Rozmawiałam z polskim startupem, który jest konkurencją dla Muska. "Robimy syntetycznego człowieka"

Marta Zinkiewicz
11 stycznia 2025, 16:11 • 1 minuta czytania
Startup z Wrocławia Clone Robotics kończy budowę robota humanoidalnego. W przyszłości ma ugasić pożar, posprzątać i przytulić. Kiedy się porusza, jest cichy, porozmawia. Łukasz Koźlik chciał i zbudował robota, którego anatomia przypomina ludzką. Dziś nazywa go kolegą i syntetycznym człowiekiem.
Startup z Wrocławia Clone Robotics kończy budowę robota humanoidalnego Clone Alpha. Jeśli wszystko będzie gotowe, robot trafi do sprzedaży w 2026 roku. Fot. @clonerobotics/X
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Clone Alpha to robot, który ma już gotowy korpus i działa dzięki technologii dużo bardziej zaawansowanej niż ta, która napędza roboty humanoidalne Elona Muska. O wrocławskim startupie Clone Robotics niedługo może być naprawdę głośno


Marta Zinkiewicz: Kto tworzy Clone Robotics?

Łukasz Koźlik, CTO Clone Robotics: Clone to polsko-amerykańska firma, która istnieje od trzech lat. We Wrocławiu 35 osób pracuje nad ciałem robota Clone Alpha. W Stanach kolejne 5 i to tam powstanie mózg. 

W jakim momencie człowiek wpada na pomysł, żeby stworzyć humanoidalnego robota?

Od kiedy tylko mam świadomość, wiedziałem, że nie chce mi się sprzątać, bo to niekończący się proces. Dorastając, myślałem, co by tu zrobić, żeby "posprzątało się samo". Chyba każdy tak ma. 

Ale nie każdy tworzy z tego powodu robota.

Ja miałem szczęście, bo rozwiązanie przyszło do mnie jak grom z jasnego nieba. Jak miałem 19 lat, zobaczyłem rysunek nogi robota obleczonej sztucznymi mięśniami naśladującymi budowę anatomiczną. Jeszcze tego samego dnia dowiedziałem się, że faktycznie sztuczny mięsień istnieje, ale nikt nie stworzył robota na jego podstawie. To było 10 lat temu.

Ale co może zrobić 19-latek, który chce stworzyć robota?

Wtedy nie miałem żadnego wykształcenia, a takie przedmioty jak fizyka czy matematyka szły mi źle. Ale byłem uparty i miałem determinację. Robiłem po omacku i intuicyjnie, ale codziennie dążyłem do celu, poświęcałem się. A na początku nie wiedziałem nic. Pamiętam, jak stworzyłem pierwszy mięsień, zobaczyłem, że zgina się pierwszy palec. Analizowałem to, dochodziłem do wielu wniosków. 

Nauka przez doświadczenie.

Tak i to mnie zmotywowało do pójścia na studia. Nie mogłem ciągle opierać się tylko na prototypach – coś, co zajęło mi 2 lata prób i błędów, mogłem policzyć matematycznie od razu, jeśli rozumiałbym wzór. Nagle pojawiło się u mnie zainteresowanie techniką, fizyką, matematyką. Myślę, że każdy mógłby to robić, jeśli tylko ma smykałkę do majsterkowania i chorobliwą determinację.

Przez cały ten czas wierzyłeś w jeden pomysł?

Cały czas wiedziałem, że robot może powstać i faktycznie tak się stanie. Że to tylko kwestia ilości energii, która zostanie włożona w realizację tego celu. Ale były momenty załamania, takie, w których rwałem na sobie koszulę i wyłem do Księżyca. Przez 7 lat robiłem to głównie sam z pomocą dwóch kolegów. To, że jestem dziś w tym miejscu, jest wynikiem wieloletniej upartości.

Jaka część jego ciała powstała pierwsza?

Ręka. Bez niej robot nie zrobi nic. To najbardziej skomplikowana i najważniejsza część. Jak opanuje się odtwarzanie anatomii w małej części, rozwiąże się wszystkie problemy, np. to jak zrobić mięsień, jak go zasilić, jak zrobić i połączyć kości, to z ręki łatwo wyskalować te zasady na całego robota. 

Jak długo pracowałeś nad ręką?

9 lat. Musieliśmy odtworzyć całą anatomię ludzką w sposób syntetyczny. Nikt wcześniej nie używał sztucznych mięśni do napędzania szkieletu. Dojście do tego, znalezienie materiałów, rozwiązań, jak odtworzyć tkanki ludzkie za pomocą polimerów to było wyzwanie. Jak to zrobić, żeby się nie psuło, nie zrywało co minutę? Żeby było też wydajne energetycznie, ciche i tak dalej.

Nadal myślisz o jego podstawowej funkcji tak jak kiedyś? Ma przede wszystkim wyręczać w sprzątaniu?

Przede wszystkim chciałbym, żeby takiego robota posiadała każda rodzina na świecie. W każdym gospodarstwie domowym kilka godzin dziennie zużywa się na tzw. odwracanie entropii, czyli nieporządku. Rośnie z czasem i tylko człowiek może go odwrócić. Sprzątanie to powtarzalna czynność, której nigdy nie da się zrobić do końca. Nieporządek robi się sam. I to właśnie robot – a nie człowiek – może to wszystko odwracać. 

Poradzi sobie z trudniejszymi zadaniami?

Oczywiście. Jeśli będzie miał mózg wyposażony w samouczącą się sieć neuronową uzupełnioną o wiedzę współczesnych modeli językowych takich jak Chat GPT o1, lub co lepsza Generalną Sztuczną Inteligencję, będzie mógł sam robić eksperymenty naukowe, wzbogacać wiedzę ludzkości. Będziemy mogli postawić 20 czy nawet 50 robotów nad jednym zadaniem i w ten sposób rozwinąć cywilizację. Można też wysłać je w kosmos, żeby budowały bazę na Księżycu, na innych planetach, niwelowały skutki katastrof, wchodziły do płonących budynków.

