Nowe technologie na trasie do Morskiego Oka. To rozwiązanie sprawi, ze koniom będzie lżej
Koń przewraca się i upada. Koń umiera ze zmęczenia. Rozdzierające serce sceny z Morskiego Oka niemal co roku nagłaśniane są przez media, jednak nie zniechęcają turystów do “wożenia się” po Tatrach. Górale również nie rezygnują z zysku - mimo licznych apeli o zaprzestanie wykorzystywania zwierząt. Dla strudzonych koni pojawiło się jednak światełko w tunelu.
Transport konny do Morskiego Oka
Podczas najbliższych wakacji turystów do Morskiego Oka ma wozić hybrydowy wóz konny - donosi Gazeta Krakowska. W ten weekend na trasie do jednej z najpopularniejszych atrakcji turystycznych Tatr odbywają się testy prototypu.Wóz hybrydowy jest wyposażony w silnik elektryczny, który ma wspomagać konie w czasie pracy. Tatrzański Park Narodowy zamówił go już w 2016 roku, jednak od tamtej pory był poprawiany i udoskonalany.
Nowy wóz będzie mógł zabrać nawet do 16 pasażerów, natomiast podczas testów wywożonych będzie 12 osób. Prototyp kosztował park około 120 tysięcy złotych.Elektryczny silnik wozu ma się sam załączać, obliczać nachylenie drogi, dzięki czemu sam dostosuje siłę, z jaką wspiera konie (...) Pojawią się też nowsze rozwiązania, które pozwolą skutecznie odzyskiwać energię podczas zjazdu. Akumulatory będą w stanie naładować się do 90 proc. energii, jaka została zużyta w czasie wyjazdu pod górę.
Dopiero po zakończonych testach TPN zdecyduje czy wdrażać proces wymiany wozów tradycyjnych na hybrydowe. Wciąż otwarta pozostaje kwestia sfinansowania zakupu wozów - nie wiadomo czy park zamierza wesprzeć górali w inwestycji.
Kara za fotkę
Jak pisaliśmy w InnPoland, Tatrzański Park Narodowy wziął się ostro również za turystów, którzy schodzą ze szlaku. W tym celu monitoruje media społecznościowe. Na celowniku znaleźli się turyści, którzy chwalą się zdjęciami z nielegalnych wypraw. W zależności od rodzaju wykroczenia, strażnik parku może wlepić mandat w wysokości od 50 do 500 zł. Jeśli łamanych jest kilka zasad równocześnie, mandat może wynieść do 1000 zł.Pierwsze mandaty otrzymali już turyści, którzy przemieszczali się na nartach w rejonie ściśle chronionego Bobrowca, Pańszczycy i Kominiarskiego Wierchu.
– Mam wrażenie, że ludzie często nie zdają sobie sprawy, że są w parku narodowym, gdzie priorytetem jest ochrona dzikiej przyrody. Myślą może, że są w jakimś ogrodzie z atrakcjami, w parku rozrywki. Chciałbym, by jak najwięcej turystów świadomie odwiedzało Tatry. By nie zapuszczali się w rejony, w których mogą wyrządzić znaczną szkodę przyrodzie – komentuje Jakub Brzosko, przewodnik tatrzański i ratownik TOPR.