Tak się mieszka na Manhattanie. Renowatorka wnętrz: Duży metraż z oknem w rozsądnej cenie? Zapomnij
Od roku zajmuje się pani renowacją apartamentów o wysokim standardzie na Manhattanie. Dlaczego Nowy Jork? W Warszawie nie ma takich mieszkań?
Mieszkania do remontu wszędzie się znajdą. Pochodzę z Warszawy, gdzie też skończyłam studia i zaczynałam pracę w firmach architektonicznych. Zawsze jednak marzyłam o mieszkaniu w Stanach Zjednoczonych, więc od momentu ukończenia dyplomu magisterskiego aplikowałam do różnych firm - wysyłałam CV praktycznie do każdego stanu, który w tamtym momencie oferował prace w tej branży. Nowy Jork wcale nie był moim pierwszym wyborem, wręcz przeciwnie. Słyszałam wiele opinii, że rozczaruję się tym miastem.
Moim marzeniem było dostać pracę w Teksasie. Zawsze byłam zafascynowana kulturą południowych Stanów Zjednoczonych i Dzikim Zachodem. Najwięcej aplikacji wysyłałam do bardzo szybko rozwijającego się obecnie Houston, w którym zapotrzebowanie na inżynierów i architektów jest bardzo wysokie. Tak się jednak złożyło, że akurat potrzebowali architektki w Nowym Jorku. Nie narzekam, okazało się, że jest świetnie.
Tylko mieszkania są trudno dostępne i w złym stanie…
Na Manhattanie nie powstają nowe domy, każdy skrawek ziemi jest już praktycznie zajęty. Lokale są w bardzo złym stanie, co mnie zszokowało, jak tylko się tu przeprowadziłam. Warunki mieszkania są ciężkie. Szczególnie na samej wyspie bardzo trudno jest znaleźć coś, co w Polsce spełniałoby standardy mieszkaniowe. Niełatwo jest znaleźć w rozsądnej cenie pokój z chociażby jednym oknem, w którym metraż pozwala na normalne funkcjonowanie. Amerykańskie standardy mieszkań są tylko w teorii, bo wiele z nich naprawdę nie spełnia odpowiednich kryteriów.
Kto chciałby mieszkać w budynku bez okien?
Są to mieszkania, które były kiedyś budowane z przeznaczeniem dla klasy robotniczej, w których wiele rodzin dzieliło wspólną przestrzeń. Obecnie część takich mieszkań adaptowana jest do nowych potrzeb, poprzez poprawę stanu wentylacji, doświetlenia czy chociażby założenia wewnętrznej instalacji wodociągowej.
Innym przykładem są, chociażby mieszkania w SOHO, które powstawały w słupowo-belkowych konstrukcjach żeliwnych, na tak zwanym wolnym planie, gdyż ich pierwotną funkcją użytkową były przestrzenie fabryczne i produkcyjne. Teraz są one adaptowane pod studia artystyczne, galerie, przestrzenie wystawowe czy na przykład rosnące obecnie w trendach przestrzenie coworkingowe. Dzięki idei wolnego planu łatwo jest w nich zaaranżować większą przestrzeń, a także móc ją tymczasowo podzielić wedle potrzeb funkcjonalnych.
Jak rozumiem, te wiekowe mieszkania mają się dobrze i wciąż są w obiegu.
Można wciąż znaleźć w ogłoszeniach mieszkania, które zaprojektowane zostały w przesadzonym wnętrzarsko i dekoratorsko stylu ubiegłych dekad, wyposażonych w wiele dekoracyjnych elementów, które dawno już wyszły z mody. Jednym z trendów, w którym dawniej lubowali się Amerykanie, było połączenie różnych stylów architektonicznych zupełnie do siebie nie pasujących, czyli tak zwany eklektyzm.
W obecnie remontowanym przez nas mieszkaniu, na środku salonu stały pierwotnie dwie pseudotoskańskie kolumny, które jedynie zmniejszały przestrzeń użytkową pomieszczenia, nie mówiąc już o tym, jak znacznie obniżały jego estetykę. Do tego wszystkiego obok znajdowała się zupełnie nowocześnie jak na owe lata zaprojektowana kuchnia z lakierowanymi na błysk szafkami i kosmicznym oświetleniem na suficie – zwanym potocznie sputnikiem. Wszystkie drewniane obicia na ścianach oraz staromodny wzór klepki podłogowej to także kolejny rozdział historii architektury wnętrz już dawno zamknięty. Ciekawa jest dla mnie jednak możliwość obejrzenia takiego starego mieszkania przed remontem, a następnie zestawienie z gotowym projektem.
Jak wygląda pani praca nad takim mieszkaniem?
Na jedno z takich mieszkań dostaliśmy zlecenie we wrześniu ubiegłego roku i właśnie je wykańczamy, więc trochę czasu nam to zajęło. Długo zastanawiałyśmy się z szefową, co można zrobić z takiego nieciekawie rozplanowanego przestrzennie i staromodnie wykończonego, a jednocześnie położonego w świetnej lokalizacji mieszkania na Upper East Side, aby wyciągnąć z niego jak najwięcej.
