Polak pierwszy na świecie wszczepia implanty płatnicze. "Sam chciałem taki mieć, więc go stworzyłem"

Natalia Gorzelnik
Wszystko zaczęło się od tego, że Wojciech Paprota, obecnie CEO Walletmor, zapragnął wszczepić sobie implant płatniczy. Niestety, nie udało mu się znaleźć żadnej firmy, która zrobiłaby dla niego takie urządzenie. 24-letni student londyńskiej Imperial College Business School nie zrezygnował jednak z marzenia i sam zajął się produkcją. Jego firma jako pierwsza na świecie umożliwia płatności zbliżeniowe przy użyciu własnych rąk.
Można już płacić gołymi rękoma. Fot. Walletmor Facebook

Implanty płatnicze

Walletmor zajmuje się produkcją implantów, które - przy wykorzystaniu technologii NFC (komunikacji bliskiego zasięgu) - umożliwiają sczytywanie danych przez terminal i dokonanie płatności zbliżeniowej. Zasada działania jest podobna do tradycyjnej karty Visa lub MasterCard, jedyna różnica polega na tym, że o karcie trzeba pamiętać, a implant mamy ze sobą cały czas.
Wojciech Paprota
CEO Walletmor

“Nasze implanty to tzw. pasywne tagi NFC. Na urządzeniu są zakodowane konkretne informacje na temat konta, z którego mają być pobrane pieniądze. Terminal to aktywny tag, który poprzez komunikację bliskiego zasięgu wysyła falę sczytującą dane z taga pasywnego. W samym implancie nie ma żadnego źródła energii - baterii czy akumulatora”

Jak podkreśla Wojciech Paprota, implantów można używać na całym świecie.


– Aby płacić przy użyciu implantu, klienci muszą założyć konto w iCard. Można tego dokonać z dowolnego miejsca, bez żadnych skomplikowanych procedur. Założenie konta zajmuje zazwyczaj mniej niż 5 minut – tłumaczy.
Wojciech Paprota
CEO Walletmor

"Konto umożliwia wysyłanie przelewów bankowych, wysyłanie bezpłatnych i natychmiastowych przelewów, płacenie telefonem, robienie zakupów online za pomocą wirtualnych kart, podróżowanie po świecie za pomocą karty debetowej iCard Visa, a także możliwość zasilenia środkami naszego implantu Walletmor."

W przyszłości firma zamierza jednak zbudować własny system płatności, z cyfrowym portfelem, w którym klienci będą mogli deponować swoje środki.

Jak wygląda sam implant?

Przypomina nieco agrafkę, jest niewiele grubszy od kartki papieru i ma 28 mm długości oraz 7 mm szerokości. Urządzenie jest elastyczne, pozwala na swobodne wyginanie. Sam układ scalony jest “zapakowany” w specjalny biopolimer, który pozwala na bezpieczne wszczepienie go do ciała.
Źródło: Walletmor
– Polimer ma właściwości biokompatybilne. To znaczy, że nie jest traktowany przez nasz organizm jako niepożądane ciało obce i może w nim przebywać przez nieograniczony czas - tłumaczy Wojciech Paprota.
Wojciech Paprota

“Materiały, które wykorzystujemy są certyfikowane, co daje gwarancję, że przez cały okres, w którym będziemy nosić implant nic się nie będzie dziać ani z nim, ani z naszym ciałem. Po wszczepieniu nie występują żadne reakcje alergiczne, infekcje czy choroby.”

Gdzie wszczepiany jest implant płatniczy?


Implant jest wszczepiany w dłoń lub w rękę - nieco powyżej miejsca, gdzie nosimy zegarek. Klienci Walletmor najczęściej wybierają boczną krawędź dłoni - od strony małego palca lub jej zewnętrzną stronę między czwartą a piątą kością śródrękową, czyli za małym i serdecznym palcem.

– Chodzi przede wszystkim o bezpieczeństwo i względy czysto praktyczne, czyli wygodę przy płaceniu. Naturalnym wyborem w tej sytuacji jest ręka – tłumaczy CEO firmy.

Implant jest wszczepiany bezpośrednio pod skórę. Zabieg wymaga wizyty u specjalisty, który robi nacięcie przy użyciu skalpela (lub dołączonej do zestawu specjalistycznej igły), wkłada urządzenie, a następnie zaszywa tak powstałą “kieszonkę”.

– Nie ma ingerencji w głębokie tkanki, wszystko dzieje się na poziomie skóry. Nie ma także ryzyka, że urządzenie się przemieści. To fascynująca właściwość naszego ciała - po przyczepieniu biokompatybilnego ciała obcego, nasze tkanki je zabudowują.

