Na meblach z PRL można się obłowić. Fotele warte tysiące złotych, ale tylko te konkretne
Powrót mody na retro. Fotel z PRL warty nawet tysiąc złotych
Wyposażenie typowe dla starego mieszkania w budynku z wielkiej płyty wraca do łask. Moda na retro odradza się przez sentyment, ale na powrocie szału na PRL może się sie także dorobić.
Największą popularnością cieszą się meble z lat 60., 70. i 80. XX wieku. Za takie okazy kolekcjonerzy są w stanie zapłacić nawet kilka tysięcy złotych.
Interia donosi, że na duży zysk mogą liczyć szczęśliwcy, którzy posiadają fotel 366 zaprojektowany przez Józefa Chierowskiego. Ceny tych używanych foteli wahają się między 600 a 1 tys. zł. Za niektóre egzemplarze kolekcjonerzy tęskniący za czasami PRL są w stanie zapłacić nawet 1,5 tys. zł.
Inny popularny mebel, który jest gwarancją zarobku, to fotel "Lisek". To mebel produkowany od początku lat 60. do końca lat 70. znany jako fotel Śnieżnik typ 300-190, który zaprojektował Henryk Lis.
W tym przypadku wycena może być nieco niższa – za używany fotel można zgarnąć od 600 do 900 zł. Z kolei najdroższe "Liski" chodzą na rynku po 1,2-1,3 tys. zł.
Stara meblościanka warta fortunę
Na ogromny zastrzyk gotówki mogą liczyć osoby, które zachowały meblościankę. Dla jednych to niemodny i zbyt masywny zestaw mebli, a dla drugich – symbol PRL.
Wystarczy rozejrzeć się wśród ofert na OLX czy Allegro. W jednej z nich sprzedawca chce aż 2,5 tys. zł za meblościankę Czeczot.
Sporo można zarobić również na kultowych krzesłach 200-125 AGA. Za oryginały kolekcjonerzy są w stanie zapłacić 400–600 zł. Na razie brakuje takich ogłoszeń – najczęściej można spotkać krzesła AGA za kilkadziesiąt złotych lub za około 100 zł. Obecnie produkowane krzesła, które kształtem przypominają te z PRL, kosztują nawet 1,6 tys. zł.
Od czego zależy wycena starego mebla?
Jednak nie za wszystkie okazy z PRL nabywcy są w stanie zapłacić duże pieniądze. Najbardziej wartościowe są meble, które zachowały się w dobrym stanie.
W związku dość trudno będzie o niezniszczoną meblościankę, ale warto przyjrzeć się poszczególnym meblom, bo może warto zainwestować w renowację. W sieci roi się od poradników, jak na własną rękę można dać drugie życie starym przedmiotom.
Zanim jednak zdecydujemy się na renowację, to powinniśmy rozważyć, czy dany mebel ma szanse wrócić do stanu używalności. Poza tym trzeba zastanowić się, czy poświęcony czas i środki nie będą przewyższały wartości mebla, gdy ktoś zdecyduje się go kupić.
Przykład? Za szafki nocne z PRL po renowacji sprzedawca chce 1 tys. zł, a za komodę - 2,6 tys. zł.
Kolekcjonerzy polują też na stare telefony
Moda na retro ma także inny wymiar. O ile w przypadku mebli kolekcjonerzy polują na okazy z czasów PRL, to w przypadku telefonów ogromną popularnością cieszą się modele z końca XX i początku XXI wieku.
Amatorzy starych telefonów komórkowych płacą nawet kilkaset złotych. Polują m.in. na takie kultowe urządzenia jak Nokia, Motorola, Siemens czy Mitsubishi. Dla przykładu Nokia 2110 chodzi na rynku za około 250 zł, a Motorola StarTAC – aż za 850 zł. Warto więc zajrzeć do starej szuflady, bo może zalega tam prawdziwa żyła złota.
Czytaj także: https://innpoland.pl/188062,morawiecki-chcialby-byc-jak-gierek-ale-troche-slabo-mu-idzie