Nowi właściciele najchętniej zburzyliby wszystko do zera, bo widzą, że nie są to pomieszczenia, w których chcieliby mieszkać. Klienci często mają niesamowite pomysły na aranżacje swoich mieszkań, co jest dla nas pomocne, bo wytycza pewien kierunek działań. Staramy się jednak zawsze trzymać minimalistycznego podejścia. Porównując do standardów europejskich, można powiedzieć, że idziemy w kierunku skandynawskim.
Funkcjonalność, czystość estetyczna, a także indywidualne podejście do klienta są dla nas na pierwszym miejscu. Oznacza to, że nie umieszczamy zbędnych ozdobników. Paleta kolorystyczna opiera się zazwyczaj na stonowanych, naturalnych barwach takich jak biele, szarości i beże, a materiały, które wybieramy, to głównie drewno - przy domach jednorodzinnych - oraz eleganckie, wysokie jakościowo elementy ceramiczne, kamienne czy betonowe.
Amerykanom się to podoba?
Klienci, którzy się do nas zgłaszają, wybierają naszą firmę, bo podoba im się nasz styl i nasze indywidualne podejście. Staramy się zaproponować klientowi takie rozwiązanie, które byłoby zgodne z jego wizją i estetyką, ale jednocześnie ograniczamy zakres wyboru, który często staje się przytłaczający, szczególnie dla klienta. Ważne jest dla nas, aby ten wybór zawęzić i móc podjąć ostateczna decyzje. Wiadomo bowiem, że zawsze znajdzie się inna, nowa inspiracja, przez którą można szybko popaść w niekończącą się pętlę wyborów.
Projektujecie tylko nowoczesne i minimalistyczne apartamenty?
De-Spec, firma architektoniczna, w której pracuję, robi nie tylko wnętrza, ale też projekty domów jednorodzinnych, retail oraz showroomy luksusowych marek. Na model biznesowy firmy wpłynął w ostatnim czasie Covid-19. Sprawił, że popyt na renowację mieszkań i projekty rezydencjonalne jest w tym momencie największy. Z tego względu nasza firma uściśliła kierunek na projektowanie przede wszystkim wnętrz.
Jeśli chodzi o mnie, na co dzień zajmuję się tworzeniem tak zwanych mood boardów i design booków, stanowiących prezentację inspiracji wnętrz dla klienta. Przygotowuję także w programie komputerowym model 3D takiego wnętrza, po którym możemy wraz z klientem poruszać się wirtualnie, aby łatwiej było zrozumieć osobom, które niekoniecznie siedzą w architekturze, jak możemy zmienić ich mieszkanie. Następnie uzupełniam te modele o materiały, tekstury i oświetlenie oraz tworzę wizualizacje.
Na przykład w mieszkaniu, które obecnie robimy, pierwotnie znajdowała się zamknięta kuchnia - oddzielona od salonu, wyjątkowo ciemna. W pierwszej kolejności zatem wyburzyliśmy te zbędną ścianę, otwierając kuchnię na salon z jadalnią i tarasem, jednocześnie lepiej ją doświetlając. Wszystkie te zmiany są od razu lepiej zrozumiałe dla klienta na takim trójwymiarowym modelu przestrzennym.
Amerykanie chcą, abyście zaplanowali im każdy szczegół, w tym elementy dekoracyjne?
Pomagamy klientom zarówno w wyborze mebli, jak i elementach dekoracyjnych, takich jak obrazy, rzeźby, dywany, tapety. Chcemy, aby projekt, który tworzymy, był kompletny. Oczywiście nie narzucamy klientowi powieszenia wybranego przez nas konkretnego obrazu, ale skoro już jesteśmy w projekcie od A do Z, z wielką chęcią doradzamy w elementach dekoru.
Nowojorczycy mają inne podejście do remontu niż Polacy? Na co zwracają największą uwagę?
Na pewno nowojorczykom bardziej zależy na czasie. Oczywiście każdy z nas chciałby mieć remont jak najszybciej skończony, ale w Stanach mam wrażenie, że cały proces jest przyspieszony co najmniej trzykrotnie. W Polsce kontakt z klientem w fazach początkowych był znacznie rzadszy, bo zazwyczaj osoby te nie były aż tak zainteresowane etapem wyburzeń i zmianą układu ścian. Natomiast tutaj praktycznie już od samego początku prac klient potrzebuje mieć od nas dokładny update co najmniej raz w tygodniu.
Przygotowujemy raporty, w których dokładnie opisujemy każde wykonane przez nas działanie, zmiany w pokojach, co zostało wyburzone, co się zmieniło, czy co trzeba będzie przedyskutować jeszcze raz z klientem. Interesują się najdrobniejszymi detalami i proszą, aby każdy element prac - nawet taki, który nie do końca rozumieją - był odnotowany. Po prostu lubią być na bieżąco.
Pilnują, aby było zrobione w terminie.
