Spowiedź Colaholika. Pije 4 litry Coca-Coli dziennie i wprowadzili mu podatek cukrowy
Wydaje się, że tylko niektórzy Polacy realnie zmienią swoje przyzwyczajenia i całkowicie zrezygnują z picia słodkich napojów przez podatek cukrowy. Większość ponarzeka, ale zapłaci wyższą cenę za butelkę ulubionej Coli. Co ma jednak powiedzieć prawdziwy "colaholik", który pije Colę Zero jak wodę?
Nowa danina nie we wszystkich Polaków uderzyła jednak z taką samą siłą. Zdarzają się bowiem osoby, które słodkie napoje kupują codziennie i nie wyobrażają sobie życia bez "kolki". Na wywiad z nami zgodził się Janek (imię zmienione), który sam siebie nazywa "anonimowym colaholikiem".
Według jego obliczeń wypija ok. 3-4 litry Coli Zero dziennie. Szacuje, że przez przeszło 20 lat regularnego jej spożywania mógł wypić ponad 30 tys. litrów tego napoju, kosztującego go grubo ponad 100 tys. zł Jak można się domyślić, nie jest fanem nowej daniny rządu od słodkich napojów.
Czytaj także: Podatek cukrowy wykańcza polską oranżadę. Drastyczna podwyżka ceny
Jak się zaczęło twoje regularne picie Coli Zero?
Janek: To była miłość od pierwszego łyku (śmiech). Nie ma skomplikowanej historii, po prostu chciało mi się pić. Zawsze lubiłem Colę, Stany Zjednoczone, całą tę otoczkę. Pierwszy raz jak spróbowałem wersji bez cukru byłem nieco przy kości, postanowiłem się odchudzać. Stwierdziłem, że dam szansę Coli Light. Mogę powiedzieć, że podziałało, dziś nie mam już żadnych problemów z wagą.
Ciężko się było przyzwyczaić do Zero po zwykłej Coca-Coli?
Na początku okropnie mi nie smakowała. Aspartam ma ten charakterystyczny posmak, niektórzy go nie znoszą. Wszystko jest jednak kwestią przyzwyczajenia i po jakimś czasie wskoczył mi tzw. smak nabyty. Teraz w ogóle nie czuje posmaku słodzika. Czuje teraz za to, jak zwykła Cola jest po prostu straszliwie słodka, wręcz oblepia mi język swoim cukrem. Ale o gustach się nie dyskutuje.
Porozmawiajmy o "przebiegu". To naprawdę są 3-4 litry każdego dnia? Kontrolujesz jakoś te wydatki?
Tak, jest to parę litów dziennie. Nie, nie kontroluje wydatków (śmiech). Powinienem to robić. Nie robię i ubolewam. Cierpię.
Z drugiej strony, zobacz. Ludzie piją herbatę, kupują wodę w butelce, potem jakiś soczek, wypasiona kawka w kawiarni. Za wszystko płacą, czasem bardzo dużo. Owszem, jakbym pił tylko wodę z kranu, pewnie byłbym bogatszy. Jednak prawdę mówiąc, nie przepadam za wodą.
Ludzie kupują różne napoje, a ja całość sobie upraszczam. Jak kupuję coś do picia – jest to Cola Zero. Nie zastanawiam się, nie przebieram. Więc tak, może i wydaje dużo na Colę Zero, ale na inne napoje prawnie nic. Nie piję nawet kawy, czasem tylko herbatę. Więc za napoje średnio pewnie płacę tyle, co zwykły Kowalski. No może trochę więcej...
Nie boisz się trochę o zdrowie? Jaki to może mieć wpływ na twój organizm?
Ostatni raz byłem przeziębiony ze 30 lat temu. Uważam, że to Cola sprawia, iż jestem taki zahartowany. Pewnie dzięki niej nie zachorowałem też na Covid-19 (śmiech). Oczywiście żartuję. Nie sadzę, że napój jakoś cudownie buduje moją odporność.
Zrobiłem sobie kiedyś testowo przerwę i przez miesiąc nie piłem w ogóle Coli. Nie stwierdziłem żadnej różnicy, ani lepiej, ani gorzej – wszystko było tak, jak wcześniej. Nie miałem żadnych objawów "odstawienia": senności, jakichś innych nieprzyjemności, czegokolwiek. Nic się nie stało. Doszedłem do wniosku, że Cola Zero jest dla mnie po prostu neutralna.
Pijesz Coca-colę Zero codziennie od ponad 20 lat. Czyli pewnie z pół życia?
Tak, ale Zero weszła na polski rynek dopiero w 2008 r. Wcześniej piłem Cole Light, niektórzy pamiętają jeszcze te charakterystyczne srebrne etykiety. Z tego co wiem srebrna wersja nadal jest do kupienia na świecie, ale już nie w Polsce.
Która miała lepszy smak? Zero czy Light?
Zero nie ma konkurencji. Ale w ślepych testach podobno wiele osób nie jest w stanie ich rozróżnić. Inni mówią, że te dwa produkty to tak właściwie jeden, tylko w Zero zmienili image na bardziej "maczo męski". Light miała to skojarzenie, że jest dla kobiet i prawdziwy facet tego nie tknie. Kompletna bzdura.
Pamiętam pierwsze reklamy Coli Zero. Ociekały wręcz testosteronem.
