Niemcy zbadali zniszczenia w Nord Stream. "Tłumaczy to jedynie eksplozja"

Katarzyna Florencka
15 października 2022, 10:09 • 1 minuta czytania
Niemieccy eksperci zakończyli badanie gazociągu Nord Stream. Po dwóch tygodniach od zniszczenia dwóch rurociągów rozwiewają oni wszelkie wątpliwości: zniszczeń w tej skali mogły dokonać jedynie eksplozje.
Po zniszczeniu Nord Stream instalacje gazowe w Europie są pilnowane w znacznie większym stopniu Fot. CARINA JOHANSEN/AFP/East News
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Przyczyna zniszczenia Nord Stream

W miniony weekend niemiecka policja federalna wspomagana przez tamtejszą armię rozpoczęła badania zniszczeń gazociągów Nord Stream 1 i Nord Stream 2, do których doszło pod koniec września. Do miejsc eksplozji nie udało się dostać niemieckim nurkom, jednak śledczy zdołali sfotografować zniszczenia za pomocą podwodnego drona Bundeswehry.

Z nieoficjalnych informacji uzyskanych w kręgach rządowych wynika, że na fotografiach widać ośmiometrowy przeciek – podaje portal Tagesschau. "Mówi się, że mogło to być tylko wynikiem eksplozji materiałów wybuchowych" – dodają dziennikarze.

Nord Stream 1 i 2 zostały zniszczone łącznie w czterech miejscach – każdy z nich ma dwa otwory. Tylko jedna nitka rurociągu Nord Stream 2 pozostaje nienaruszona przez wybuchy, które miały miejsce 26 września.

Kto stoi za wybuchami Nord Stream?

Jak podaje Tagesschau, niemiecka policja federalna przekazała zdjęcia prokuratorowi federalnemu, który przed kilkoma dniami temu wszczął śledztwo w sprawie "spowodowania wybuchu ładunku wybuchowego", "antykonstytucyjnego sabotażu" i "sprawy szczególnej wagi".

Nie jest to jedyne śledztwo w sprawie wydarzeń z końca września, które się aktualnie toczy. Choć początkowo Szwecja, Dania i Niemcy zamierzały prowadzić dochodzenie wspólnie, planów tych nie udało się zrealizować. Oprócz tych trzech krajów własne śledztwa prowadzą również Amerykanie oraz... Polacy.

Jak pisaliśmy w INNPoland.pl, w piątek 30 września Prokuratura Krajowa poinformowała, że ruszyło śledztwo w sprawie uszkodzeń rurociągów i wycieków na Morzu Bałtyckim. Dochodzenie polecił przeprowadzić minister sprawiedliwości i prokurator generalny Zbigniew Ziobro.

Podczas postępowania prokuratorzy mają sprawdzić m.in. czy w okolicach Nord Stream 1 i Nord Stream 2 doszło do ataku terrorystycznego, jak również wyjaśnić, jaki wpływ na środowisko będzie miał wyciek.

Już na początku dochodzenia śledczy podkreślają, że incydenty miały miejsce na wodach wyłącznych stref ekonomicznych Szwecji i Danii. Jednak ich zdaniem konsekwencje wycieków mogą obejmować również polski obszar morski i tereny przybrzeżne.

Jak pisał serwis naTemat.pl, za wybuchy Nord Stream najczęściej obwiniana jest Rosja. Jednoznacznie stwierdził to były szef ukraińskiego koncernu naftowego Naftohaz Andij Kobolew, według którego atak zaplanowany był już na etapie budowy. – W ostatniej fazie budowy Nord Stream 2 wszystkie zagraniczne firmy i należące do nich statki zostały już objęte sankcjami. Tak więc budowa rurociągu została ukończona wyłącznie przez rosyjskie statki. Te statki techniczne były eskortowane przez rosyjskie okręty wojenne. A rurociąg został ukończony dokładnie w miejscu, w którym teraz nastąpiła eksplozja – argumentował Kobolew.

Sama Rosja odpiera zarzuty dotyczące sabotażu. Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow określił, że "dość przewidywalne, a zarazem głupie i absurdalne jest dopuszczanie takiej narracji do debaty". Zdaniem Rosjan uszkodzenie jest korzystne dla Amerykanów. Rzeczniczka MSZ Rosji Maria Zacharowa na konferencji prasowej oświadczyła, że to Stany Zjednoczone czerpią zyski z awarii.

Czytaj także: https://innpoland.pl/184894,nord-stream-wybuchy-co-dalej