od nieruchomości komercyjnych, podatek od nieruchomości, opłatę za użytkowanie wieczyste. To mogą być wielomilionowe kwoty, finansowane często z przychodów czynszowych. Tak naprawdę czynsz, do którego tak lekko podchodzą najemcy, nie jest zyskiem centrum handlowego, tylko przychodem, który pozwala centrum egzystować i regulować swoje zobowiązania – wskazuje.

Rozwiązanie niezgodne z konstytucją

Kuriozalność rządowego pomysłu potwierdza również Anna Szmeja, CEO w Retail Institute - ośrodku analiz i innowacji, który wspiera zarówno rozwój centrów, jak i sieci handlowych.

– Z perspektywy organizacji, która chce zrozumieć specyfikę działania i potrzebny obu stron oraz wypracować kompromisowe rozwiązania w tej wyjątkowej sytuacji, stwierdzamy jednoznacznie, że jest to sytuacja bezprecedensowa, ale i niezgodna z prawem – mówi w rozmowie z INNPoland.pl.

Sytuację, w jakiej znaleźli się dziś właściciele i zarządcy centrów handlowych, Anna Szmeja porównuje do sytuacji, w jakiej równie dobrze mogłyby się znaleźć osoby wynajmujące ludziom mieszkania.

– Wyobraźmy sobie, że osobie, która wynajmuje komuś mieszkanie, rząd zabroni jutro pobierać opłaty tytułem wynajmu tego lokum i jednocześnie nie poinformuje jej w jaki sposób zrekompensuje powstałą w tę sposób stratę. W przypadku relacji pomiędzy zarządcą centrum handlowego i jego najemcami sytuacja jest analogiczna – przekonuje.

– Stosunek między dwoma przedsiębiorcami - między centrum i siecią handlową - został określony w umowie najmu, gdzie strony ustaliły pewne warunki funkcjonowania. Dziś, z powodu epidemii, obie strony powinny usiąść do rozmów i zastanowić się jak tę sytuację rozwiązać. Bez pomocy rządu żadna z nich nie poradzi sobie bo bieżące koszty funkcjonowania je przygniotą - jedne szybciej, drugie wolniej – dodaje.

Jak zauważa, centra handlowe nadal są otwarte, mimo że ok. 90 proc. przedsiębiorców, którzy pracowali na terenie tych obiektów, pozamykało swoje sklepy i nie może opłacić czynszów. Zaś galerie ponoszą koszty związane z ich funkcjonowaniem, w co wliczają się kredyty, rachunki za ochronę,  sprzątanie, media czy różnego rodzaju podatki. 

Potrzebny jest obustronny dialog

Jednak sprawa jest jeszcze bardziej skomplikowana. W rzeczywistości wynajmujący otrzymują od najemców dwie należności - czynsz oraz opłatę serwisową, dzięki której najemcy partycypują w kosztach utrzymania budynku, sprzątania, ochrony, marketingu. Gdyby wszyscy najemcy ponosili ją proporcjonalnie, to problem byłby zdecydowanie prostszy do rozwiązania, ale część z nich, zwłaszcza duże i znaczące firmy, funkcjonują w centrach na preferencyjnych warunkach. 

– Polacy mają ulubione marki, które chcieliby znaleźć w centrach, które najczęściej odwiedzają. Tym samym, wynajmujący starają się zachęcić je do otwarcia się w danej galerii. Jedną z form zachęty są preferencyjne warunki najmu: niski czynsz, często uzależniony od wysokości obrotu, oraz zwolnienia lub ryczałt opłat serwisowych – zauważa Anna Szmeja.

Jak przekonuje, Retail Institute próbuje wesprzeć najemców i wynajmujących w wypracowaniu kompromisu oraz przejściowego modelu funkcjonowania, w oparciu o który, będą mogli współpracować do czasu powrotu do sytuacji sprzed epidemii.

– Do tego potrzebny jest konstruktywny dialog obu stron oraz sygnał od rządu, że żadna z firm pracujących w ramach ekosystemu centrum handlowego nie pozostanie bez wsparcia – kwituje.