Królewna Śnieżka" ma większy ślad węglowy niż lotnisko. Ekologiczne koszty Disneya zaskakują

Kto by pomyślał, że Śnieżka stanie się symbolem kosztów klimatycznych przemysłu filmowego?
Mimo że każda scena Szybkich i wściekłych niemal ocieka benzyną, to ostatnia odsłona słynnej franczyzy również wyprodukowała mniej gazów cieplarnianych od ostatniego filmu live-action Disneya.
Królewna Śnieżka, która w zaczarowanym lesie szuka schronienia przed gniewem złej królowej, wytworzyła rekordowe ilości zanieczyszczeń.
Produkcja wygenerowała 3153 tony ekwiwalentu CO2. Siostrzany film Disneya – aktorska wersja Małej syrenki wygenerowała natomiast 5127 ton.
A w sumie dwa filmy wygenerowały więcej gazów cieplarnianych niż lotnisko w Birmingham w ciągu roku, jak podaje dziennik "The Guardian".
Za kulisami: podróże, prąd, konstrukcje
Skąd tak ogromne koszty klimatyczne produkcji Disneya?
Eksperci wskazują kilka powodów. Po pierwsze – intensywne podróże międzynarodowe, których wymagała produkcja. Film kręcono w Wielkiej Brytanii, ale zaangażowani w projekt członkowie ekipy i aktorzy przemieszczali się między kontynentami. Transport lotniczy wciąż pozostaje jednym z największych źródeł emisji CO2.
Po drugie – kosztowne konstrukcje scenograficzne i zasilanie ogromnych planów zdjęciowych. Choć Disney nie ujawnił szczegółowych danych, Królewna Śnieżka była tworzona z wielką pompą – z użyciem ogromnej liczby dekoracji i zaawansowanej technologii efektów wizualnych. Wspomniane w raporcie systemy oświetleniowe, klimatyzacyjne i zasilające to kolejne źródła znaczącej emisji gazów cieplarnianych.
W dodatku, mimo że film był kręcony w Zjednoczonym Królestwie – gdzie dostęp do odnawialnych źródeł energii jest coraz większy – duża część energii na planie pochodziła z tradycyjnych źródeł: generatorów dieslowskich i sieci bazujących na paliwach kopalnych.
Co za cyrk
Produkcje filmowe coraz częściej trafiają pod lupę ekologów i aktywistów klimatycznych ze względu na ogromny ślad węglowy, jaki po sobie pozostawiają. Transport ekip, budowa dekoracji, zużycie energii, podróże lotnicze i emisje z generatorów – to wszystko składa się na emisje porównywalne z działalnością małych firm przemysłowych.
Przykładowo, według danych brytyjskiego programu Albert, jedna duża produkcja fabularna może generować od 500 do nawet 3 000 ton CO2. W dobie kryzysu klimatycznego coraz trudniej usprawiedliwiać takie koszty rozrywką – nawet jeśli chodzi o wielkie hollywoodzkie hity.
Czytaj także: https://innpoland.pl/211655,susza-hydrologiczna-zagraza-polsce-tak-zle-nie-bylo-od-dziesieciu-latBranża filmowa, mimo pierwszych kroków w stronę zrównoważonej produkcji, spotyka się z coraz większą krytyką. Ekolodzy podnoszą, że próby "zazieleniania" planów zdjęciowych często mają charakter powierzchowny i nie rozwiązują problemu systemowo.
"Byłam zszokowana ilością odpadów na planach filmowych" – mówi Emellie O’Brien, założycielka Earth Angel – firmy dostarczającej ekologiczne rozwiązania w produkcji filmowej.
"Film przypomina przemysł cyrkowy. Przyjeżdżamy, rozbijamy obóz, a potem wyjeżdżamy. Ale wymaga to mnóstwa energii, transportu i generatorów diesla".