Rząd rekordowego długu. Ukrywany stan finansów państwa i sprytne żonglowanie danymi

Leszek Sadkowski
Rządowa informacja o nowelizacji budżetu niewiele mówi o realnym stanie finansów państwa - uważają ekonomiści. Podobnie jak informacja o wzroście wydatków, gdyż większość działań antykryzysowych jest realizowana poza budżetem państwa. Martwi luka VAT, która właśnie gwałtownie rośnie, co potwierdzają najświeższe dane. I pewien chaos, który zaburza rzeczywisty obraz sytuacji.
Leszek Balcerowicz: premier Morawiecki wprowadza opinię publiczną w błąd. 123rf.com

Nowelizacja budżetu

25 sierpnia rząd opublikował projekt nowelizacji budżetu państwa na ten rok. Centrum Informacyjne Rządu podało, że w projekcie przewiduje się, że dochody będą niższe od zaplanowanych w ustawie o 36,7 mld zł i wyniosą 398,7 mld zł. Wydatki zostały zaplanowane na 508 mld zł, co oznacza, że będą wyższe o 72,7 mld zł od przewidzianych w ustawie budżetowej na 2020 r.

Wiadomo jednak, że budżet państwa stanowi tylko część finansów publicznych - i tak np. w 2019 roku z 956 mld zł wydatków państwa tylko 414 mld zł stanowiły wydatki budżetu.


Ekonomiści przypominają, że poza budżetem pieniądze podatników wydają jeszcze przede wszystkim samorządy, ZUS (a dokładniej zarządzany przez ZUS Fundusz Ubezpieczeń Społecznych) i NFZ. Co więcej, do tych instytucji w 2020 roku dołączyły PFR i BGK, które realizują tzw. tarczę finansową oraz Fundusz Przeciwdziałania COVID-19.

Przemilczane wydatki

Aleksander Łaszek, Główny Ekonomista Forum Obywatelskiego Rozwoju ocenia, że mimo iż są to rządowe instrumenty walki ze skutkami pandemii, to działają poza budżetem, a limit wydatków obu funduszy wynosi 200 mld zł, z czego dotychczas wydano ponad 100 mld zł.

- Informacja o wydatkach budżetu państwa z pominięciem wydatków BGK i PFR de facto przemilcza największe wydatki antykryzysowe rządu. Najważniejszą informacją opublikowaną przez rząd są zrewidowane prognozy dochodów podatkowych budżetu państwa, które mają być o prawie 40 mld zł niższe - szacuje Łaszek.

Największa rewizja dotyczy jego zdaniem wpływów z VAT, które mają wynieść 170 mld zł. Taki wynik oznaczałby istotny spadek ściągalności i wzrost luki VAT. A według prognoz rządowych realny spadek PKB w tym roku ma wynieść 4,6 proc.

Nie da się również ukryć, że tak duży deficyt budżetowy sprawia wrażenie, jakby rząd przewidywał trudną sytuację finansową w ostatnim kwartale roku i dość mocno się jej obawiał. Bo i ma czego - ludzie wbrew zapowiedziom rządu nie mogą spać spokojnie, bo rekordowy planowany deficyt w 2020 r. (ponad 109 mld zł) i bardzo szybko rosnące zadłużenie kraju (dług publiczny w 2020 i 2021 r. może dobić nawet do ponad 1,5 bln zł) nie są powodem do dumy, a tym bardziej spokoju.

Ten rząd przejdzie do historii, jako rząd rosnącego zadłużania państwa, co rozłoży się na wiele kolejnych lat. Inna sprawa, że pandemiczne wyzwanie było naprawdę duże, choć coraz głośniej mówi się o tym, że popełniono wiele błędów przy totalnym zamknięciu państwa.

Wzrost luki VAT

- Można przypuszczać, że w całym roku stanowiące podstawę VAT konsumpcja i inwestycje publiczne spadną mniej, a głównym źródłem spadku będą inwestycje prywatne, na których efektywna stawka VAT jest bliska zera. To w połączeniu z prognozowaną inflacją (CPI: 3,3 proc.) oznacza, że podstawa VAT spadnie niewiele w porównaniu do 2019 roku, natomiast wpływy z VAT mają być niższe o ponad 5 proc., co świadczy o istotnym wzroście luki VAT - dodaje ekonomista.
Pracodawcy RP
Jednak zgodnie z najnowszymi prognozami rządu dochody z tytułu podatku VAT w 2020 r. mają się ukształtować na poziomie ok. 170 mld zł wobec ok. 181 mld zł przed kryzysem w 2019 r. To oznacza spadek dochodów o 11 mld zł, tj. o 6 proc. rok do roku, jak podają Pracodawcy RP.

FOR wielokrotnie ostrzegał o cykliczności wpływów VAT, wskazując, że istotna część poprawy ściągalności obserwowanej w latach 2015-2018 wynikała z dobrej koniunktury i może ulec odwróceniu, a mniejsze o 6 mld zł wpływy budżetowe z PIT i CIT oznaczają, że niższe będą także dochody samorządów (o ponad 2 mld zł).

