"Odsiedziałem 2 lata, kasowałem steki jako cebulę". Tak Polacy oszukują na codziennych zakupach
Na początku warto zaznaczyć, że oszukiwanie przy kasie samoobsługowej to nie to samo, co kradzież. Kiedy do niej dochodzi? To sytuacja, w której zabieramy komuś jego rzecz ruchomą celem jej przywłaszczenia. Można to z łatwością odnieść do najczęstszych i typowych kradzieży sklepowych, gdzie po prostu zabieramy coś do kieszeni lub torby i wychodzimy nie płacąc za zabrane przedmioty.
Kara za takie postępowanie może być różna, jednak jeśli łączna wartość skradzionych rzeczy nie przekracza 500 złotych, osoba taka odpowiada za wykroczenie i jedyną karą jaka jej grozi, to mandat. Gdy jednak wartość skradzionych przedmiotów przekracza 500 złotych, wówczas mówimy już o przestępstwie zagrożonym karą od 3 miesięcy do nawet 5 lat pozbawiania wolności. To jednak naprawdę mało w porównaniu z tym, co spotkało naszego rozmówcę.
Czym różni się sklepowa kradzież od oszustwa?
Rzućmy okiem na właściwy przepis Kodeksu karnego.
Art. 286. [Oszustwo]§ 1. Kto, w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, doprowadza inną osobę do niekorzystnego rozporządzenia własnym lub cudzym mieniem za pomocą wprowadzenia jej w błąd albo wyzyskania błędu lub niezdolności do należytego pojmowania przedsiębranego działania, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8. § 2. Tej samej karze podlega, kto żąda korzyści majątkowej w zamian za zwrot bezprawnie zabranej rzeczy.
Oznacza to, że jeśli świadomie – a o innym rodzaju postępowania nie ma mowy, chcąc zapłacić mniej za daną rzecz, np. pomidory, nakleimy na siatkę z nimi kod kreskowy wygenerowany na wadze po wciśnięciu klawisza z cebulą – to doprowadzimy sklep do "niekorzystnego rozporządzenia mieniem". W świetle przepisów prawa jest to oszustwo, jak już widzieliście powyżej, obwarowane karą do 8 lat pozbawienia wolności.
"Przestrzec tych, którzy myślą, że na cwaniactwie zaoszczędzą kilka złotych"
Maciek aktualnie mieszka w Warszawie choć urodził się kilkanaście kilometrów na południe od Trójmiasta. Po skończonym liceum wyprowadził się z rodzinnego mieszkania i wynajął średniej wielkości kawalerkę z Kasią, swoją dziewczyną.
- Obok, jakieś 500 metrów od naszego bloku była galeria, gdzie znajdował się popularny supermarket. Robiliśmy sobie tam zakupy prawie codziennie. Potem przyszła pandemia i wydrenowała nasze konto do maksimum – opowiada. W rozmowie ze mną podkreśla, że zgodził się opowiedzieć swoją historię, by "przestrzec tych, którzy myślą, że na cwaniactwie zaoszczędzą kilka złotych."
Zobaczyłem, że są tak takie kasy samoobsługowe. Wychodziłem z założenia, że skoro zważonego steka przez kasjerkę, sam raz jeszcze położę na wadze do owoców i wygeneruję naklejkę z kodem np. na pomidory o tej samej wadze, to zakleję tą pierwotną i stek już nie będzie kosztował 50 złotych, a 3,50 zł.
– Udawało się i to długo, ale do czasu – mówi. – Był to czwartek i poszliśmy z Kasią na zakupy. Ja jak zwykle działałem przyjętą metodą – z dnia na dzień ważąc w ten sposób coraz więcej produktów. Wtedy znów miałem pewnie z 600 gramów polędwicy wołowej nabitej jak cebulę za 7,30 zł – dodaje.
