Słowo "innowacja" straciło na znaczeniu. "Dziś nawet piekarnia może być chlebowym startupem"

Krzysztof Sobiepan
Jeśli ludzkość dobrnie jakoś do początku kolejnego wieku, to jaki będzie największy problem tej zaawansowanej cywilizacji? Prof. Aleksandra Przegalińska – specjalistka od rozwoju AI i futurolożka – zastanawia się z nami. Rozmawiamy też o tym, co znaczy "innowacja" w czasach, gdy każda firma i produkt pompują to słowo ponad miarę.
Największym problemem kolejnych pokoleń będzie posprzątanie po nas – przekonuje Aleksandra Przegalińska. (fot. Piotr Kamionka/REPORTER)
Podczas odbywającego się w Wiedniu Huawei Innoavation Day 2021 udało nam się porozmawiać z polską ekspertką o międzynarodowej renomie.

Prof. Aleksandra Przegalińska jest zarówno wicerektorką Akademii Leona Koźmińskiego, jak i Senior Reserch Fellow w American Institute for Economic Research. W swojej pracy zajmuje się badaniem i rozwojem sztucznej inteligencji. Do jej innych zainteresowań należą zaś zielone technologie, zrównoważony rozwój, roboty społeczne i technologie ubieralne.

Rozmawia Krzysztof Sobiepan

Ponoć jest pani futurolożką.

Aleksandra Przegalińska: Jestem? (zamyślona) Wie pan, sama nie jestem pewna. Mam wrażenie, że raz ktoś mnie tak nazwał i już tak zostało.


Zgodzę się, że mam spore zainteresowanie trendami rozwoju i ciekawi mnie przyszłość.

W takim razie – jak patrzy pani w przyszłość: z optymizmem czy z obawą?

Ambiwalentnie. Myślę, że te oba aspekty nieco się łączą, jeśli nie splatają.

Co jasne, są powody do lęku. Tu wymienić można rosnący trend populizmu, nacjonalizmu. Nie tylko w polityce czy społeczeństwie, ale nawet w technologiach i ich rozwoju. Wszyscy się na siebie obrazili i każdy chce iść własną drogą. Nie ma już wspólnego internetu, gdzieś po drodze zatraciliśmy tego globalnego ducha współpracy, wspólnoty.

Nie można lekceważyć problemów klimatycznych. To jest wake up call, który nadal nie nadszedł i nadal obawiam się, że działamy za wolno, zbyt ospale. A zegar Ziemi tyka i raczej się nie cofnie.

Osobiście zastanawia mnie też rola rosnącego ego najbogatszych z nas. Już teraz denerwuje mnie nieco Elon Musk, Jeff Bezos czy Richard Branson, którzy swoje bajeczne fortuny wydają jak mali chłopcy – na zabawę w astronautów. Przez myśl im nie przechodzi, by spróbować pomóc mieszkańcom naszej planety. Co będzie, jeśli tacy jak oni zaczną mieć coraz bardziej ekstrawaganckie zachcianki?

W mojej dziedzinie raczej nie mam aż takich obaw. Twierdzenia takie jak "sztuczna inteligencja przejmie władzę nad światem" czy "maszyny zaczną nas wybijać" raczej możną odłożyć między bajki.

Może to dlatego, że od lat siedzę w tej dziedzinie, ale uważam że AI zdecydowanie ma przed sobą świetlaną przyszłość. Sztuczna inteligencja będzie po prostu nieocenioną pomocą i dobrą asystą dla człowieka.

Uważam, że w przyszłości ludzie z sukcesem zaprzęgną technologię AI do rozwiązania najbardziej palących problemów. Dziś oczywiście również to robią, ale skala ta powinna być dużo większa.

Czy jest takie zagadnienie z naszej przyszłości, które pozostaje dla pani absolutną zagadką?

Czy ludzie kiedykolwiek zrozumieją pracę mózgu. Nie mam pojęcia czy to się kiedykolwiek uda. Czy kiedykolwiek uda nam się naukowo, krok po kroku i ostatecznie opisać oraz wyjaśnić na przykład jak powstaje myśl? Po prostu nie wiem. Jestem w kropce.

