Wydali miliony na tor kolejowy na terminal. Dojedziemy nim wszędzie prócz... lotniska

Aleksandra Jaworska
Wybudowany tor kolejowy miał dostarczać podróżujących na terminal w Lublinie. Na razie pociąg na nowej trasie transportuje... powietrze, bo zdaniem lotniska frekwencja na przejazdy jest na chwilę obecną za niska. Ale to nie wszystko, zmianie uległa sama trasa, na której niestety nie ma obiecywanego przystanku: terminal w Lublinie.
Do Portu Lotniczego Lublin nie będzie można dojechać pociągiem (fot. Marek Lasyk/REPORTER)

Milionowa inwestycja kolejowa

Dzięki wybudowanemu specjalnie na potrzeby lotniska torowi wzdłuż ul. Jana III Sobieskiego w Lublinie podróż na lotnisko ma trwać zaledwie 15 minut. Inwestycja kolejowa kosztowała ponad 27 mln złotych. Z polskich portów regionalnych na udogodnienie w postaci własnej kolei zdecydowały się jeszcze tylko: Goleniów pod Szczecinem i Szymany na Warmii i Mazurach.
Wszystko byłoby pięknie gdyby nie fakt, że tor kolejowy miał prowadzić na terminal, a jak na razie prowadzi... wszędzie indziej. W nowych rozkładach, które zaczną obowiązywać od 7 listopada, nie ma ani jednego połączenia do portu lotniczego w Lublinie.


"Dziennik Wschodni" zapytał urząd województwa lubelskiego o powody tej decyzji i o to, czy i kiedy mogą zostać przywrócone kursy na tej trasie. Odpowiedziano tylko na jedno z pytań.

– Aktualnie analizujemy możliwość zamówienia tych pociągów na kolejny rozkład jazdy. Decyzja zostanie podjęta między innymi w oparciu o sytuację epidemiczną, która ma istotny wpływ na ilość połączeń lotniczych – poinformował "Dziennik Wschodni" Remigiusz Małecki, rzecznik prasowy marszałka województwa.

Kompletny absurd w PKP

Niestety na trasach krajowych zdarzają się podobne pomyłki. Z Poznania do Warszawy pomiędzy godzinami 5:35 a 9:00 nie da się bowiem dojechać pociągiem. Problem jest też z powrotem, bo kolejna dziura w rozkładzie pojawiła się w godzinach popołudniowych. Kolejarze tłumaczą, że to przez remont.

Linia kolejowa z Poznania do Warszawy jest remontowana od 2017 roku. Prace miały trwać dwa lata, jednak szybsze przejazdy na tym odcinku wciąż znajdują się w strefie marzeń.

– Przepraszam za wyrażenie, ale kolejarze mają w d... pasażerów. I nie chcę już słyszeć o remontach. Teraz jeżdżę samochodem, choć to dużo droższe – denerwuje się cytowany przez dziennik Marcin Zalewski, przedsiębiorca z Poznania, który do Warszawy podróżuje regularnie w interesach.
Czytaj także: Czeskie koleje rzucają rękawicę PKP. Chcą nas zawieźć aż nad polskie morze

Więcej ciekawych informacji znajdziesz na stronie głównej INNPoland.pl