Jak twierdzi, wpadł, bo tego dnia kupował alkohol, a jego zakup wymaga zatwierdzenia przez kasjera wieku. Wtedy ochroniarz zauważył, że "cebula jest stekiem"
Maciej próbował jeszcze jakoś dogadać się z pracownikami ochrony. Miał zaproponować, że zapłaci za wszystkie rzeczy i więcej nie pojawi się w tym sklepie. Ochroniarze pozostali jednak nieugięci. Zamknęli go w swoim kantorku, do którego za jakiś czas zapukała policja.
Zbrodnia i kara
Maciej spędził w zakładach karnych łącznie 2 lata. To nie była pierwsza kara, którą nałożył na niego sąd.
Minął miesiąc i cisza. Potem jakieś pięć kolejnych. Potem w skrzynce pojawiło się awizo i go nie odebrałem, bo z Kasią rzadko zaglądaliśmy do niej. Nie uwierzysz, ale od tego czasu jak zauważyłem to awizo, minęły jakieś trzy miesiące. Przechodziłem przez pasy na czerwonym i akurat złapała mnie policja. Podeszli mnie spisać i nagle jeden z nich mówi do mnie "ręce do tyłu, świecisz się na czerwono na bębnie" ("bęben" - to policyjny system informatyczny połączony z systemem sądowym, osoba poszukiwana jest w nim wyświetlana na czerwono) - red.). Zawieźli mnie do izby zatrzymań i tam dowiedziałem się, że mam do odbycia łącznie 4 lata kary pozbawienia wolności. Świat mi się zawalił. Mieszkanie, praca, dziewczyna, pies, wszystko nagle tracisz i trafiasz pod cele z niczym. Tak było u mnie.
Historia Macieja ma jeden ważny szczegół. Mężczyzna nie odebrał awiza, a tym samym możliwości uczestnictwa w przewodzie sądowym. Dodatkowo nie odbierając kolejnej korespondencji, nie miał świadomości po pierwsze o wyroku, który zapadł i tym samym o terminie ostatecznym do wniesienia apelacji. Wyrok uprawomocnił się bez jego wiedzy, a sąd nakazał policji doprowadzić go do najbliższej jednostki penitencjarnej.
Oni nie mogą odpuszczać – jak sklepy szkolą ochronę
Opisywana przez naszego rozmówcę postawa ochroniarzy sklepy w pełni odpowiada procedurom, które obowiązują w większości supermarketów w Polsce. Jak wyjaśnia Aleksandra Robaszkiewicz z biura prasowego Lidl Polska, najwięksi gracze stawiają dziś na szkolenia ochrony, które m.in. uczą by "nie odpuszczać".
– Podejmujemy liczne – i skuteczne – działania, mające na celu ochronę naszego mienia i zapewnienie klientom bezpieczeństwa. Instalujemy w naszych obiektach (sklepach, centrach dystrybucji) monitoring, poza tym współpracujemy z profesjonalnymi firmami ochroniarskimi. Szkolimy naszych pracowników na wypadek różnych nieprzewidzianych zdarzeń, aby bez względu na sytuację reagowali właściwie – mówi Robaszkiewicz.
Poprosiliśmy także o komentarz Policję. Odpowiedź przesłana nam przez Komendę Miejską Policji w Olsztynie to najlepsze podsumowanie historii Macieja.
"Opisany przypadek, jest żywym dowodem na to, że oszustwo nie popłaca w żadnej jego formie. Zgodnie z polskim prawem, działanie takie jest traktowane jako oszustwo i w tym przypadku wartość strat nie ma większego znaczenia, ponieważ ostatecznie takie działanie zawsze zostanie zakwalifikowane jako przestępstwo. Zgodnie z obowiązującymi przepisami, oszustwo nie jest tzw. czynem przepołowionym tak jak to jest w przypadku kradzieży, gdzie wartość strat decyduje o tym czy mamy do czynienia z wykroczeniem czy przestępstwem" – czytamy.