Kawalerka jak z bajki... i w tym problem. Oszust naciąga na wynajem nieistniejącego mieszkania

Krzysztof Sobiepan
Na popularnym serwisie ogłoszeniowym zaczęło pojawiać się ogłoszenie oferujące wynajem kawalerki w atrakcyjnej cenie. Jedna z internautek postanowiła je sprawdzić i szybko się zawiodła. Wszystko wskazuje bowiem na to, że ogłoszenie jest sposobem na wyłudzanie pieniędzy od potencjalnych najemców.
Oszust prezentuje tanią i ładnie urządzoną kawalerkę, żeby naciągnąć zainteresowanych. Zdjęcie poglądowe. Fot. Grzegorz Celejewski / Agencja Gazeta
Jedna z użytkowniczek facebookowej grupy Wynajem mieszkanie / pokój w Warszawie ostrzegła innych członków przed dziwną ofertą. Na serwisie z ogłoszeniami OLX.pl jak bumerang ma wracać ogłoszenie niejakiej "Żanety". Dotyczy wynajmu kawalerki na warszawskim Mokotowie w metrażu 35 m kw. Cena z wliczonymi już opłatami to 1400 zł, co jak na stolicę jest nader atrakcyjną ofertą.

Gdzie jest haczyk? Otóż mieszkania nie można obejrzeć, bo oferentka ma mieszkać za granicą. Nie ma też możliwości przesłania dodatkowych zdjęć kawalerki. Jeśli ktoś się zdecyduje, oczywiście po uprzednim wpłaceniu zaliczki, pani Żaneta ma przyjechać do kraju i przekazać klucze.


Jeśli Wam też zapalają się w głowie kolejne żółte i czerwone lampki, to nie jesteście osamotnieni – najprawdopodobniej jest to oszustwo. Nie ma żadnego potwierdzenia, że Pani Żaneta rzeczywiście istnieje. Kolejnym podejrzanym aspektem jest to, że ogłoszenie wielokrotnie pojawia się i znika, a jedyną zmianą jest nowy numer kontaktowy w aplikacji WhatsApp. Absolutnie nie należy w takich przypadkach przelewać pieniędzy w ciemno, bo najpewniej nie zobaczy się już ani zaliczki, ani kluczy do mieszkania na Mokotowie.

Covid-19 i spadek ceny najmu

Jak pisaliśmy w INNPoland.pl, skutki pandemii koronawirusa na rynku nieruchomości najbardziej uderzyły w mieszkania na wynajem, zarówno ten długo-, jak i krótkoterminowy. Jeszce pod koniec wakacji ceny najmu zmalały o 10-15 proc., a szacuje się, że spadek może pogłębiać się nawet do 20-25 proc.

Na rynek wpłynęły też decyzje uniwersytetów, które zarządziły studentom zdalne nauczanie. Dzięki temu nie muszą oni wynajmować pokoi w miastach uniwersyteckich. Dodatkowo wielu pracowników przyjezdnych, m.in. Ukraińców, zdecydowało się na powrót do kraju przez epidemię – wymienia w rozmowie z INNPoland.pl Mariusz Łubiński prezes zarządzającej nieruchomościami spółki Admus.

Czytaj także: Kryzys oczyści rynek najmu z Januszy Biznesu. Nauczą się, że czasem trzeba to mieszkanie odmalować