Kiedy wygląda jak człowiek, łatwiej nam go zaakceptować? Czy to kwestia tylko praktyczna?

Jego humanoidalność to 100 proc. funkcjonalności. Cały stworzony przez nas świat dostosowany jest do ludzi, wszystko, co nas otacza, zostało zaprojektowane w taki sposób, żeby człowiek mógł z tego korzystać. Jeśli chcemy, żeby roboty w pełni odnalazły się w tym środowisku, muszą mieć dwie ręce i dwie nogi.

A widzisz w nim człowieka?

My już zaczynamy się kolegować. Niektórzy go przytulają, widzę w ludziach chęć kontaktu z nim. Robot jest bardzo miły w dotyku. To nie metal, ręka jest bardzo ludzka. Myślę, że nasz robot humanoidalny bardzo szybko wsiąknie w środowisko ludzkie. Ja widzę w nim pupilka takiego jak pies, ale bardziej użytecznego.

Pracujesz nad nim od lat, twoja relacja z Clone Alpha na pewno jest inna. Jakie emocje robot wzbudza w tych, którzy widzą go po raz pierwszy?

W sieci jest kojarzony popkulturowo, a ona wytworzyła dość dystopijne mniemanie o robotach. Ten pogląd wynika z tak zwanych filmów o Terminatorach. Nikt się nie połasił, żeby pokazać świetlaną przyszłość, w której żyjemy razem z robotami. Nasz ma miękkie ciało, jest zbudowany tak jak my. Ma wiele warstw miękkich tkanek na sobie, które mogą zostać rozcięte lub przekłute i "wykrwawione". Można mu złamać palce tak jak człowiekowi. To najbezpieczniejsza technologia, jaka tylko może być w tym momencie. A ludzie myślą o Terminatorach, do których strzela się z shotguna, on idzie dalej. Ja w robotach widzę absolutną utopię. 

To znaczy?

Mogą nam ściągać metale szlachetne z asteroid na ziemię, kolonizować kosmos, sprzątać ulice, skutki katastrof, pomagać bezdomnym, nikt nie będzie musiał pracować w fabrykach, czy ryzykować życia dla pracy.

To bardzo daleko idąca wizja.

To prawda, ale część osób ją podziela. W moim otoczeniu robot raczej nie wywołuje strachu, a ekscytację. Widać jak mu pracują mięśnie pod skórą, żyły, nabiera coraz bardziej ludzkiej formy, a to fascynuje. Codziennie się zachwycamy, kiedy dodamy mu nową grupę mięśniową, kawałek tłuszczu, nowy element albo jak robimy mu operację na otwartym ciele. Często jesteśmy tym oszołomieni, bo naprawdę czuję, że robimy człowieka.

Nawet sformułowania, których używasz, są bardzo ludzkie.

Tak, tych odniesień jest tyle, że śmieję się, że kolejnym specjalistą do zatrudnienia będzie chirurg. 

Robot będzie miał mózg?

Tak, będziemy mieć własny system operacyjny do sterowania robotem. Będzie odpowiadał głównie za obsługę ciała, lokomocję, zdolności manipulacyjne. Ale można z nim też porozmawiać. Tak jak z ChatemGPT – o wszystkim.

Wasz robot będzie konkurował z Optimusem Elona Muska?

Oczywiście będziemy konkurować w liczbie wykonywanych zadań, długości pracy do kolejnego ładowania, udźwigu – ogólnie użyteczności, atrakcyjności wyglądu oraz cenie i możliwościach produkcyjnych. To trochę inne produkty. Roboty Muska działają dzięki silnikom elektrycznym, ale to technologia znana już powszechnie w latach 2000. Wtedy pojawił się robot Asimo od Hondy. Już wtedy takie chodziły, przynosiły ludziom szklanki wody. W ciągu zeszłego stulecia powstało ponad 100 podobnych prototypów. U Muska niewiele jest dziś innowacji. 

Ludzki aspekt jego robotów dotyczy tylko ich kształtu?

Tak, bo to tak jakby ktoś usiadł do deski kreślarskiej, narysował, jak robot będzie wyglądał z zewnątrz, a potem zaczął myśleć, jak upchać tam mechanizm, który tym czymś będzie sterował. My natomiast podeszliśmy do tego tematu z drugiej strony. Stworzyliśmy sztuczny mięsień, ludzki szkielet i to jak on wygląda z zewnątrz jest wynikiem tego jak działa. Zazwyczaj nie mówię, że robimy robota humanoidalnego, bo kojarzy mi się to ze starymi rozwiązaniami. Robimy syntetycznego człowieka.

Jaka jest jego najbliższa przyszłość?

Właśnie na niego patrzę. Dziś będzie ukończony od stóp do głów w formie zewnętrznej. Kolejny model już będzie ulepszony. A jeszcze następny już będzie "odcięty od gniazdka" i kompresora, czyli będzie cichy, oparty na pompie wodnej. Po trzecim modelu przejściowym będzie czwarty, czyli docelowy. A później skalowanie. Jego produkcja będzie tania, to za sprawą polimerów, które są też lekkie i łatwo wytwarzalne.

Ile będzie kosztował robot?

Cena robota, gdy ten trafi już do masowej produkcji to 80 tys zł. Pierwszy model Clone Alpha będzie droższy. Jeśli wszystko po stronie ciała będzie dobrze, to sterowanie pójdzie szybko i robot trafi do sprzedaży w 2026 roku.