Sklepy pod ścianą, zaczynają oszczędzać na promocjach. Powód jest jeden

Maria Glinka
02 stycznia 2023, 07:45 • 1 minuta czytania
Handel zwalnia. Nawet w trakcie gorącego okresu świątecznego liczba promocji spadła, choć nie we wszystkich rodzajach sklepów. Nowe podejście klientów, uwarunkowane inflacją, to ogromne wyzwanie dla branży.
Sklepy tną promocje Fot. Bartlomiej Magierowski/East News
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Sklepy szukają oszczędności i tną promocję. Jednak nie wszystkie

Handel zaciska pasa. Przed wyjątkowo drogimi świętami Bożego Narodzenia 2022 aż 70 proc. Polaków deklarowało chęć kupowania produktów w promocyjnych cenach. Jednak jak wynika z badania UCE Research i Hiper–Com Poland.pl, atrakcyjnych ofert było mniej.

Analiza wskazuje, że między 23 listopada a 23 grudnia w 39 tys. sklepów należących do 90 sieci handlowych liczba promocji zmniejszyła się o 0,8 proc. w ujęciu rocznym. Jednak nie we wszystkich.

"Rzeczpospolita" wskazuje, że dane zaburzają dyskonty, które w gorącym okresie świątecznym zwiększyły liczbę ofert promocyjnych aż o 50 proc. Z kolei w drogeriach wzrost oscylował wokół 20 proc.

Jeśli pominiemy te dwa wyjątki, ogólny spadek liczby promocji wyniósłby ponad 6 proc. Na tym tle wyróżniałyby się wówczas sklepy z elektroniką, które w takim założeniu zmniejszyły liczbę atrakcyjnych ofert aż o 24 proc.

Z czego wynika ten trend? Klienci zaczynają oszczędzać głównie na żywności i ubraniach i decydują się na zakup produktów niższej jakości. To wyzwanie dla branży handlowej.

W takich warunkach sklepy podobnie jak klienci szukają oszczędności. – Sieci walczą o przetrwanie w kwestii promocji i zwyczajnie oszczędzają. Z jednej strony chcą i muszą je robić, ale z drugiej strony coraz mniej ich stać na dobre oferty, przez inflację również muszą szukać oszczędności – tłumaczy Julita Pryzmont, ekspert z agencji badawczo-analitycznej Hiper–Com Poland.

Dyskonty nie zamierzają oszczędzać na promocjach

Rynek promocji w Polsce został zdominowany przez dyskonty. Supermarkety przegrywają w tej rywalizacji, a eksperci oceniają, że nadrobienie różnicy jest trudne do odrobienia. Tym bardziej się, że dyskonty otwarcie przyznają, iż nie zrezygnują z promocji.

Aldi zamierza utrzymać wszystkie dotychczasowe korzystne oferty np. Promocje od pierwszej sztuki. Z kolei Jakub Mazur z biura prasowego Biedronki wskazuje, że dzięki promocjom polskie rodziny zaoszczędziły ponad 7,5 mld zł w trakcie zakupów.

Aleksandra Robaszkiewicz, rzeczniczka prasowa Lidl Polska, przyznaje, że koszty pozyskania surowców cały czas rosną, ale sieć handlowa i tak zapewnia produkty w obniżonych cenach. Z uwagi na rozpędzoną inflację i trudną sytuację finansową wielu rodzin, Lidl postanowił wprowadzić dodatkowe promocje, dzięki którym można zaoszczędzić jeszcze więcej.

Klient może sprawdzić, jaka była najniższa cena produktu

Poza spowolnieniem handel musi przystosować się także do zmian, które weszły w życie wraz z początkiem 2023 r. Jak już informowaliśmy w INNPoland.pl, chodzi o dyrektywę unijną Omnibus.

Przepisy wskazują, że zmienią się zasady uwidaczniania cen. Poza informacją o cenie i cenie jednostkowej na metce czy cenniku ma pojawić się informacją o obniżonej cenie produktu. To niejedyny obowiązek, który spoczywa na sprzedawcach – od 2023 r. muszą także informować o najniższej cenie produktu w okresie 30 dni od wprowadzenia promocji.

I jak się okazuje, nie wszystkie marki odpowiednio przygotowały się na zmianę przepisów. Po internecie krąży zdjęcie ze strony internetowej jednego ze sklepów, który przekonuje, że cena produktu została obniżona z 599 zł na 279 zł. Tymczasem najniższa cena w okresie 30 dni przed wprowadzeniem obniżki to... 237 zł.

Czytaj także: https://innpoland.pl/188725,doradca-petra-fiali-poleca-czechom-wyjazd-do-polski-zakupy-beda-tansze