Jemy coraz tańsze rzeczy, mniej wydajemy na mycie. Polacy oszczędzają już na wszystkim

Konrad Bagiński
21 września 2023, 09:13 • 1 minuta czytania
Polacy oszczędzają, na czym tylko mogą. Dane ze sklepów pokazują, że kupujemy coraz tańsze jedzenie i coraz tańsze kosmetyki. Już nie na patrzymy na to, czy produkty są ekologiczne i zdrowe. Liczy się cena. Zakupy robimy coraz rzadziej i kupujemy coraz mniej produktów.
Polacy oszczędzają, na czym się tylko da Bartlomiej Magierowski/East News
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

"Ograniczamy już wydatki nie tylko na poważniejsze pozycje na listach zakupowych, jak sprzęt elektroniczny, ale także na podstawowe, jak żywność czy kosmetyki. Kupujemy je inaczej, głównie te najtańsze pod markami własnymi sieci" – pisze dziś "Rzeczpospolita".


Jak to wygląda w praktyce? Dziennik poznał wyniki analizy firmy badawczej Consumer Panel Services GfK. Wynika z nich, że wydajemy mniej pieniędzy na... mycie i dobry wygląd. Z jednej strony mamy dane, z których wynika, że rynek kosmetyczny rośnie.

W ciągu roku poszedł w górę o 8 proc. do wartości ponad 9,2 mld zł. Ale najbardziej zyskały marki własne sieci handlowych. Wartość ich sprzedaży urosła aż o 22 proc. "Rz" podaje też, że o 14 proc. wzrosło znaczenie towarów kupowanych podczas promocji.

Polki rzadziej się malują?

Z analizy wynika, że w segmencie kosmetyków do makijażu zanotowano prawie niezauważalny spadek, o 1 procent. W górę (o 30 proc.) poszła wartość sprzedaży kosmetyków do twarzy i produktów do higieny osobistej (o 23 proc.). Jednocześnie o kilkanaście procent spadła wartość sprzedaży kosmetyków ekologicznych, organicznych i bio.

Widać jednoznacznie, że Polki i Polacy nie patrzą już na jakość produktu, ale przede wszystkim na jego cenę. Oczywiście nie oznacza to, że produkty z promocji czy marki własne są złe. Ale są tańsze i to się liczy.

Jemy również taniej

Z informacji "Rz" wynika również, że oszczędzamy na jedzeniu. Dane pokazują, że zakupy robimy coraz rzadziej – spada liczba paragonów i liczba produktów w koszykach. Wartość sprzedaży oczywiście rośnie, ale jest to efekt wzrostu cen. Wydajemy po prostu więcej pieniędzy na coraz mniej rzeczy. Zyskują na tym przede wszystkim dyskonty.

Coraz mniej wydajemy też na elektronikę. Wygląda na to, że przez inflację i malejącą wartość pieniądza kupiliśmy już różne towary, by nie tracić środków. Ale teraz nie ma już co wydawać, więc większość pieniędzy idzie na produkty pierwszej potrzeby.

Według polityków ceny nie rosną?

Zaledwie kilka dni temu prezes NBP Adam Glapiński przekonywał, że ceny prawie nie rosną. Jego tezy stoją w sprzeczności z danymi dotyczącymi naszych zakupów. Wcześniej dzielił się też złotymi radami na kupowanie taniego pieczywa. I dodawał, że jak kogoś nie stać na masło, to powinien przerzucić się na tłuszcze roślinne.

Kilka miesięcy temu okazało się, że problemu rosnących cen nie widzi minister klimatu i środowiska Anna Moskwa. Pytana na antenie Polsat News o to, jak radzi sobie ze wzrostem cen, przyznała, że stara się unikać supermarketów.

– Robimy zakupy poza siecią, w lokalnym sklepie, gdzie ceny się nie zmieniły, za co jesteśmy wdzięczni lokalnemu dostawcy – stwierdziła szefowa resortu.

Prowadzący dopytywał, gdzie jest taki sklep, skoro "wszędzie ceny poszły w górę o 30-40 proc.". Zamiast odpowiedzieć na to pytanie, minister ujawniła, jakie dodatkowe kroki podejmuje, aby nie nadszarpnąć domowego budżetu. – Robimy też zapasy jak każde gospodarstwo domowe – podkreśliła.

Tuż po wywiadzie na minister wylała się fala krytyki w mediach społecznościowych. Wielu użytkowników zarzuca Moskwie zakłamywanie rzeczywistości.