Nasz mózg jest praktycznie nieskończenie skomplikowany. Od zawsze dziwi mnie, jak taka mała galareta w naszej czaszce może działać aż tak dobrze, tyle zrobić. Często radzi sobie bowiem z adaptacją do otaczającego nas świata wiele razy lepiej niż potężna technologia, mieszcząca się na serwerach mierzonych w hektarach.

Znam sporo osób, które są przekonane, że odkrycie wszystkich tajemnic mózgu, zmapowanie go, opisanie każdej jednej funkcji i mechanizmów to tylko kwestia czasu. Ma to się oczywiście odbyć za pomocą sztucznej inteligencji.

A ja? Nie jestem do końca przekonana. Wiele bym dała, by się dowiedzieć czy to się ostatecznie uda. Na teraz mogę tylko powiedzieć, że musimy poczekać.

Jakie będzie największe wyzwanie XXII wieku?

Zakładam oczywiście, że uda nam się najpierw dobrnąć do XXII wieku, czyli zatrzymać pędzącą katastrofę klimatyczną. Myślę, że wtedy największym wyzwaniem będzie... posprzątanie po ludziach z XX i XXI wieku.

Ufam, że tak generacja post- post- post- gen Z, ludzi głęboko wiadomych i niesamowicie zaawansowanych pod kątem technologicznym ludzi będzie w stanie zobaczyć i naprawić to, co nabroili ich krótkowzroczni przodkowie.

XXII wiek w mojej opinii będzie wiekiem wielkiego resetu, nowego rozdania. Najgorszej jest jednak to, że ludzie często zaczynają od nowa jakby zupełnie niczego się nie nauczyli. Ufam jednak, że nasi spadkobiercy nie powtórzą naszych błędów.

Naszą trajektorie rozwoju należałyby totalnie przeprojektować na sposób głęboko zrównoważony. Myślę, że to może być największym wyzwaniem nadchodzącego wieku.

Spotykamy się w ramach Huawei Innovation Day. Proste pytanie – czy Europa może być jeszcze innowacyjna?

Nie mam wrażenia, że Stary Kontynent kiedykolwiek przestał być innowacyjny. Moim zdaniem nadal potrafimy być innowacyjni, ale w nieco inny sposób niż USA czy Chiny.

Z wielu klasyfikacji wynika najpewniej, że Europa nadal jest w peletonie innowacyjności, ale raczej go zamyka, niż jest absolutnym numerem jeden. Ale znowu, jeśli do zagadnienia przyłożymy lupę, to jesteśmy w stanie wskazać obszary, w których ta podaż innowacji jest znaczna. Wymienić tu można m.in. przemysł 4.0 czy sensorykę.

W mojej dziedzinie – sztucznej inteligencji – przyznać trzeba, że najciekawsze rzeczy dzieją się właśnie w Stanach i w Chinach. Europę postawiłabym na trzecim miejscu.

Z czego to wynika?

Po pierwsze, Europejczycy muszą najpierw ze sobą wszystko uzgodnić. Mamy Unię Europejską, inne zapisy prawne dla poszczególnych krajów, wypracowanie wspólnych przepisów może zająć nieco czasu.

Po drugie, różne kraje europejskie są dobre w odmiennych aspektach technologii, innowacje wyglądają inaczej we Francji, Finlandii czy w Polsce. Jedne kraje są tez bardziej innowacyjne, a w innych ten proces jest wolniejszy. Przykładowo Austria czy Niemcy są bardzo dobre w innowacjach dot. przemysłu ciężkiego, bardzo sprawnie rozwijają i unowocześniają tę dziedzinę.

Po trzecie – odpływ talentów. Obecnie mamy moim zdaniem duży problem z utrzymaniem innowacyjnych firm, innowacyjnych osób w Europie. Na Starym Kontynencie mamy świetne szkoły, uniwersytety, politechniki. Co z tego, jeśli najzdolniejsze osoby i tak przeniosą się potem na przykład do Stanów Zjednoczonych?