Po zagojeniu się szwów, implant będzie niewidoczny, chociaż będzie go można wyczuć palcami. Będzie się znajdował na tyle głęboko, by wykluczyć np. wydrapanie go przez sen.

– Nie ma także możliwości, żeby ktoś nam ten implant wyrwał. Jeżeli ktoś chciałby nam go ukraść, musiałby rozciąć skórę w bardzo drastyczny sposób albo odciąć dużą część naszego ciała. Prawdopodobieństwo tak czarnego scenariusza jest raczej niewielkie – przekonuje przedsiębiorca.
Źródło: Walletmor

Kto wszczepia sobie implanty?

Dla Walletmor głównym rynkiem jest obecnie Europa Zachodnia, m.in. Niemcy, Wielka Brytania oraz kraje skandynawskie.

– Szczególnie na północy idea posiadania implantów funkcjonalnych jest ogromnie popularna. Można już mieć w implancie swoją wizytówkę, kartę wejścia do biura albo token autoryzacyjny do komputera lub innego systemu. Jeżeli chodzi o płatności, Walletmor był pierwszy na świecie – mówi Wojciech Paprota.

Urządzenie kosztuje 199 euro. Poza ceną samego implantu, należy jeszcze doliczyć opłatę za zabieg wszczepienia. W Polsce to około 300 - 500 złotych, na Zachodzie - nawet 300 euro. Walletmor zbudowało siatkę partnerów - lekarzy i modyfikatorów ciała - na obszarze całej Europy. Osoby, które kupują implanty otrzymują adres rekomendowanego specjalisty, który może dokonać wszczepienia w bezpieczny sposób.

Kto jest zainteresowany implantami płatniczymi?

– Nasi ambasadorowie to pasjonaci nowych technologii, którzy są zafascynowani tym innowacyjnym produktem na rynku. Ale nasi klienci to nie tylko miłośnicy Cyberpunka, wyznawcy futuryzmu czy gadżeciarze – uśmiecha się CEO firmy.

Implanty wszczepiają sobie również osoby, które do całej idei podchodzą bardzo racjonalnie. – Nasze rozwiązanie jest dużo bezpieczniejsze i wygodniejsze niż standardowe formy płatności. Dzięki implantom nie musimy już nosić ze sobą żadnego dodatkowego urządzenia, które moglibyśmy zgubić, lub które mogłoby zostać nam skradzione – mówi Wojciech Paprota.
Czytaj także: Mówię: sprawdzam! Płacenie okiem - to nie film Sci-Fi!

Walletmor

Firma jest zarejestrowana i działa w Londynie. – Tu mieszkam, studiuję, a teraz również pracuję – mówi pomysłodawca implantu płatniczego Walletmor.

Ważnym członkiem zespołu jest też CTO, człowiek stojący za technologią i produkcją implantów - Amal Graafstra. To najbardziej rozpoznawalna postać w świecie implantów funkcjonalnych. Jest też właścicielem największego na świecie sklepu internetowego sprzedającego implanty – Dangerous Things.

– Wszystko zaczęło się od tego, że zapragnąłem mieć wszczepiony implant płatniczy. Niestety, nie udało mi się znaleźć żadnej firmy, która dostarczałaby podobne rozwiązania. Stwierdziłem więc, że muszę go sobie zaprojektować sam. Odezwałem się do Amala i tak rozpoczęła się nasza współpraca – wspomina Wojciech Paprota.

Praca nad prototypem trwała rok. Kolejne 12 miesięcy zajęła optymalizacja produktu pod kątem sprzedaży komercyjnej. Sprzedaż ruszyła 1 stycznia - firma ma już ponad stu klientów na terenie Europy i kilkudziesięciu w Polsce.

Jaka będzie przyszłość implantów funkcjonalnych?

– Implanty będą połączeniem naszej tożsamości fizycznej z tą cyfrową. Za pomocą jednego małego implantu przypominającego wielkością ziarenko ryżu będziemy mogli zapłacić za każdą rzecz na świecie albo użyć go jako dokumentu tożsamości. Ale też otworzyć swój dom, biuro albo drzwi od pokoju w globalnej sieci hoteli. Szczerze wierzę, że za kilka lat to właśnie Walletmor będzie firmą, która będzie dostarczała te wszystkie rozwiązania za pomocą jednego, jedynego implanta – podsumowuje Wojciech Paprota.
Czytaj także: Jak zostać cyborgiem rodem z "Cyberpunka"? To bardziej realne, niż myślisz
Wojciech Paprota, CEO Walletmor.Źródło: Walletmor