Jak tu mówią: Time is money. A wiadomo, że na czas trudno jest teraz zrobić remont, bo w Nowym Jorku - podobnie jak w Polsce - przez Covid-19 wciąż są duże opóźnienia dostaw materiałowych, czy nawet sprzętu AGD. Są to rzeczy, których nie da się przyspieszyć. Mimo że zawsze proponujemy zamienniki sprzętów, których jest aktualnie deficyt na rynku, to jeśli coś od razu wpadnie w oko klientowi, ciężko go przekonać do zmiany. Niestety to zazwyczaj przedłuża prace remontowe o kolejne miesiące.
Czym może zaskoczyć Polaka mieszkanie nowojorczyka?
Zupełnie nowym dla mnie rozwiązaniem było na początku mojej pracy w Stanach Zjednoczonych umieszczanie w łazience tzw. medicine cabinet, co w Polsce nie jest żadnym standardem. Jest to szafka często z lustrem zamontowanym z przodu, która wisi w łazience nad umywalką, a w której chowa się rzeczy do makijażu czy leki.
Za pierwszym razem nawet nie zauważyłam, że mam taki elementem wyposażenia w mieszkaniu, które wynajmowałam. Do dziś mnie bawi, że myślałam, że jest to zwykle lustro i dziwiłam się, że nie ma nigdzie żadnej powieszonej półki, aby postawić rzeczy. W Stanach Zjednoczonych nawet jak mieszkanie jest w bardzo kiepskim standardzie, zawsze znajdziemy w łazience medicine cabinet. Podobnie jak na przykład w każdym włoskim mieszkaniu znajdziemy maszynkę do parzenia kawy. Każdy kraj ma swoje standardy.
Poza tym w łazienkach nowojorczycy mają zdecydowanie więcej niż w Polsce kontrolek do obsługi. Nie ograniczają się tylko do podziału na wodę ciepłą i zimną, ale też mają osobne regulatory dotyczące ciśnienia, natężenia, a także osobne zawory do obsługi głowy prysznicowej lub dwóch głów, wylewki do wanny czy słuchawki prysznicowej. Prysznice często są otwarte, tak zwane walk-in shower, czasem jedynie oddzielone szklanym panelem bez drzwi, co w Polsce tez już stało się popularnym rozwiązaniem.
Nasi klienci zwracają także ogromną uwagę na swoje meble i dobory materiałów - to nie są pierwsze lepsze meble z Ikei, lecz meble od najwyższej sławy designerów, prosto z nowojorskich showroomów. Jest to dla mnie niezwykle fascynujące, kiedy można wyposażać wnętrza właściwie bez żadnych finansowych ograniczeń. Jeśli się wie, że można poszaleć z materiałami czy z meblami, można przelać w taki projekt cale swoje pokłady kreatywności.
Czy w tym wszystkim uwzględniają troskę o planetę?
Korzystanie z ekologicznych, lokalnych materiałów takich jak drewno, z których budowana jest tradycyjna lekka konstrukcja amerykańskich domów jednorodzinnych, które projektujemy w Hamptons na Long Island, to jedno z rozwiązań, dzięki którym nie trzeba transportować materiałów z daleko położonych miejsc. Domy te są budowane stosunkowo szybko, nie potrzebują dużych i głębokich wykopów, wycinki drzew czy większych zmian krajobrazowych.
Zawsze staramy się także wprowadzać elementy architektury zrównoważonej takie jak panele słoneczne, wertykalne ogrody, zielone dachy… Wszystko, aby architektura jak najmniej niekorzystnie wpływała na przepiękne otoczenie, w którym powstaje. Z racji tego, że nasi klienci to osoby mogące sobie finansowo pozwolić na wybór lepszych jakościowo i co za tym idzie droższych materiałów, staramy się wyszukiwać firmy, które zawracają szczególną uwagę na proces powstawania swoich produktów, aspekt ekologiczny i stopień przyjazności dla środowiska.
Ile kosztuje wyremontowane mieszkania na Manhattanie?
Jako że zajmuję się stricte architekturą, mam małą styczność z działem finansowym, zatem ciężko mi podać konkretną kwotę. Jedno wiem na pewno: ceny rosną. Klienci, którzy zatrudniają firmy takie jak nasza, mają już jakieś pojęcie o architekturze i mogą sobie na taką inwestycję pozwolić. Bo skoro stać ich na zakup mieszkania na Manhattanie, to i stać ich na jego remont, nawet gruntowny.
Zazwyczaj są to nowojorczycy, którzy mieszkają tutaj od pokoleń i są to raczej starsze osoby. Młodsze osoby, powiedzmy takie do 40-ki, nie remontują tu raczej mieszkań, ponieważ nie planują zostać w tym mieście na stałe - taka jest specyfika tego miejsca. W Nowym Jorku żyje się w zawrotnie szybkim tempie, co wraz z upływem czasu potrafi być męczące. Jeśli kos się tu nie urodził i nie wychowywał, często wybiera przeprowadzkę poza miasto. Ja natomiast mam nadzieje, że w moim przypadku będzie inaczej.