Rząd planuje rekordowe wydatki na obronność. Skąd weźmie pieniądze? "Muszą się znaleźć"
Nie trzeba daleko szukać powodów, aby zrozumieć, czemu wydatki na obronność w Polsce rosną w ostatnich latach. Za wschodnią granicą toczy się wojna, od 2022 roku motywująca zakupy naszego sektora zbrojeniowego. W środę 28 sierpnia rząd przyjął projekt budżetu Polski na przyszły rok, gdzie 4,7 proc. PKB przeznaczone będzie do celów obronnych. W czerwcu Komisja Europejska wskazywała, że 4 proc. PKB na zbrojenie się wydamy w 2027-2028 roku. Nie odbędzie się to bez konsekwencji.
Rekordowe wydatki militarne w Polsce
– Przygotowaliśmy budżet budowy i siły. Będziemy budować to, co jest potrzebne zarówno ze względu na bezpieczeństwo Polski, to bezpośrednie, jak i bezpieczeństwo energetyczne. Zdecydowaliśmy także o rekordowo wysokich wydatkach na obronę. Mówimy tu o blisko 190 miliardach, proszę mnie prostować, ponad 186 miliardów złotych. To jest także wzrost w porównaniu do roku 2024, który i tak był rekordowy – powiedział na konferencji premier Donald Tusk.
Suma wydatków na obronę uwzględnia środki z Funduszu Wsparcia Sił Zbrojnych. W planie na 2024 rok wyłożono na ten cel niemal 159 mld zł, czyli 4,2 proc. PKB.
Fundusz Wsparcia Sił Zbrojnych funkcjonuje w BGK od 2022 roku, powołany ustawą o obronie Ojczyzny z 23 kwietnia, zastępując fundusz Modernizacji Sił Zbrojnych. Pieniądze z niego przeznaczone są głównie na zakup sprzętu wojskowego i uzbrojenia, do tego za kwoty przekraczające swoją wartością budżet obronny ustalony na kwotę 3 proc. PKB.
Karmił on ogromne wydatki na obronność, jak zakup śmigłowców Apache, przez pożyczki. Jak podaje Radio Zet, MON obliczył, że do pełnej realizacji zadań inwestycyjnych do 2035 roku brakuje 46 mld zł. W latach 2021-2024 umowy podpisane na zakup sprzętu pochłonęły 400 mld zł.
– Gdy mówimy o dozbrajaniu polskiej armii, my nie możemy dzisiaj abstrahować od tego, że za naszą wschodnią granicą może dojść do negatywnych przełomów, jeżeli chodzi o działania militarne w Ukrainie. Musimy brać na serio projekt dozbrajania naszego kraju, który staje się mimo wszystko krajem przyfrontowym, bądź możliwe, że docelowo i frontowym. Oby to się nie stało – mówił dla INNPoland Andrzej Kubisiak, zastępca dyrektora Polskiego Instytutu Ekonomicznego.
Jak wskazał Tomasz Siemoniak, szef MSWiA, 0,15 proc. PKB z funduszy przekazanych na obronę narodową, zostanie rozdysponowanych na aspekty związane z ochroną ludności. W efekcie na budowę schronów, czy innych różnych przedsięwzięć zostanie przeznaczonych 5-6 miliardów złotych rocznie.
Wydatki na obronność w wysokości 186 mld zł są w pełni uzasadnione, jeśli weźmiemy pod uwagę podstawową rolę państwa, jaką jest zapewnienie bezpieczeństwa obywatelom i umiejscowimy ją w aktualnych okolicznościach geopolitycznych. Nie suma wydaje się problemem, a to, jak efektywnie zostaną te pieniądze wydane. Wojna w Ukrainie pokazała, że to nie PKB decyduje o sile armii; wydatki na zbrojenia powinny podlegać w pełni transparentnym audytom.
Skąd wezmą się pieniądze na obronność?
