NIK zabrała się za Glapińskiego. Ten straszy, że Izba złamała Konstytucję
Jak donosi serwis Wyborcza.biz, prezes NBP wysłał pismo do przewodniczącego sejmowej Komisji Finansów Publicznych. Tłumaczy się w nim, że skutecznie walczy z inflacją. To pokłosie słynnego raportu NIK, w którym Izba dosłownie zmiażdżyła politykę finansową rządu. Ala zahaczyła też o NBP: uznała, że zamiast walczyć z inflacją, bank centralny wspierał rząd i źle prowadziła politykę pieniężną.
"Adam Glapiński twierdzi przy tym, że NIK nie ma takich uprawnień, a jednocześnie, że łamie konstytucję".
O co chodzi w tym sporze?
Przypomnijmy: rosnąca inflacja wymagała reakcji. Rada Polityki Pieniężnej musiała więc podnosić stopy procentowe. W ten sposób ogranicza się ilość pieniądza na rynku, bo droższe kredyty są trudniej dostępne. A właśnie kredyty odpowiadają w dużej mierze za tzw., kreację pieniądza. Mówiliśmy o tym w jednym z odcinków "Po ludzku o ekonomii".
Ale we wrześniu 2022 roku cykl podwyżek stóp procentowych został wyhamowany. Od tej pory główna stopa referencyjna wynosi 6,75 proc. Nawiasem mówiąc, jest to zgodne z tym, co prezes Glapiński obiecał pewnej kobiecie na sopockim molo. Czy to nie dziwne, że podczas wakacyjnej rozmowy nad morzem prezes NBP i szef RPP już wiedział, jak będą wyglądały stopy procentowe za kilka miesięcy?
Przecież Rada Polityki Pieniężnej to ciało kolegialne, w którym głos szefa NBP ma taką samą wagę, jak głosy pozostałych członków. Ale pamiętajmy o tym, że z dziewięciorga członków Rady, szóstka została wybrana przez obecną władzę i głosuje tak samo, jak Glapiński.
Do zarzutów NIK miał się już odnieść prezes NBP, który wysłał pismo do przewodniczącego sejmowej Komisji Finansów Publicznych, posła PiS Andrzeja Kosztowniaka. Podpisało się pod nim również kilkoro członków RPP. Oczywiście nie ci, którzy zostali tam delegowani przez opozycję.
Glapiński w piśmie, którym dysponuje Wyborcza.biz, pisze: "W przekonaniu Narodowego Banku Polskiego ocena kontrolowanej działalności banku centralnego i treść wniosków pokontrolnych odnoszące się do obszaru ustalania i realizowania polityki pieniężnej, prowadzą do naruszenia niezależności banku centralnego, o której mowa w konstytucji RP oraz traktacie o funkcjonowaniu Unii Europejskiej".
Dodaje, że "Przedstawienie przez NIK w wystąpieniu pokontrolnym wniosków odnoszących się do realizacji kompetencji NBP może stanowić formę instrukcji przedstawianej przez NIK Narodowemu Bankowi Polskiemu, w związku z czym stwarza ryzyko naruszenia art. 130 traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej oraz art. 7 Statutu Europejskiego Systemu Banków Centralnych i Europejskiego Banku Centralnego i niezależności instytucjonalnej oraz funkcjonalnej NBP".
Szef NBP i część członków Rady domaga się po prostu wykreślenia z raportu NIK zarzutów pod adresem NBP. A te są poważne. Bo NIK pisze bez ogródek, że "zatrzymanie cyklu podwyżek stóp procentowych mogło sprzyjać bardziej wspieraniu polityki gospodarczej rządu, niż dążeniu do szybszego obniżenia inflacji do celu inflacyjnego".
NIK zarzuca NBP celowe zatrzymanie cyklu podwyżek stóp procentowych, tworzenie nieprzejrzystych raportów i prognoz. Słowem: akceptowanie wysokiej inflacji.
Rząd PiS przejdzie do historii. Od 34 lat żaden nie został tak surowo potraktowany
Kilka dni temu pisaliśmy o tym, że NIK po raz pierwszy od 1989 roku nie wyraziła pozytywnej opinii w kwestii absolutorium dla rządu. Izba prawie zawsze miała uwagi co do wydawania pieniędzy, znajdowała nieprawidłowości, ale ogólna ocena zawsze była pozytywna. Do tej pory.
Kontrolerzy NIK nie dość, że nie ocenili wykonania budżetu pozytywnie, to wypisali całą listę grzechów rządu Morawieckiego.
"Najwyższa Izba Kontroli negatywnie ocenia kierunki zmian w systemie finansów publicznych, w wyniku których gospodarka finansowa państwa prowadzona jest w znacznej części poza budżetem państwa i z pominięciem rygorów właściwych dla tego budżetu. Ustawa budżetowa, w tym przede wszystkim budżet państwa, przestaje pełnić funkcję podstawowego aktu zarządzania finansami państwa" - czytamy w opracowaniu NIK.
Kontrolerzy wyliczyli, że na koniec 2022 r. wystąpiła rekordowa, wynosząca 302,6 mld zł, różnica pomiędzy długiem publicznym obliczanym według metodologii unijnej a ustalanym według zasad krajowych. Rząd wypychał wydatki m.in. do Funduszu Przeciwdziałania COVID-19 przy Banku Gospodarstwa Krajowego.
NIK dodaje, że "od trzech lat na niespotykaną dotychczas skalę prowadzone są działania naruszające podstawowe zasady budżetowe, w szczególności przejrzystości, jedności, jawności oraz roczności budżetu".
"Wpływają one na ograniczenie znaczenia budżetu państwa jako najważniejszego planu finansowego państwa. Działania te nie tylko wpływają na zaburzenie przejrzystości prezentowanych danych o finansach publicznych, ale również uniemożliwiają ich porównanie w kolejnych latach, a co najistotniejsze utrudniają kontrolę parlamentarną i społeczną nad gromadzeniem oraz wydatkowaniem środków publicznych" - czytamy w opracowaniu kontrolerów NIK.