Chrust plus w działaniu. Leśnicy mówią, ile można zaoszczędzić

Krzysztof Sobiepan
11 czerwca 2022, 11:15 • 1 minuta czytania
"Chrust plus" stał się medialnym pośmiewiskiem, ale leśnicy wskazują, że jest też realną oszczędnością, a do zbierania tworzą się już kolejki. Ile można zaoszczędzić na paleniu tzw. gałęziówką, zamiast tradycyjnymi paliwami? Eksperci mówią, że opłata jest minimalna, a oszczędność – spora.
"Chrust plus" to rzeczywista oszczędność, ale nie rozwiązanie problemu Fot. Bartlomiej Magierowski/East News
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Obserwuj INNPoland w Wiadomościach Google

Ile kosztuje gałęziówka? Ile można nią palić?

Tzw. gałęziówka, to prawo do zebrania chrustu na cele opałowe na określonym terenie lasu. Drobne drewno zostaje po wycince drzew – to m.in. konary, gałęzie czy wierzchołki drzew. Możliwość ich zbierania została ostatnio przypomniana przez rząd. Pomysł szybko zyskała prześmiewcze miano mianu programu "Chrust plus".


Wcześniej gałęziówka była mało popularna, bo materiał trzeba zebrać samemu. W wyniku ostrych wzrostów cen węgla od początku roku po możliwość zbierania chrustu ustawiają się już jednak kolejki.

– Od początku roku obserwujemy duże zainteresowanie. (…). W tej chwili zdarza się, że trzeba poczekać aż pilarze zakończą pracę i będzie można wejść na teren wycinki – mówi Paweł Kosin, rzecznik prasowy Nadleśnictwa Daleszyce.

Leśnik wskazuje, że obecnie nadleśnictwa uruchamiają pod gałęziówkę wszystkie możliwe tereny, a i tak obawiają się, że nie zaspokoją popytu. Nie mogą zaś zwiększać wycinki drzew tylko po to, by ludzie mogli zbierać gałęzie.

Jak dział zbieranie gałęziówki? Trzeba zgłosić się do leśniczego, a ten wyznaczy teren do zbiorów. Po wykonaniu pracy leśniczy dokonuje pomiaru stosu i wystawia odpowiednią asygnatę.

– Metr sześcienny takiego drewna, a to jest po przeliczeniu, 4 metry przestrzenne, czyli duża przyczepa, kosztuje w naszym nadleśnictwie 35 zł. Myślę, że przyczepa gałęziówki wystarczy, przy niespecjalnie mroźnych zimach, spokojnie na 2-3 tygodnie grzania – szacuje Kosin.

Ważna jest też kaloryczność surowca – im większa, tym mniej surowca trzeba do grzania. Drewno "przeleżane" rok czy dwa jest suchsze, a więc lepsze do palenia w piecach. Jak mówi ekspert, wilgotność 12-15 proc jest idealna. Lepsze pod tym względem są drzewa liściaste tzw. twarde (grab, buk, dąb), a nie iglaste (sosna, jodła czy świerk).

Rząd PiS zachęca do... zbierania chrustu

Jak pisał serwis naTemat.pl, o chruście plus zrobiło się głośno, gdy wiceminister klimatu i środowiska Edward Siarka przypomniał Polakom borykającym się z wysokimi cenami energii i materiałów opałowych, że "cały czas obowiązuje możliwość zbierania gałęzi na opał".

– Zapotrzebowanie na drewno obecnie jest gigantyczne. Każda ilość na rynku się sprzedaje. Można powiedzieć, że w wielu obszarach jest bitwa o drewno – powiedział – Stąd obserwujemy wzrost cen drewna, tak jak każdego innego surowca. Czasy, kiedy m³ drewna kosztował 200-210 zł, skończyły się bezpowrotnie – dodał.

W związku z wysokimi cenami energii oraz wspomnianymi przez wiceministra "bitwami o drewno", Lasy Państwowe przypomniały o możliwości... zbierania opału w lasach. "Cały czas obowiązuje, za zgodą leśniczego, możliwość zbierania gałęzi na opał" – czytamy.

Wówczas opłata za m³ zebranego chrustu wynosi około 300 zł. Warto podkreślić, że za zgodą leśniczego można zbierać tylko to, co leży. Chodzi przede wszystkim o gałęzie. Do zamieszania wokół chrustu odnieśli sie politycy Platformy Obywatelskiej Krzysztof Brejza i Marcin Kierwiński.

"PiS dostał 50 mld. zł do budżetu ze sprzedaży uprawnień co2, mogli za te pieniądze modernizować elektrownie, sieci, stawiać na OZE, pomóc Polakom. Dziś nawołują, by zbierać chrust" – skomentował Brejza.

"Wiceminister klimatu zalecający Polakom zbieranie chrustu na opał idealnie podsumowuje osiągnięcia siedmiu lat rządów PiS. Po prostu idealnie..." – dodał Kierwiński.