– Jeśli jest konieczność wydawania takich pieniędzy na obronę, to muszą się na to znaleźć – stwierdził w rozmowie z INNPoland Witold Orłowski, ekonomista. – Trzeba się zastanowić, jak dopasować resztę budżetu? W tym roku jeszcze tego dopasowania nie widać, ale w ciągu najbliższych lat trzeba będzie to zrobić.
Minister Finansów Andrzej Domański zdementował doniesienia Ryszarda Petru, posła Polski 2050, że rząd rozważa wprowadzenie podatku wojennego.
– Nie pracujemy nad takim podatkiem – zapewnił minister.
– Liczby wskazują, że w relacji do PKB, wydatki na obronność będą wyższe, niż w USA (4,4 proc.), ale wciąż mniejsze, niż Rosji, gdzie nieoficjalne szacunki mówią o prawie 9 proc. PKB. Średnia w NATO to ok. 2 proc., ale stawka geopolitycznego ryzyka jest niesymetryczna pośród wielu państw członkowskich, zatem podniesienie jej do ok. 3 proc. może stanowić pewien problem – informuje nas Eryk Szmyd z XTB.
Deficyt budżetowy w Polsce
Rząd informuje, na co wyda pieniądze, ale niewiele o tym, jakim kosztem. Deficyt budżetu na 2025 rok wynosi 289 mld (7,3 proc. PKB), o 100 mld od zaplanowanego. W grudniu szef resortu finansów informował, że rząd podejmie szereg działań na rzecz ograniczenia deficytu budżetowego.
Z deficytem jest jak z silnym politycznym zastrzykiem narkotycznym, regularnie aplikowany zmienia się w nałóg. Dla każdej kolejnej władzy "polityczna stawka" walki z deficytem będzie rosła i przyniesie "ofiary", które mogą odbić się na spadku poparcia politycznego. Jak łatwo się domyślić, taki scenariusz nie prowadzi do niczego dobrego, ale jest realny. Dotyczy to nie tylko polskiej gospodarki. Poziom deficytów budżetowych wielu dużych gospodarek pozostaje historycznie bardzo wysoki. Aktualnie o zaciskaniu pasa w kolejnych latach możemy wyłącznie spekulować, bo nie widać ich ani w prognozach ani komentarzach decyzyjnych osób. Dopóki PKB Polski rośnie i gospodarka jest solidna, deficyt jest ‘dobrze’ maskowany.
W środę 28 sierpnia minister finansów wyjaśniał, że w tym deficycie znajduje się spłata zobowiązań Polskiego Funduszu Rozwoju na 34,7 mld zł i spłata funduszu przeciwdziałania COVID-19 na kwotę 28,5 mld zł. Podkreślił też, że długi istniały również wcześniej, ale znajdowały się poza budżetem.
– Prawdą jest, że PiS zwiększał zadłużenie Polski, ale prawdą jest też, że nie widać w działaniach aktualnej władzy, by chciała przerwać ten trend – wręcz przeciwnie – ocenił Eryk Szmyd.
"Skoro budżet pomieścił tyle wydatków, a dochody zmieniają się wolniej, to jest deficyt. Ogromny. Deficyt budżetu to 289 mld zł (7,3 proc. PKB). Deficyt sektora (5,5 proc. PKB) tym razem jest mniejszy: efekt m in. spłaty długów PFR i BGK czy zmiany w finansowaniu samorządów" – skomentował publicznie ekonomista Kamil Sobolewski. Zaznaczył, że deficyt sektora finansów publicznych opiera się na założeniach wysokiego wzrostu gospodarczego (3,9 proc. z tegorocznego 3,1 proc.) i wysokiej inflacji (5 proc.).
"Czy ambitne założenia dot. wzrostu się sprawdzą? Trzymam kciuki, ale mam wątpliwości. Koniem pociągowym wzrostu mają być inwestycje. Ok, dostawy uzbrojenia zwiększą inwestycje, ale gdy idą z zagranicy to obniżają eksport netto z zerowym wpływem na wzrost PKB" – ocenia ekspert.
Czytaj także: https://innpoland.pl/199084,blaszczak-woli-kupowac-samoloty-niz-majtki-dla-zolnierzy-dostaja-uzywane