Ceny energii spadną, ale... na obniżki jeszcze poczekamy. Prezes URE mówi wprost
- Zdaniem prezesa URE w 2024 r. ceny energii dla gospodarstw domowych powinny być niższe niż w 2023 r.
- W tym roku wiele osób korzysta z zamrożenia cen energii, ale koszty i tak są wysokie m.in. przez podatek VAT
- Wysokie rachunki za prąd płacą nie tylko mieszkańcy, lecz także instytucje np. biblioteki
Niższe ceny prądu? Tak, ale dopiero w 2024 r.
Dzisiaj gruchnęła zła wiadomość – inflacja przebiła kolejną barierę. Główny Urząd Statystyczny (GUS) poinformował, że wzrost cen w lutym 2023 r. wyniósł 18,4 proc. rdr.
Tego samego dnia dużo bardziej optymistyczne prognozy cenowe zaprezentował Rafał Gawin, prezes Urzędu Regulacji Energetyki (URE). – Mam głębokie przekonanie, że większy udział OZE powinien przyczyniać się do spadku cen energii – przyznał szef URE podczas 15. Forum Gospodarczego TIME.
Jego zdaniem portfele Polaków złapią drugi oddech, ale dopiero w przyszłym roku. – W 2024 r. ceny energii dla gospodarstw domowych w taryfach zatwierdzanych przez URE powinny być niższe niż w taryfach z tego roku – przewidywał Gawin.
Jednak zastrzega przed hurraoptymizmem. – W stosunku do 2020 r. zapewne będą wyższe – przekonywał.
Dodatkowo zwrócił uwagę, że zaczęły stabilizować się ceny węgla. Mimo tego nie spodziewa się, że wrócą do poziomów, które widzieliśmy przed wybuchem wojny w Ukrainie.
Zamrożenie cen prądu w celu ochrony klientów
Prezes URE zaznaczył, że ostateczne koszty energii będą zależały również od regulacji, które mogą być wdrażane w kolejnych miesiącach, jeśli taka będzie wola polityczna. Obecnie odbiorcy są chronieni dzięki ustawowemu zamrożeniu cen prądu.
Klienci płacą tyle, ile w 2022 r., pod warunkiem że limit zużycia nie przekracza:
- 2 MWh rocznie dla gospodarstwa domowego,
- 2,6 MWh rocznie dla gospodarstwa domowego, w którym mieszka osoba z niepełnosprawnością,
- 3 MWh rocznie dla rolników i rodzin z Kartą Dużej Rodziny.
Rachunki za prąd uderzają w mieszkańców, firmy, a nawet w PKP
Mimo tego wrócił wyższy VAT na energię, więc to właśnie rachunki za prąd plądrują budżety nie tylko mieszkańców, lecz także instytucje. Jak donosi "Dziennik Wschodni" nowa biblioteka w Puławach, która nawet nie zaczęła działać, ma zapłacić za prąd 130 tys. zł.
Rosnące koszty energii uderzają też w gigantów. To właśnie ten argument przytaczały Polskie Koleje Państwowe (PKP), informując o konieczności podniesienia cen biletów za przejazdy pociągami.
Zawyżony cennik obowiązywał od 11 stycznia 2023 r. do końca lutego. Od 1 marca 2023 r., po interwencji samego premiera Mateusza Morawieckiego, ceny biletów wróciły do poprzednich poziomów.
Już pod koniec stycznia rzecznik Ministerstwa Infrastruktury Szymon Huptyś zapowiedział, że po wycofaniu się z podwyżki PKP "otrzyma w najbliższych tygodniach dodatkowe 50 mln zł wsparcia z budżetu państwa w celu złagodzenia znaczącego wzrostu kosztów prowadzenia usługi przewozowej m.in. z powodu wzrostu cen energii elektrycznej".