Przerażony PiS sięga po opcję atomową. "Więcej dzieci, większa emerytura"

Katarzyna Florencka
Liczba urodzonych dzieci spada z roku na rok, system emerytalny już teraz jest na granicy wydolności, a Polacy nie ufają pomysłom rządu w stylu PPK. Przerażony nadciągającym kryzysem PiS rozważa sięgnięcie po drastyczną opcję: uzależnienie wysokości emerytury od liczby posiadanych dzieci.
PiS chce powiązać liczbę dzieci z wysokością emerytury. Fot. Krystian Maj / KPRM / domena publiczna
Z każdym rokiem w Polsce rodzi się coraz mniej dzieci, a PiS zdaje się nie mieć zielonego pojęcia, co z tym fantem zrobić. 500 plus nic nie dało, podobnie jak kosztowne programy leczenia niepłodności, rozwiązania nie zdradziły też drogie ankiety. Aby uniknąć kompletnej zapaści systemu emerytalnego, PiS rozważa użycie "opcji atomowej" i powiązanie wysokości emerytury z liczbą dzieci.

Emerytura za dzieci

O powrocie do pomysłu, o którym rządzący myśleli już przed rokiem, mówi "Gazecie Wyborczej" jeden z polityków PiS. Jego tłumaczenie brzmi jakby partia rządząca rzeczywiście wierzyła w to, że kobiety nie miałyby nic przeciwko rodzeniu dzieci, ale nie robią tego na złość Jarosławowi Kaczyńskiemu.


– Konkretne decyzje jeszcze nie zapadły, ale wydaje się, że ten pomysł może mieć wpływ na decyzję o chęci posiadania dzieci. Poza tym jest sprawiedliwy, bo im więcej kobieta urodzi dzieci, tym więcej te dzieci odprowadzą (gdy już będą pracować) składek do polskiego systemu ubezpieczeniowego – mówi "Wyborczej" polityk.

Przypomnijmy, że w styczniu 2020 o takim rozwiązaniu mówiła mediom wprost Barbara Socha, pełnomocnik rządu ds. demografii. Dziennikarze dotarli do rozważanej wówczas propozycji emerytury za liczbę dzieci: w nowym systemie dorosłe pracujące dzieci miałyby obowiązek przekazywać 1 proc. swojej pensji rodzicom. Osoby z większą liczbą dzieci automatycznie miałyby w ten sposób otrzymywać więcej.

Spadek liczby urodzeń

Jak pisaliśmy niedawno w INNPoland, Polacy decydują się na dzieci coraz rzadziej i mają ich coraz mniej – a najnowsze dane za 2020 r. nie napawają optymizmem i nadzieją, że cokolwiek się zmieni. Drogie programy społeczne forsowane przez PiS nie zachęciły nas do rodzicielstwa.

Dane z rejestru PESEL pokazują to jasno: w 2020 r. liczba urodzeń była najniższa od 2004 r. i wynosiła 357,4 tys. Z kolei liczba zgonów okazała się najwyższa od II wojny światowej i wyniosła 486,2 tys. To o 129 tys. mniej narodzin od śmierci. Jest to 3,5 razy większa różnica niż w 2019 r.

Więcej ciekawych informacji znajdziesz na stronie głównej INNPoland.pl