Alarmujące dane GUS. Gdyby nie dzieci Ukraińców, sytuacja byłaby jeszcze gorsza

Maria Glinka
26 września 2023, 13:52 • 1 minuta czytania
W lipcu na świat przyszło tylko 24 tys. dzieci, a zmarło 31 tys. osób – podał GUS. To kolejne niepokojące dane, które wskazują, że kryzys demograficzny się rozpędza. Jeszcze gorsze są wyliczenia dotyczące całego roku.
Nowe dane GUS o urodzeniach i zgonach. Fot. Marek Bazak/East News
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Koszmarne dane o polskiej demografii

Główny Urząd Statystyczny (GUS) informuje, że w lipcu 2023 r. urodziło się w Polsce 24 tys. dzieci. To więcej niż miesiąc wcześniej – w czerwcu zarejestrowano 23 tys. urodzeń.


Jednak gdy porównamy najnowsze dane z ubiegłorocznymi, to mamy spadek, bo w lipcu 2022 r. na świat przyszło 26,4 tys. dzieci. Poza tym w lipcu 2023 r. zmarło 31 tys. osób, czyli o 6 tys. więcej niż się urodziło.

Od stycznia do lipca 2023 r. na świat przyszło 163,4 tys. dzieci. W tym samym okresie w 2022 r. GUS odnotował 180,1 tys. urodzeń. Oznacza to spadek o 9,2 proc. rdr. Spadła też liczba zgonów (z 265,8 tys. do 240,6 tys. osób).

Pogłębia się "depresja"

Nowe dane GUS skomentował na Twitterze ekonomista Rafał Mundry. We wpisie ujawnia dane za cały rok. W ciągu ostatnich 12 miesięcy urodziło się w Polsce 288,4 tys. dzieci, podczas gdy 423,2 tys. osób zmarło.

"W ostatnie 12 miesięcy o 135 tys. więcej osób zmarło, niż się urodziło. Depresja demograficzna tylko się pogłębia" – wskazuje ekonomista.

Poza tym Mundry zwraca uwagę, że "w 288 tys. urodzeń, ok. 15 tys. to dzieci obcokrajowców" i "bez nich byłoby jeszcze gorzej".

Będzie nas coraz mniej i będzie nam trudniej

To już kolejne dane, które potwierdzają, że mamy do czynienia z pędzącym kryzysem demograficznym. Jak już informowaliśmy w INNPoland.pl, na początku września GUS opublikował nowe prognozy dotyczące stanu ludności, w których zakłada trzy scenariusze (niski, średni i wysoki).

Wyniki "Prognozy ludności na lata 2023–2060" wskazują na znaczący ubytek ludności Polski do 2060 r. W scenariuszu głównym GUS przewiduje, że populacja naszego kraju spadnie do 30,4 mln osób. W wariancie wysokim prognozuje, że będzie nas 34,8 mln, a w niskim – zaledwie 26,7 mln.

– To jest potwierdzenie tego, o czym mówiło się od dłuższego czasu. Sytuacja pewnie będzie kształtowała się pomiędzy scenariuszem złym a środkowym. Szacuję, że populacja Polski będzie oscylowała wokół 28–30 mln, chyba że nastąpią nagłe zmiany bardziej dotyczące cudzoziemców niż zwiększenia dzietności, bo na to raczej się nie zanosi – podkreślił w rozmowie z INNPoland.pl Oskar Sobolewski, założyciel Debaty Emerytalnej oraz ekspert emerytalny i rynku pracy HRK Payroll Consulting.

Spadek ludności o 3 lub 11 mln będzie miał wpływ na rynek pracy. Paradoksalnie dr Marcin Wojewódka, radca prawny i wiceprezes zarządu Instytutu Emerytalnego, widzi w tych scenariuszach plusy dla pracowników. – Zmniejszenie podaży rąk do pracy może oznaczać wzrost płac, a na to chyba mało kto będzie narzekał – ocenił ekspert w rozmowie z naszą redakcją.

W ocenie specjalistów wiele będzie zależało od tego, jak wielu cudzoziemców zdecyduje się podjąć pracę w Polsce. Z danych ZUS wynika, że na koniec lipca 2023 r. liczba ubezpieczonych cudzoziemców wynosiła 1,097 mln.

– To pokazuje, że Polska już teraz jest atrakcyjnym rynkiem dla wielu osób. Ta liczba powoli, ale cały czas rośnie. Polityka państwa powinna przygotować na to, że będzie coraz więcej osób z zagranicy. Trzeba na to patrzeć jako szansę dla rynku pracy, ponieważ Polaków do pracy będzie coraz mniej – wyjaśnił Sobolewski.