W Polsce do pewnego pułapu młoda spółka technologiczna może się rozwijać. Lecz gdy go osiągnie... to w naszym kraju powoli kończą się dla niej perspektywy. Gdy taka firma chce przejść na kolejny poziom rozwoju, to zaczyna się rozglądać. I szybko traci zainteresowanie obecnością nie tylko na polskim rynku, ale w ogóle w Europie. Więc szuka partnerów venture capital w USA.

Musimy jakoś przekonać innowatorów, że w Europie opłaca się dalej inkubować ich pomysły. Ciekawie zapowiada się tu program Horyzont Europa 2021-2027. To może być niezły booster dla euroinnowacji. Kolejny projekty to europejska chmura obliczeniowa GAIA-X czy europejski ekosystem komputerów kwantowych – sama jestem ciekawa jak te propozycje się rozwiną.

Wspomniała pani o Niemczech – a w jakich innowacjach dobra jest Polska?

Bardzo bym chciała, byśmy byli dobrzy – na razie to nieco myślenie życzeniowe. Dużym rynkiem jest u nas rolnictwo i sadownictwo. Polska ma tu silną pozycję w całej Europie i jak dla mnie tu jest ogromne pole do popisu i innowacyjnych rozwiązań.

Polskie rolnictwo wiele by zyskało na cyfrowej transformacji, technologiach smart farming czy tak zwanego rolnictwa 4.0. Rolnicy mogliby na przykład wykorzystywać algorytmy, by decydować czym obsiać pole. Nie muszą też chodzić po polu i doglądać upraw – mogą to robić za nich sensory.

A bez myślenia życzeniowego? Czym się odznaczamy?

Będę to powtarzać w nieskończoność – Polska ma doskonałych programistów, niesamowite programistki. Ja na przykład na bieżąco śledzę różne wyzwania programistyczne, odbywają się one między innymi na platformie Kaggle.

To są challenge ogólnoświatowe, spotykają się tam tęgie umysły z ogromnej liczby krajów. I jakoś zawsze polskie nazwiska wypływają na wierzch jak śmietanka. Polacy dają więc sobie radę z ogromnymi wyzwaniami.

Problem w tym, że najlepsi polscy eksperci nie pracują w Polsce, tyko wyjeżdżają. Moim zdaniem by ich zatrzymać nie trzeba tylko dobrze płacić. Nawet ważniejsze może być dawanie im wyzwań na miarę ich możliwości. Autentycznie dla nich ciekawych, zajmujących. Polski koder nie chce programować czatbota czy strony internetowej – on chce przenosić cyfrowe góry.

Wróćmy do samego słowa "innowacja". Obecnie każda firma jest innowacyjna, każdy produkt jest innowacją. Czy ten termin nie stracił swojego sensu?

Niestety "innowacja" to słowo wytrych. Podobnie jest z angielskim terminem "smart", który jest doklejane do wszystkiego – smart city, smart energy, smart living, smart mobility, smart infrastructure, smart technology, smart healthcare. Można wymieniać bez końca, ale co to tak właściwie znaczy?

A "startup"? Dziś nawet piekarnia może się nazwać chlebowym startupem. Nie da się ukryć, że te terminy nieco się dewaluują, ale po prostu są one bardzo pojemne.

Innowacja może bowiem dotyczyć zarówno produktu, jak i procesu jego produkcji. Ba, innowacją może być nawet zmiana w zakresie Human Resources czy struktury danej organizacji. Możliwości jest wiele, a jak wiadomo bycie innowacyjnym jest modne, więc firmy chcą to pokazać.

Ten problem dotyka też i mojej dziedziny. Bo powoli zaczyna się też erozja terminu "sztuczna inteligencja". Trochę mnie to śmieszy, a trochę boli.

Sztuczna inteligencja zdecydowanie jest oczkiem w głowie prof. Przegalińskiej. Na tematy rozwoju i przyszłości AI rozmawialiśmy tyle, że wątek ten warty jest osobnego tekstu. Przeczytacie go już wkrótce.

Więcej ciekawych informacji znajdziesz na stronie głównej INNPoland.pl