Morawiecki odleciał w Katowicach. Festiwal przeinaczeń i półprawd
Obserwuj INNPoland w Wiadomościach Google
- Mamy także polskich twórców inflacji. To ci, którzy proponują, aby natychmiast podnieść wynagrodzenia np. o 20 proc. Oni proponują taki scenariusz, z jakim mieliśmy do czynienia w Turcji - powiedział w poniedziałek w Katowicach premier Mateusz Morawiecki.
Premier w trzech zdaniach pomylił się kilka razy. Chciał uderzyć w Donalda Tuska, który ostatnio zaproponował podniesienie wynagrodzeń w budżetówce o 20 proc. Morawiecki nie zauważył, że Donald Tusk nie rządzi, więc za inflację nie może odpowiadać. Propozycja podwyżki dla budżetówki jest na razie tylko hasłem i to mało konkretnym. W całej strefie budżetowej pracuje dziś ok. 3 milionów osób. Główna ekonomistka Platformy Obywatelskiej, Izabela Leszczyna twierdzi, że koszt dla budżetu sięgnąłby ok. 30 miliardów złotych rocznie – podwyżka wynosiłaby więc mniej więcej 100 złotych na głowę miesięcznie.
Premier krytykuje za rozdawnictwo
Premier dodał, że "ci sami poprzez swoje recepty także chcą doprowadzić do wielkiego deficytu budżetowego, który byłby niebezpieczny w tym czasie". Prawda jest jednak taka, że rząd PiS sam rozdaje pieniądze na potęgę. Przykłady? Świadczenie 500+ kosztuje 41 miliardów złotych rocznie. W tym roku rząd planuje wypłacić emerytom 13 i 14 emeryturę. Koszt tej pierwszej to 13,1 mld zł. Dwa lata temu, gdy rząd wypłacał obie dodatkowe emerytury, poszło na to 22 miliardy złotych. W tym roku 14-tki mają być wyższe i łatwiej dostępne, więc koszt będzie wyższy. Reasumując – tylko 500+ i dodatkowe świadczenia dla emerytów będą w tym roku kosztować ponad 63 miliardy złotych.
Premier popisał się także nieznajomością przyczyn inflacji w Turcji. Faktycznie przekracza ona 60 proc., ale jej wzrost nastąpił po serii obniżek stóp procentowych pod koniec zeszłego roku. Było to spowodowane decyzją prezydenta Recepa Tayyipa Erdogana. Wprowadził on w kraju swój własny system ekonomiczny, zwany potocznie Erdoganomiką. Według jego teorii wysokie stopy procentowe powodują inflację. Więc je zmniejszył o 5 punktów procentowych między wrześniem a grudniem, ale w tym roku pozostały one na niezmienionym poziomie 14 proc. Praktyka nie poszła jednak w ślad za teorią i inflacja wystrzeliła jak z procy.
Aby złagodzić finansowy cios dla gospodarstw domowych, turecki rząd wprowadził obniżki podatków na podstawowe towary i dostosował taryfy za energię elektryczną. A to - jak można się domyślić - wpłynęło na wzrost inflacji. Cóż, tak samo działa polski rząd – obniżono przecież VAT na żywność i paliwa, zapowiadane są też nowe formy wsparcia dla kredytobiorców. Są to działania stricte proinflacyjne.
Długi rekordowe, Morawiecki mówi o... braku deficytu
Morawiecki popłynął także z chwaleniem swoich rządów i rzekomego pilnowania wydatków.
- Będziemy prowadzili konsekwentne działania w kierunku konsolidacji finansów publicznych. Nie zgadzamy się z deficytem takim, jaki wtedy - w czasach naszych poprzedników - oscylował wokół 7 a nawet 8 proc. Deficyt sektora finansów publicznych. Było to bardzo niebezpieczne zjawisko" – mówił premier. Dodał, że rząd PiS "doprowadził do konsolidacji finansów publicznych" poprzez "uszczelnienie systemu finansów publicznych".
- W zeszłym roku, po pandemii, było to jedynie 1,8 proc. deficytu finansów publicznych. W tym roku będzie to deficyt większy, na poziomie ok. 4 proc., ale w aktualizacji programu konwergencji dla Komisji Europejskiej pokażemy solidną ścieżkę redukcji tego deficytu po to, aby uzmysłowić wszystkim, jak wielką wartością jest równowaga makroekonomiczna - powiedział premier.
Morawiecki skrzętnie pominął fakt, że w tym roku deficyt sektora finansów publicznych wzrośnie dwukrotnie – z 1,8 na 4 proc. Nie zająknął się też słowem o tym, że zadłuża Polskę poza budżetem. Nieco ponad dwa lata temu dług poza budżetem Polski wynosił ok. 55 mld zł. Na koniec 2021 r. wynosił już 260 mld zł. To efekt masowego tworzenia specjalnych funduszy Banku Gospodarstwa Krajowego. Kontrolę nad nimi ma rząd, a parlament nie ma nic do powiedzenia.
260 mld zł to ok. 10 proc. polskiego PKB z zeszłego roku. Oznacza to, że aż 23 proc. długu publicznego nie jest ujęte w budżecie Polski.
Dług sektora instytucji rządowych i samorządowych (EDP) to wskaźnik będący elementem tzw. unijnego kryterium fiskalnego z Maastricht. Na koniec 2021 r. EDP wyniosło rekordowe 1,41 bln zł. To o 5 proc. więcej niż rok temu, 40 proc więcej niż 5 lat temu i aż 65 proc. więcej niż przed dziesięcioma laty.