100 tys. emerytów dostanie wyrównanie. Tusk musi na to znaleźć miliardy
Emerytury czerwcowe niezgodne z konstytucją
We wtorek 15 listopada 2023 r. Trybunał Konstytucyjny (TK) wydał orzeczenie, na które czekały tysiące polskich seniorów. Stwierdził w nim, że sposób naliczania tzw. emerytur czerwcowych jest niezgodny z konstytucją.
Sędzia–sprawozdawca Piotr Pszczółkowski podkreślił w ustnym uzasadnieniu, że niedopuszczalne jest dzielenie beneficjentów świadczeń ze względu na czas przejścia na emeryturę. Wskazał, że taki podział, dokonany na mocy nowelizacji w 2021 r., jest "niewłaściwy".
Zaniżone emerytury czerwcowe trzeba będzie wyrównać. Koszty w miliardach
Sprawa, którą rozpatrywał TK, dotyczy seniorów, którzy nabywali prawo do emerytury od 2009 r. Jeśli zgłosili się po świadczenie w czerwcu, to otrzymali mniej pieniędzy, niż gdyby zawnioskowali o nie np. w kwietniu czy maju. Stąd potoczne określenie – emerytury czerwcowe.
Eksperci od lat alarmowali, że seniorzy z emeryturami czerwcowymi tracą na waloryzacji. Prawo zostało tak skonstruowane, że emeryci z tymi świadczeniami korzystali tylko z jednej podwyżki świadczeń – rocznej. Na waloryzację kwartalną nie mogli liczyć.
Szacunki wskazują, że grono poszkodowanych to około 100 tys. zł. Przez lata ich emerytury czerwcowe były niższe o 200–300 zł. Po orzeczeniu TK trzeba będzie te różnice wyrównać.
Jak podaje portal money.pl wyrównanie zaległych emerytur z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych (FUS) może pochłonąć nawet 2,8 mld zł do 2033 r. Do tego należy jeszcze doliczyć ustawowe odsetki.
Rząd podjął próbę rozwiązania problemu z emeryturami czerwcowymi w 2021 r. Nowelizacja zakładała, że osoby, które zgłaszały się po świadczenia w czerwcu 2021 r. miały ją wypłacane w takiej samej wysokości, jakby była to emerytura majowa, pod warunkiem że takie rozwiązanie jest korzystniejsze dla świadczeniobiorcy. Całościowo problem rozwiąże dopiero wdrożenie w życie orzeczenia TK.
Ogromne wydatki w czasach "dziury Morawieckiego"
Prawie 3 mld zł na wyrównanie emerytur czerwcowych będzie musiał wygospodarować już nowy rząd. Będzie to nie lada wyzwanie, ponieważ sytuacja finansowa Polski po czasach rządów Zjednoczonej Prawicy jest wyjątkowo napięta.
Jak już informowaliśmy w INNPoland.pl, z szacunków Ministerstwa Finansów (MF) wynika, że deficyt budżetu po wrześniu 2023 r. wyniósł 34 mld zł. Dość szybko został nazwany "dziurą Morawieckiego", którą premier zostawi do załatania swojemu następcy.
Z projektu przygotowanego przez PiS wynika, że dziura budżetowa w 2024 r. sięgnie 165 mld zł. Jednak zdaniem ekonomistów, którzy dokonali własnych obliczeń, będzie to 277 mld zł, czyli aż o 112 mld zł więcej.