Limuzyny dla członków rządu kosztują nas fortunę. Kwota jest wkurzająca
A to tylko jeden z wydatków KPRM. Budżet kancelarii premiera sięga już półtora miliarda złotych. Od 2016 roku wzrósł... dziesięciokrotnie.
O koszty obsługi rządowych limuzyn zapytał ekonomista Rafał Mundry. Dostał rządowe dane, z których wynika, iż 22 najważniejsze osoby w rządzie korzystają z floty transportowej Centrum Obsługi Administracji Rządowej. Centrum Informacyjne Rządu dodało, że wśród tych 22 osób nie ma premiera Mateusza Morawieckiego i wicepremiera Jarosława Kaczyńskiego, bo ich transportowaniem zajmuje się Służba Ochrony Państwa.
Ta zresztą też wydaje grube miliony. W ostatnich pięciu latach rządowe samochody Służby Ochrony Państwa (SOP) zaliczyły ponad 200 kolizji. Maciej Wąsik z MSWiA poinformował, ile kosztowały związane z nimi naprawy oraz jakie były koszty eksploatacji. Mowa o prawie 17 milionach złotych.
Centrum Informacyjne Rządu napisało, że "każdemu z członków kierownictwa KPRM przydzielony jest na stałe do dyspozycji jeden samochód służbowy". To Skody Superb, wyprodukowane w latach 2020-2022.
Mundry dowiedział się też, ile kosztuje ich obsługa. Centrum Obsługi Administracji Rządowej poinformowało, że w 2022 r. KPRM poniosła koszty obsługi transportowej kadry kierowniczej na kwotę ok. 712 tys. zł netto. A od początku tego roku do końca kwietnia kwota wyniosła 305 tys. zł. Jeśli to tempo zostanie utrzymane, kwota na koniec roku sięgnie 900 tysięcy, a więc wzrośnie o 30 proc.
Biorąc jednak pod uwagę fakt, że przed nami kampania wyborcza, można się spodziewać, że politycy PiS będą jeździć jeszcze więcej i częściej.
Na co idzie 10 razy więcej pieniędzy?
Przypomnijmy, że budżet Kancelarii Prezesa Rady Ministrów na 2023 rok wynosi ponad 1,5 mld zł. Dla porównania, w ubiegłym roku na KPRM poszło 830 mln zł. A w roku 2016, czyli na początku rządów PiS, budżet KPRM wynosił... 147 mln zł.
Jak pisaliśmy w INNPoland, niedawno wyszło na jaw, że przez osiem lat w Kancelarii Premiera przybyło aż 214 nowych etatów. Ma to być związane z obsługą środków z KPO. Problem w tym, że Polska nie otrzymała z UE... nawet złotówki.
Z raportów pokontrolnych Najwyższej Izby Kontroli (NIK), na które powołuje się "Fakt", wynika, że o oszczędnościach w Kancelarii Premiera nie ma mowy. Tylko w zeszłym, kryzysowym roku liczba etatów wzrosła o 44. Z kolei przeciętne wynagrodzenie zwiększyło się o 700 zł.
Dlaczego? Raport NIK ujawnia dość zaskakujące uzasadnienie. "Zwiększenie stanu zatrudnienia wynikało z realizacji przez KPRM nowych zadań i utworzenia nowych departamentów.
Nowe zadania dotyczyły m.in. koordynowania prac Komitetu Ekonomicznego Rady Ministrów oraz obsługi merytorycznej i organizacyjnej Wiceprezesa Rady Ministrów, pełnienia roli koordynacyjnej w zakresie działań realizowanych przez Kancelarię w ramach Krajowego Planu Odbudowy" – czytamy w dokumencie, cytowanym przez "Fakt".
W tym kontekście warto pamiętać, że do dziś Polska nie otrzymała nawet złotówki z KPO. W związku z niewypełnieniem kamieni milowych dotyczących m.in. ustawy o Sądzie Najwyższym Unia Europejska (UE) wstrzymuje wypłatę środków i nie wiadomo, kiedy popłyną do Polski.