Płać i płacz. Eksperci przestrzegają przedsiębiorców przed "kombinowaniem" z Polskim Ładem

Redakcja INNPoland
Polski Ład oznacza rewolucję fiskalną, w trakcie której najbardziej oberwie się mikroprzedsiębiorcom. Eksperci szczerze odradzają jednak jakiekolwiek próby obchodzenia wysokich danin. Fiskus ma potężne narzędzie, żeby zastopować wszelkie próby "optymalizacji".
Na "Polskim Ładzie" najwięcej stracą ci, którzy prowadzą biznes w ramach jednoosobowej działalności gospodarczej. Fot: 123rf

Polski Ład

Polski Ład to sztandarowy projekt Prawa i Sprawiedliwości. Jak zapewnia rząd, chodzi o lepszą i bardziej dofinansowaną służbę zdrowia, niższe podatki, wyższą płacę i zamożniejsze polskie rodziny.

Najważniejsze zmiany w podatkowej części Polskiego Ładu to m.in.:
Kolejnym fundamentem "Polskiego Ładu” ma być likwidacja możliwości odliczenia składki zdrowotnej w rozliczeniu PIT.


Dziś z 9 proc. składki można odjąć od podatku aż 7,75 procent. Po zmianach przedsiębiorcy przestaną płacić zryczałtowaną składkę zdrowotną, która niezależnie od przychodu wynosi w 2021 roku 382 zł. Wszyscy zapłacą 9 proc. i to bez odpisu.

Polski Ład a przedsiębiorcy

Najbardziej na zmianach ucierpią ci, którzy prowadzą jednoosobową działalność gospodarczą, a którzy do tej pory rozliczali się 19 proc. podatkiem liniowym. Brak możliwości odpisu składki zdrowotnej podwyższa daninę prawie o połowę, aż do 28 proc. Ta perspektywa wzbudziła popłoch wśród przedsiębiorców,

– Moment ogłoszenia projektów ustaw do "Polskiego Ładu" był kolejnym, gdy przedsiębiorcy zaczęli się zgłaszać do nas z pytaniem, jak można zoptymalizować podatki po horrendalnych wręcz podwyżkach – mówi Maciej Oniszczuk, z kancelarii Oniszczuk & Associates, specjalizującej się w doradztwie prawnym i podatkowym dla biznesu i zakładaniu spółek w Polsce i za granicą.
Maciej Oniszczuk

Informujemy jednak potencjalnych klientów, że działania nie mogą być podjęte zbyt szybko. Uzasadnienie podatkowe to zdecydowanie za mało dla fiskusa, który bardzo dokładnie sprawdzi naszą działalność. Klauzula o unikaniu opodatkowania to granat w ręku fiskusa, który może zdemolować nasz biznes.

Klauzula o unikaniu opodatkowania

Klauzula o unikaniu opodatkowania w polskim systemie prawnym funkcjonuje od 2016 roku, a przepisy dodatkowo zostały znowelizowane trzy lata później.

– Przedsiębiorcy muszą liczyć się z kłopotami, jeśli Urząd Skarbowy dopatrzył się tego, że przeniesienie firmy do innego kraju odbywa się tylko w celu osiągnięcia korzyści podatkowej lub jest ona jednym z głównych celów. Według klauzuli nie możemy osiągnąć korzyści, jeżeli sposób działania był sztuczny. Warto jednak podkreślić, że nie chodzi tylko o fikcyjne przeniesienie firmy poza Polskę, ale też o działania wewnątrz Polski, którymi może zainteresować się Urząd Skarbowy np. nagła zmiana sposobu rozliczeń— mówi Maciej Oniszczuk.

Ekspert wyjaśnia, że Fiskus może "sztuczność działania” wyinterpretować z wielu czynności np. gdy przedsiębiorca ponosi ryzyko gospodarcze, przewyższające spodziewane korzyści inne niż podatkowe w takim stopniu, że należy uznać, że działający rozsądnie podmiot nie wybrałby tego sposobu działania.

Fiskus przyjrzy się też sytuacjom, gdy przedsiębiorca rozpocznie współpracę z podmiotem, który nie prowadzi rzeczywistej działalności gospodarczej lub też posiada siedzibę czy też miejsce zamieszkania w kraju bądź na terytorium stosującym szkodliwą – według urzędników – konkurencję podatkową.
Maciej Oniszczuk

A to tylko niewielka część haczyków na przedsiębiorców. Prowadzenie biznesu w polskich realiach, a może wręcz reżimie prawnym, jest bardzo utrudnione. Choćby dlatego warto zastanowić się nad innymi rozwiązaniami, ale nie można działać zbyt szybko. Przeniesienie firmy poza Polskę musi mieć przede wszystkim uzasadnienie biznesowe.

Z ostatnich oficjalnych informacji KAS, do końca września 2020 roku zamknięto 20 postępowań i 12 firmom zarzucono obejście prawa podatkowego. Musiały zwrócić aż 82 miliony zaległego podatku.
Czytaj także: Jedni zyskają trochę, inni stracą wiele. Tak Polski Ład wpłynie na nasze pensje