Elon Musk znowu odlatuje z Marsem. Robi z niego kiełbasę wyborczą
Po udanym pierwszym komercyjnym spacerze kosmicznym firma Muska nie zwalnia. Elon za pośrednictwem X znowu podaje konkretny o misjach na Marsa firmy SpaceX – tym razem przyśpiesza je o kilka lat. Pierwsze loty bezzałogowych statków Starship mają odbyć się już w 2026 roku, ale podał również wcześniejszą data wysłania ludzi po raz pierwszy na obcą planetę.
SpaceX wyśle ludzi na Marsa?
Czy scenariusz rodem z serialu "For all mankind" może się ziścić? Bo oto prywatna firma deklaruje konkretne daty wysłania człowieka na Marsa, nim zrobią to państwowe agencje. Na X (dawniej Twitter, nim go kupił) Elon Musk przekazał, że w 2026 roku ruszą pierwsze bezzałogowe misje na Czerwoną Planetę.
Glob nazwany od rzymskiego boga wojny ma odwiedzić aż pięć rakiet Starship. Jeśli to zakończy się powodzeniem i harmonogram pierwszej misji nie ulegnie przesunięciu, w następnej kolejności polecą ludzie. Wedle Elona Muska, już w 2028 roku. A w razie problemów przesuną lot o kolejne dwa lata.
Wszystkie deklaracje miliardera należy traktować z dawką sceptycyzmu porównywalną do jego majątku. Choć jednym wpisem potrafi namieszać, jego wiarygodność jest mocno wątpliwa, co zostało szybko zauważone przez reklamodawców po zakupie Twittera.
Jeszcze w styczniu tego roku informował, że bezzałogowe statki będą lądować na Marsie w 2029 roku, a ludzie w 2031 roku. A do tego chciałby jeszcze tam wysłać... każdego, kto zechce.
Wedle jego informacji, niezależnie od wyników misji, SpaceX zamierza zwiększać wykładniczo liczbę statków kosmicznych podróżujących na Marsa. Po co? Ponieważ, według niego, lepiej kolonizować inne światy, nim odetniemy sobie szanse na przyszłość ludzkości i sami siebie wybijemy w ten, czy inny sposób.
Ciężko powiedzieć, po co dowolna osoba (a raczej: dowolna bajecznie bogata osoba) mogłaby chcieć latać na Czerwoną Planetę w celach innych niż turystyczne, ale wiemy za to, że biznesmen potrafi zdrowo przesadzać. Znany jest też ze składania obietnic bez pokrycia.
Rzeczywisty plan, czy zagrywka polityczna?
A patrząc pod kątem wyborów prezydenckich w USA ten ruch, ciężko odczytać inaczej, jak polityczną zagrywkę pod publikę. Elon Musk od pewnego czasu jawnie wspiera Donalda Trumpa, po tym jak mniej jawnie wspiera skrajnie prawicowe treści na swojej platformie.
Wystarczy zapoznać się z końcówką jego wpisu, w której potencjalne rządy Kamali Harris wprost nazywa "reżimem" i rządy Demokratów porównuje do zagłady ludzkości. Subtelniej zachęca do głosowania na kogoś innego, ale mówimy w końcu o systemie dwupartyjnym, więc wiadomo, że chodzi o Trumpa.
Jedną z moich największych obaw jest obecnie to, że program Starship jest tłumiony przez górę biurokracji rządowej, która rośnie z roku na rok. Ta dławiąca biurokracja wpływa na wszystkie duże projekty w Ameryce i dlatego na przykład Kalifornia wydała ~7 miliardów dolarów w ciągu kilku lat na kolej dużych prędkości, ale ma do pokazania tylko 500-metrowy odcinek betonu! Chociaż mam wiele obaw co do potencjalnego reżimu Kamali, moją absolutną przeszkodą jest to, że biurokracja, która obecnie dusi Amerykę na śmierć, z pewnością wzrośnie pod administracją Partii Demokratycznej. Zniszczyłoby to program marsjański i sprowadziłoby zagładę ludzkości. To nie może się zdarzyć. Twoja pomoc byłaby bardzo mile widziana. To jest rozwidlenie, być może TO rozwidlenie, na drodze ludzkiego przeznaczenia.
W skrócie wygląda to tak – "możemy lecieć na Marsa już niedługo, tylko głosujcie na innego kandydata". Czas znów go zweryfikuje, czy te misje rzeczywiście mogą się odbyć w zapowiadanych terminach, czy swoim fanom najwyżej postawi batoniki współdzielące nazwę z Czerwoną Planetą.
Czytaj także: https://innpoland.pl/207638,donald-trump-popiera-kryptowaluty-w-usa-cena-bitcoina-podskoczyla