Prawda? Ci żołnierze, muskularni kolesie gdzieś biegną, coś robią. Maczo do potęgi entej. Na mnie nie robi to żadnego wrażenia, kupuje ten produkt dla smaku, a nie by wszystkim pokazać, że jestem alfą czy cokolwiek. Trochę mnie śmieszy takie podejście.
Śmieszna historia to też, jak trzeba tłumaczyć konsumentom czym jest twój produkt, bo inaczej się nie zorientują. "Coca-Cola Zero" - wydawałoby się, że wszyscy wiedzą, o co chodzi, że bezcukrowa, zero kalorii. Na butelkach na całym świecie i tak musieli zacząć dodawać "Zero Cukru". Wtedy kupujący zaczęli dodawać dwa do dwóch. Trochę absurd.
Czy pijesz coś innego niż Colę Zero?
Tak, nie jestem żadnym purystą-fanatykiem. Dla mnie to zabawa. Jak nie ma Zero, to czasem biorę zwykłą, choć trochę marudzę. Jak testowo wyszła Fanta Zero – też kupiłem. Testuje nowości i ciekawostki. Staram się nie pić Pepsi Max.
Kelnerów pytających "a może być Pepsi?" traktuje standardowym sucharem "a mogę zapłacić pieniędzmi z Monopoly?", ale jak nie ma nic innego to też wypiję, nie będę się oburzał czy wołał kierownika. Cola Zero nie jest moją religią, po prostu bardzo ją lubię.
Próbuje też milion wariantów, często sprowadzanych z innych rynków. W Wietnamie jest Coca-Cola Plus. Inna ciekawa jest z Japonii, zupełnie bezbarwna. Smakowo jej jednak nie polecam. Nie przepadam też za brzoskwiniową i cynamonową Colą Zero. Lubię za to pomarańczową Zero. Najlepsza dla mnie jest chyba Cherry Zero, ale ona jest z USA.
Kluczowe pytanie. Jakie preferujesz butelki? Małe, półlitrowe, a może jak największe?
Wszystko zależy od preferencji. Uwierz mi, że colaholików nie jest wcale mało. Z moim serdecznym przyjacielem, też "uzależnionym", przy zakupie "kolki" możemy rozmawiać godzinami. Z małej czy dużej butelki? Jaka jest idealna temperatura – pokojowa, z lodówki, lekko ciepła? Z lodem czy bez? Jakie dodatki? Dla mnie kluczowy jest na przykład poziom gazu.
I stąd wynika moja preferencja butelki. Te najmniejsze są za bardzo nagazowane, a ja lubię jednak lekko rozgazowany napój, do tego zimny. Sięgam więc większe butelki, bo można je parę razy otworzyć i dać napojowi "pooddychać". Jestem pewien, że mięśnie prawego nadgarstka mam wypracowane jak zawodowy sportowiec. Wszystko od odkręcania korka (śmiech).
Co z podatkiem cukrowym? Przygotowałeś się, zrobiłeś żelazne zapasy?
Aktywnie myślałem o podwyżce cen. Tak, zrobiłem zapas. Niestety starczyły na cztery dni.. (śmiech). Często kupuję w Żabce, więc wymieniłem kupę zebranych punktów lojalnościowych na półtoralitrowe Cole Zero. Wyszło koło 18 litrów.
Co ciekawe Żabka ma jeszcze stare ceny, choć mamy 7 stycznia. Bardzo mnie to cieszy, choć wiadomo, że nie potrwa to zbyt długo. Ja kupuję napój, jak potrzebuję, nie chomikuję zapasów, bo często się przemieszczam. Przyjaciel colaholik robi za to duże zakupy w Selgrosie i on pracuje na wielu zgrzewkach jednocześnie i dużej spiżarni.
Co myślisz o samym podatku cukrowym?
Podzielam zdanie wielu innych fanów Coli i napojów bezcukrowych. Z jakiej racji w podatku "cukrowym" są produkty, które nie mają grama cukru? Czemu winne są słodziki? Czytałem odpowiednie badania WHO, nie ma przekonujących badań, które kwestionowałyby Aspartam. Gadanie, że jest rakotwórczy to twierdzenia bez naukowego pokrycia.
A z drugiej strony wyłączone z podatku są soki, które mają mnóstwo cukrów. Naturalnych, ale nadal cukrów. Czemu izotoniki są poza tym systemem? Podział jest sztuczny i od razu widać, że nie chodzi to tylko o zdrowie. Często niby zdrowe soki mają więcej cukru na 100 ml niż zwykła Coca-Cola.
A zbierasz może korki od butelek?
Tak, przekazuje je dalej, są rożnego rodzaju zbiórki na szczytne cele. Ostatni słyszałem, że zbieramy na wózki inwalidzkie. Przekazuje to dzieciakom, one regularnie mają zbiórki w szkole.
Ale tu dotykamy też innego ważnego tematu. Jestem świadomy, ile plastiku zużywam przez moje hobby. Ubolewam nad tym, że przyczyniam się do zanieczyszczenia świata plastikiem, Coca-Cola według badań jest trzecim na świecie producentem plastiku.
Sam segreguję śmieci bardzo drobiazgowo, mam nadzieję, że moje butelki nie kończą na wysypiskach i w oceanach. Moim zdaniem Polska poważnie powinna przyjrzeć się sposobom Niemców – tam każda plastikowa butelka ma kaucję.
Czytaj także: Mikroplastik nasz powszedni. Tygodniowo zjadamy go tyle, ile odpowiada karcie kredytowej