Samochody elektryczne nie dla Polaków. Przyczyna jest prozaiczna
Polaków nie stać na elektryki. Tego rząd nam nie powie
– Po polskich drogach w 2025 r. będzie jeździć milion samochodów elektrycznych – zapewniał w 2016 r. premier Mateusz Morawiecki. Choć na spełnienie obietnicy szef rządu ma jeszcze dwa lata, to na razie elektryków jest tylko 23 tys. Dlaczego? Jedną z przyczyn mogą być wnioski z analizy przeprowadzonej przez Europejskie Stowarzyszenie Producentów Samochodów ACEA.
Analitycy porównali dane dotyczące popularności samochodów elektrycznych w poszczególnych państwach z zarobkami obywateli. Choć prezes NBP Adam Glapiński nieustannie przekonuje, że cały czas gonimy Zachód, to okazuje się, że nadal jesteśmy zbyt biedni, aby pozwolić sobie na elektryki.
Nie pomagają nawet niższe ceny – w Polsce auta są rzeczywiście tańsze niż np. w Skandynawii czy Niemczech. Jednak zarobki Polaków i Niemców dzieli przepaść.
Poza tym, jak podaje portal auto-swiat.pl, producenci elektryków nie są zbyt zainteresowani polskim rynkiem. Najpopularniejsze modele są sprzedawane w ograniczonych ilościach, co oznacza też dłuższy czas oczekiwania na wymarzonego elektryka.
Polska w niechlubnej piątce. W tych państwach sprzedaje się najmniej elektryków
Dane zebrane przez ACEA wskazują, że biorąc pod uwagę średnie zarobki netto, Polska plasuje się wśród pięciu państw Unii Europejskiej (UE), w których sprzedaje się najmniej samochodów elektrycznych (5 proc., 10 782 euro).
Jeszcze gorzej wygląda sytuacja w Bułgarii (4 proc., 7 727 euro) i Czechach. Południowi sąsiedzi nie dają się skusić na elektryki, choć zarabiają więcej niż Polacy (3,9 proc., 13 886 euro). Liderem tego zestawienia jest Słowacja, gdzie średnie zarobki są podobne jak w Polsce (3,7 proc., 10 985 euro).
Z kolei najwięcej aut elektrycznych sprzedaje się w Szwecji (56,1 proc., 35 486 euro), Danii (38,6 proc., 39 274 euro) i Finlandii (37,6 proc., 33 115 euro). Czwarte miejsce zajmuje Holandia (34,5 proc., 40 312 euro), a pierwszą piątkę zamykają Niemcy (31,4 proc., 32 850 euro).
Wnioski? Im większe zarobki, tym większa popularność aut elektrycznych. Choć m.in. dane z Czech pokazują, że od tej zasady są także wyjątki.
Tesla znów potaniała. Tyle ma kosztować Izera
Zachętą do elektryków dla polskich kierowców może być obniżka cen Tesli. Firma założona przez Elona Muska już drugi raz w tym roku zmniejszyła ceny elektryków oferowanych w Europie. Jak podaje portal bankier.pl, obniżki oscylują wokół 5–46 tys. zł.
O 5 tys. zł spadły ceny najpopularniejszych modeli 3 oraz y. Z kolei o 46 tys. zł mniej trzeba zapłacić za najdroższe modele – s oraz x.
Choć na polskiego elektryka musimy poczekać do 2026 r., to eksperci już oszacowali, ile może kosztować. Wojciech Mieczkowski, dyrektor ElectroMobility Poland (EMP, spółki pracującej nad Izerą) stwierdził w jednym z wywiadów, że "cena Izery będzie oscylowała gdzieś pomiędzy Dacią a Mercedesem".
Natomiast Łukasz Bigo, redaktor naczelny portalu elektrowóz.pl, cytowany przez portal slazag.pl, powiedział, że możemy na dziś przyjąć kwotę 200 tys. zł, jako absolutne minimum.
Czytaj także: https://innpoland.pl/192806,ile-kosztuja-samochody-ceny-poszybowaly-w-gore-duzy-wydatek-dla-rodzin