Zamówisz luksusowy nocleg... i pocałujesz klamkę. Oszuści wynajmują fikcyjne obiekty

Krzysztof Sobiepan
Wakacje to świetny czas dla oszustów. Wczasowicze wyszukują ich atrakcyjne oferty i wpłacają zaliczki na pobyt… w fikcyjnych hotelach i apartamentach. W dniu przyjazdu orientują się, że dojechali w szczere pole lub właściciel nic o nich nie wie i nie ma dla nich pokoju. Tymczasem złodziej cieszy się pieniędzmi...
Chcemy jechać na wakacje w luksusie - a tracimy pieniądze. Fot. Cezary Aszkielowicz / Agencja Gazeta

Jak nie dać się nabrać na fałszywe noclegi w wakacje

Luksusowy apartament na morzem za niewiele ponad 200 złotych za dobę? Za atrakcyjną ofertą mogą kryć się oszuści. Podszywają się pod cudze hotele i pensjonaty lub proponują noclegi w nieistniejących obiektach, po czym znikają z zaliczką – pisze Money.pl

Jak ujawnia portal, często atrakcyjne ceny wabią chcących przyoszczędzić wczasowiczów. Ci przeglądają oferty, po czym kontaktują się z "właścicielem", który chce zaliczki. Przed oszustami ostrzega też policja, wskazując, że z roku na rok oszustw tego typu jest coraz więcej.


Po wyjeździe okazuje się, że pod podanym adresem nie dość, że nie ma reklamowanego obiektu, to często jest tam jedynie blok mieszkalny albo… nic. Telefon oszusta oczywiście nie odpowiada. Na celowniku złodziei jest wiele popularnych wśród turystów miejsc.

Serwis podaje liczne przykłady, np. nieszczęście mieszkanki Bliżyna w województwie świętokrzyskim. Kobieta zarezerwowała nocleg na Bałtykiem i przelała 450 złotych zaliczki. Chwilę później kontakt się urwał, a ogłoszenie zniknęło z sieci jak sen złoty, tak jak jej pieniądze.

Popularne są zarówno oszustwa "nadmorskie" jak i "górskie". Komenda policja w Jeleniej Górze prowadzi sprawy turystów, którzy skusili się m.in. na nieistniejące oferty obiektów w Karpaczu i Szklarskiej Porębie.

Co ciekawe, ci bardziej zuchwali podszywają się pod już istniejące obiekty, wrzucając do sieci realne zdjęcia. Do firmy zarządzającej luksusowymi apartamentami w Sopocie zgłosił się mężczyzna, przekonany że wynajął jeden z nich. Okazało się, że zdjęcia owszem, są autentyczne, ale dane kontaktowe były już inne.

Tylko w lipcu funkcjonariusze z Sopotu dostali 18 zgłoszeń o takich oszustwach. Tamtejszy zastępca Naczelnika Wydziału Prewencji Dariusz Bzymek ostrzega, by przed przelewem patrzeć na cenę oferty w porównaniu do konkurencyjnych obiektów . Jeśli jest zastanawiająco "okazyjna" – może nie warto ryzykować.

Warto też wpisać dany adres w Mapy Google – dzięki temu oszuści dosłownie nie wypuszczą nas w pole.
Czytaj także: Przyczepy, skutery i koniki. “Polacy zmienili charakter wypoczynku i ciągną za sobą coraz więcej"

Plaga kradzieży w hotelach

Jak wynika z danych portalu Noclegi.pl aż 81 proc. właścicieli hoteli i pensjonatów przyznaje, że w tym sezonie w ich obiektach noclegowych doszło do kradzieży. Sprawa najczęściej pozostaje jednak między gościem a właścicielem.

43 proc. właścicieli kontaktuje się z gościem i prosi o zwrot zabranej rzeczy lub zapłacenie za nią, a aż 41 proc. ankietowanych nie robi nic. Zaledwie 1 proc. spraw kończy się na policji, najczęściej w przypadku przedmiotów o wyższej wartości.
Goście potrafią zaskoczyć. Z pokoju czasem ginie krzesło i atlas grzybów, z łazienki szczotka do toalety, z kuchni przedłużka do zlewu o wartości półtora złotego, a z ogródka grabie, łopata i elementy skalniaka. Popularnością cieszą się też elementy dekoracyjne: ozdobne wazy, narzuty.

Najczęściej giną jednak sztućce, ręczniki hotelowe i żarówki. Ankietowani hotelarze określają swoje straty w tym sezonie na kwoty od kilkudziesięciu do nawet kilku tysięcy złotych.
Czytaj także: Cenne łupy z wakacji. Turyści często wywożą z hoteli więcej niż przywieźli