Chcieli sprawdzić, czy wystarczy węgla. Nie uwierzycie, gdzie jest szef rządowej agencji

Maria Glinka
21 lipca 2022, 11:07 • 1 minuta czytania
Niepokój w sprawie węgla narasta. W związku z tym posłowie Lewicy postanowili sprawdzić w Rządowej Agencji Rezerw Materiałowych, czy wystarczy surowca na zimę. Politycy nie otrzymali odpowiedzi, a od pracowników usłyszeli, że prezes instytucji jest na... urlopie.
Rezerwy węgla w Polsce Dawid Chalimoniuk/REPORTER
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Obserwuj INNPoland w Wiadomościach Google

Z każdym dniem pojawiają się nowe pytania o dostępność węgla. Premier Mateusz Morawiecki uspokaja, że surowiec zostanie sprowadzony z zagranicy, ale jak już pisaliśmy w INNPoland.pl to wcale nie rozwiązuje problemu, bo będzie zalegał w portach.


Polacy martwią się o ogrzewanie zimą, a RARS jest na urlopie

W związku z niedoborem węgla Polacy z niepokojem czekają na zimę. W ich imieniu posłowie Lewicy próbowali przeprowadzić kontrolę poselską w Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych (RARS). Chcieli dowiedzieć się, ile surowca zabezpieczono na okres zimowy.

Środowa wizyta w siedzibie RARS przybrała nieoczekiwany obrót. Posłowie nie otrzymali od pracowników żadnych informacji. Przekazano im, że trwa sezon urlopowy i nieobecny jest sam prezes instytucji.

W trakcie konferencji prasowej zorganizowanej przed siedzibą RARS politycy opozycji nie kryli oburzenia. - Proszę sobie wyobrazić, mamy końcówkę lipca, nie mamy w Polsce węgla, prezes tej agencji na urlopie, główna księgowa na urlopie, dyrektor ds. finansowych na urlopie — punktował poseł Lewicy Tomasz Trela.

Poza tym polityk wskazał, że pracownicy RARS przez godzinę nie potrafili sprawdzić lub potwierdzić, czy 3 mld zł, z których mają być sfinansowane dodatki węglowe, wpłynęły na konto agencji. Żaden z pracowników obecnych w czasie kontroli nie dał gwarancji, że węgiel jest w magazynach.

Gdzie jest węgiel? Tak broni się RARS

Trela nawiązał też projektu ustawy o dodatku węglowym, który w środę był omawiany w Sejmie. Jego zdaniem jest to "dodatek do tego, czego po prostu nie ma".

Dodatkowo zarzucił rządzącym bagatelizowanie problemu. - Żeby w tym trudnym wakacyjnym czasie nie udzielić podstawowych informacji, nie pracować nad tym, żeby Polki i Polacy mieli czym palić we wrześniu, w październiku, w listopadzie, to po prostu trzeba mieć legitymację PiS-u - przekonywał.

Głos zabrał też Arkadiusz Iwaniuk. Jego zdaniem wyniki kontroli wskazują, że "węgla nie ma, nie będzie i będzie kryzys energetyczny".

RARS odpiera zarzuty, broniąc się pismem opublikowanym na Twitterze. W piśmie wskazała, że posłowie Lewicy zadali szereg pytań w sprawie rezerw węgla i obecnej sytuacji finansowej. "Przedstawiciele RARS przekazali posłom, że od 11 lipca, to jest od momentu złożenia wniosku przez ministerstwo klimatu — Agencja prowadzi kontraktacje węgla, uzupełniając tym działania spółek Skarbu Państwa" - czytamy w komunikacie.

Agencja podkreśliła, że pozostałe informacje mają charakter niejawny. W związku z tym trafią do parlamentarzystów w ciągu siedmiu dni w piśmie klauzulowym.

Zamieszanie wokół węgla

Zaniepokojenie dostępnością węgla przybrało na sile, gdy światło dzienne ujrzało pismo minister klimatu i środowiska Anny Moskwy do premiera. Dokument jest datowany na 24 lutego (dzień wybuchu wojny w Ukrainie). Było to pierwsze pisemne ostrzeżenie w sprawie ewentualnego braku dostaw węgla z Rosji.

Rząd nie zareagował. Jak już pisaliśmy w INNPoland.pl, Morawiecki dopiero w zeszłą środę polecił spółkom PGE Paliwa i Węglokos zakup 4,5 mln ton węgla w trybie pilnym.

W tym samym czasie, na mocy nowej ustawy, miały zostać wprowadzone maksymalne ceny węgla. Jednak rząd już ma nowy pomysł — chce wprowadzić dodatek węglowy w wysokości 3 tys. zł, z którego skorzystają osoby ogrzewające domy najbardziej kopcącymi sprzętami.