Tej obietnicy również PiS nie dał rady dotrzymać. Dopłaty do prądu tylko dla wybranych
To już praktycznie pewne: rekompensaty za podwyżki cen energii elektrycznej zobaczą tylko nieliczni Polacy. Rządowy projekt zaliczył bardzo bolesne zderzenie z rzeczywistością.
Już wtedy projekt mocno odchodził od zapowiedzi Mateusza Morawieckiego, który zarzekał się, że rząd znajdzie sposób na to, aby "gospodarstwa domowe nie miały podwyżki cen prądu". Teraz okazuje się, że nawet na to nie ma co liczyć.
Czytaj także: Radość z dopłat do cen prądu potrwała niedługo. Skarbówka żąda od nich podatku
Jak podaje serwis money.pl, Ministerstwo Klimatu i Środowiska (do którego w międzyczasie trafiło zadanie opracowania systemu rekompensat dla odbiorców indywidualnych) jeszcze w tym miesiącu przedstawi projekt odpowiedniej ustawy. Sęk w tym, że dopłaty nie trafią ani do wszystkich Polaków, ani do tych z pierwszego progu podatkowego.
Według informacji serwisu, pieniądze trafią tylko do najuboższych, czyli podopiecznych pomocy społecznej, emerytów i rencistów – są to tzw. odbiorcy wrażliwi. Reszta Polaków będzie musiała poradzić sobie samodzielnie.
Dlaczego prąd jest taki drogi?
W Polsce od lat większość energii (80 proc.) produkuje się ze spalania węgla. Tego surowca jest coraz mniej, rosną koszty jego wydobycia. Doszło do tego, że polski węgiel jest droższy od importowanego, który ściągamy z Rosji, Chile czy Australii.Na dodatek od lat wiemy, że spalanie węgla jest nieekologiczne, truje środowisko i nas samych. W związku z tym Unia Europejska stopniowo podwyższa specyficzny podatek: uprawnienia do emisji CO2. Gdybyśmy kilka, kilkanaście lat temu zaczęli się przestawiać na produkcję energii ze źródeł odnawialnych, płacilibyśmy w tym momencie mniej.
Czytaj także: Morawiecki kompletnie odleciał. Aż trudno uwierzyć, kogo obwinia za podwyżki cen prądu