Poza spadkiem dochodów podatkowych rząd zakłada niższe o 17 mld zł dochody składkowe FUS. Sam przypis składki ma być niższy o 10 mld zł, ale do kwoty tej trzeba doliczyć zwolnienia ze składek dla mikro- i małych firm w ramach tarczy antykryzysowych w kwocie prawie 7 mld zł.

Załączniki do ustaw


Łaszek ostrzega: - Niestety w nowelizacji pominięto informacje o dochodach Funduszu Pracy i Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych, które normalnie stanowią załączniki do ustaw budżetowych. Z punktu widzenia dochodów państwa brakuje też informacji o dochodach NFZ, choć trzeba zaznaczyć, że jego plany finansowe normalnie też były publikowane niezależnie od ustawy budżetowej.

Z tego m. in. powodu, twórca FOR Leszek Balcerowicz ocenia, iż nie jest prawdą to, że dziura budżetowa wynosi ponad 100 mld zł, a premier Morawiecki wprowadza opinię publiczną w błąd, podając zaledwie wycinek tematyki zwanej finanse publiczne. Dziura budżetowa łącznie przekroczy ponad 200 mld złotych - szacuje Balcerowicz. A może być jeszcze większy, tym bardziej, że wygląda na to, iż nikt tak naprawdę tego stanu nie kontroluje.

Wyrywkowe dane


Może więc jest tak, że rząd po prostu nie panuje nad sytuacją? - Powiedziałbym inaczej, raczej wyrywkowo pokazuje te dane, które są im na rękę. W międzyczasie bowiem opublikowano pełen projekt budżetu, który pokazuje więcej, ale też nie wszystko - mówi nam Łaszek.

Warto zwrócić uwagę na to, że rząd zakłada wzrost luki VAT w 2020 roku i tylko nieznaczny spadek jej w 2021 roku, co dobrze widać na danych z uzasadnienia budżetu. Z prognoz rządowych wynika, że spadek VAT zapewne będzie większy niż wynikałoby ze spadku PKB.

Jak to działa w praktyce? Ekonomista tłumaczy, że w uproszczeniu VAT jest naliczany na konsumpcję oraz inwestycje inne niż przedsiębiorstw (jak rząd kupuje samochód, to płaci VAT; jak Kowalski kupuje samochód to płaci VAT, jak firma kupuje samochód to odlicza ten VAT). A spadek konsumpcji oraz inwestycji publicznych pewnie będzie mniejszy niż spadek PKB.

- Według założeń rządowych nominalne PKB ma w tym roku ma spaść tylko o 1,7 proc. Konsumpcja tymczasem ma spaść o 2,6 proc. Do tego jeszcze trzeba uwzględnić, że w całym agregacie inwestycji (realny spadek o ponad 10 proc.) spadną zapewne inwestycje prywatne (nie objęte VAT), a wzrosną publiczne (objęte VAT). Czyli podstawa VAT spadnie pewnie bardziej niż PKB i samo spożycie - podsumowuje ekspert FOR.

Tak czy inaczej sprawy budżetowe stają się coraz bardziej zagmatwane i skomplikowane, a przeciętny człowiek niewiele z tego rozumie. Ujmując wypowiedzi ekonomistów najprościej jak się da - dług kraju szybo i niebezpiecznie rośnie, i nie jest pewne czy ktoś to wszystko ma pod wystarczającą kontrolą. Co więcej, zadłużenie będzie w dalszym ciągu rosło. Czym się to skończy? Tego na razie nie wie nikt, ale potencjalny wzrost inflacji może być najłagodniejszym wymiarem kary.

Efekty rozrzutności

Marcin Materna, Doradca Inwestycyjny i Dyrektor Departamentu Analiz DM Millenium ocenia, że rząd na niewielkie pole do działania. Bo polityka socjalna prowadzona w ciągu ostatnich lat (obniżenie wieku emerytalnego, programy socjalne z roku na rok zwiększane) spowodowała, że zwiększyła się wartość wydatków stałych więc o cięciu kosztów nie może być mowy.

- Wprawdzie premier wspomina coś o redukcji zatrudnienia w administracji państwowej, ale sądzę że pod wpływem związków (nie wszystkie w nich mówią tym samym głosem co rząd) z tego się wycofa. Byłoby to nawet logiczne, bo trudno pogodzić uruchamiane taśmowo tarcza za tarczą, która ma chronić zatrudnienie, z redukcją zatrudnienia u największego pracodawcy w kraju, jakim jest państwo - mówi Materna.

Rząd tym samym znalazł się w swego rodzaju klatce, w której zaczyna się miotać, bo ma ograniczoną możliwość manewru, a pożary wybuchają w bardzo różnych miejscach i coraz trudniej je ugasić. W ocenie ekonomistów to w dużej części efekt wcześniejszej rozrzutności, za którą kupiono polityczne poparcie.