Tego obywatel się nie dowie. W Polsce w praktyce nie ma żadnej kontroli nad Pegasusem

Natalia Gorzelnik
W Polsce trwa kolejna afera podsłuchowa, tym razem z oprogramowaniem szpiegowskim w tle. Za pomocą opracowanego przez izraelską spółkę Pegasusa, inwigilowany miał być był senator KO Krzysztof Brejza, adwokat Roman Giertych i prokurator Ewa Wrzosek. Czy ktoś jeszcze? Tego nie wiadomo. Rząd zasłania się niejawnym charakterem informacji, a jak podkreślają eksperci - nad użytkowaniem systemu w Polsce nie ma w praktyce żadnej kontroli.
Jak donosi "Wyborcza" sam Zbigniew Ziobro - w sprawie Pegasusa - pod niczym się nie podpisał. Fot: Tomasz Jastrzebowski/EastNews

Zakup niezgodny z prawem

O tym, że zakup systemu dla CBA został dokonany z pieniędzy Funduszu Sprawiedliwości i był niezgodny z prawem donosi poniedziałkowa "Gazeta Wyborcza". Jak wynika z doniesień gazety, to, że CBA mogło dostać 25 mln zł na zakup służącego do inwigilacji izraelskiego systemu Pegasus jest efektem "zmian w planie finansowym Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej na 2017 rok" .
Czytaj także: Tak wygląda Pegasus od środka. Zaskakująco prosty w obsłudze
Posłowie obecni na posiedzeniu sejmowej komisji finansów publicznych mieli nie mieć świadomości, że wniosek przedstawiony przez wiceminister sprawiedliwości Michała Wosia dotyczy zakupu dla Centralnego Biura Antykorupcyjnego. "We wniosku nie pada ani nazwa Pegasus, ani informacja, że chodzi o system do inwigilacji" - podaje GW.


Dziennikarze przypominają, że CBA może być finansowane wyłącznie z budżetu państwa.

– To była klasyczna ustawka. Najpierw była polityczna decyzja o zakupie systemu do inwigilacji, a później podporządkowano temu celowi rozporządzenie ministra sprawiedliwości. Posłowie zostali wprowadzeni w błąd, ukryto przed nimi to, czemu ma służyć zwiększenie planu finansowego funduszy – podkreśla, cytowany w artykule, poseł PO Michał Szczerba, który miał dotrzeć do dokumentu resortu finansów.

– Żadna służba nie złamała zasad prawa. Kontrola operacyjna, jeżeli była podejmowana miała zgodę sądową – zapewniał w piątek rzecznik rządu Piotr Müller. Nie odpowiedział jednak, czy system Pegasus był stosowany wobec osób związanych z opozycją, tłumacząc się niejawnym charakterem informacji w tym zakresie.

Jak sprawdzić, czy jesteś na podsłuchu?

O tym, że byli podsłuchiwani, zainteresowani mieli dowiedzieć się od firmy Apple oraz z doniesień Associated Press, która powołała się na ustalenia grupy Citizen Lab działającej przy uniwersytecie w Toronto.

Jak przypomina prawo.pl, w demokratycznym państwie prawa, stosowanie takich środków jak podsłuchy ma mieć charakter absolutnie incydentalny i dotyczyć tylko najpoważniejszych przestępstw (m.in. zabójstwo, handel ludźmi, gromadzenie broni, zamach na niepodległość lub integralność państwa, terroryzm). Ma to się jednak odbywać pod ścisłą kontrolą sądu.

– Obywatel i tak nie ma szans dowiedzieć się, czy i kiedy był podsłuchiwanym, bo nie ma procedury, która pozwalałaby uzyskać taką informację – mówi w portalu prokurator Alfred Staszak ze Stowarzyszenia Prokuratorów "Lex super omnia".

– Sądownie byłoby to możliwe prawdopodobnie tylko w postępowaniu karnym prowadzonym np. przeciwko funkcjonariuszowi publicznemu, który miałby zarzuty przekroczenia uprawnień. W sprawie cywilnej sam zainteresowany musiałby wykazać, że był podsłuchiwany, a to trudne, choć podobno technicznie możliwe przy użyciu specjalnych aplikacji, które pozwalają przeskanować telefon i sprawdzić, czy telefon był podsłuchiwany lub zdalnie przeszukiwany. Pojawia się jednak kolejne pytanie czy sąd dopuści taki dowód – dodaje dr Barbara Grabowska-Moroz, prawniczka Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.
Czytaj także: Polskie służby mają dostęp do naszych komunikatorów. Ziobro zdradził, do których
W sprawie wykorzystania Pegasusa przeciwko opozycji powołanie sejmowej i senackiej komisji śledczej zapowiedział już Donald Tusk. Dr Barbara Grabowska-Moroz zaznacza jednak, że za wiele to nie da.

– Brakuje procedur administracyjnych. Nie ma organu, który mógłby niezależnie sprawdzić, czy ktoś był podsłuchiwany przez służby, czy nie. Także komisja w Sejmie tego nie zrobi, bo nie ma narzędzi, wiedzy, dostępu do materiałów. Kolegium ds. Spraw Służb Specjalnych też do tego nie służy, bo ma wyznaczać ogólne kierunki pracy służb – podkreśla.