Karp, który wyjeżdża z hodowli, kosztuje około 20 zł. Jednak w sklepach musimy za niego zapłacić 50, a czasami nawet 70 zł/kg. Eksperci tłumaczą, z czego wynika ta różnica i przyznają: "to trudny rok zarówno dla hodowców, jak i konsumentów".
Reklama.
Reklama.
W sieciach handlowych karp jest sprzedawany za 50-70 zł/kg
Eksperci tłumaczą, że koszty windują m.in. rosnące ceny karmy, którą żywią się karpie
W hodowców uderzają także ceny energii elektrycznej i paliw
W tym roku produkcja karpi będzie mniejsza
Ile kosztuje karp? W sieciówkach nawet 70 zł/kg
"Karp na każdym wigilijnym stole w Polsce" – to hasło popularne w latach 40. XX wieku, które mimo upływu wielu lat nie traci na aktualności. Najczęstszą formą podania jest karp smażony, choć w niektórych domach przyrządza się także karpia w galarecie lub śmietanie.
Bez względu na to, w jakiej otoczce planujemy zaserwować tradycyjną wigilijną rybę, w tym roku zapłacimy za nią zdecydowanie więcej niż w ubiegłym. Przyjrzyjmy się cenom w popularnych sieciach handlowych.
Biedronkaproponuje karpia również za 49,90 zł/kg. Dla porównania za filet z pstrąga tęczowego łososiowego ze skórą Marinero trzeba zapłacić 45,90 zł/kg. W Biedronce świąteczną rybę będzie można kupić nieco taniej (za 44,70 zł/kg), ale dopiero od 21 do 24 grudnia.
Warto jednak pamiętać, że wszystkie te ceny są promocyjne. Bez obniżki za 100 g w Lidlu zapłacilibyśmy 6,99 zł (obecnie 4,99 zł), a w Biedronce – 5,99 zł (obecnie 4,99 zł). Co ciekawe, w Kauflandzie właśnie za 6,99 zł jest sprzedawany filet nacinany z karpia świeżego, a sieć handlowa przekonuje, że jest to "oferta specjalna". Aż strach pomyśleć, jaka byłaby cena bez rabatu.
Jednak nie trzeba szukać daleko – aktualnym rekordzistą wśród sieci handlowych jest Dino. Mrożony filet z karpia kosztuje w tym sklepie aż 69,99 zł/kg. Rok temu w marketach na dwa tygodnie przed świętami można było kupić karpia za około 40 zł lub mniej.
Dlaczego karp jest drogi?
Eksperci wymieniają kilka czynników, które sprawiają, że karp jest wyjątkowo drogi.
– Na wyższe ceny karpia w tym roku wpływ ma przede wszystkim galopująca inflacja, która znacząco zwiększa koszty hodowli tej ryby – przyznaje w rozmowie z INNPoland.pl Paweł Wielgosz, prezes Organizacji Producentów – Polski Karp.
Z tak szybko pędzącymi cenami nie mieliśmy do czynienia od ćwierćwiecza. Jak już informowaliśmy w INNPoland.pl, z szybkiego szacunku Głównego Urzędu Statystycznego (GUS) wynika, że w listopadzie 2022 r. inflacja wyniosła 17,4 proc. rdr.
Tymczasem za 1/3 kosztów hodowli karpia, które determinują to, ile za niego zapłacimy, odpowiadają ceny karmy, paszy. Karp jest hodowany w warunkach półnaturalnych – żywi się pokarmem ze stawów (planktonem, larwami owadów żyjącymi na dnie) i jest dokarmiany paszą węglowodanową w postaci ziaren zbóż.
– Karp, poza naturalnym pokarmem ze stawu, którym się żywi, dokarmiany jest zbożem, a ceny tego surowca wzrosły o ponad 80 proc., co znacząco obciąża budżety hodowców – dodaje Wielgosz.
Koszty zdecydowanie wzrosły tuż po tym, jak Rosjazaatakowała Ukrainę. – Żeby karp urósł o kilogram, to trzeba mu dostarczyć około 5 kg paszy zbożowej. Rok temu kilogram ziaren zbóż kosztował 80 gr (czyli 800 zł za tonę). W związku z wojną w Ukrainie ceny podskoczyły na wiosnę do 1,50 zł. Każdy kilogram karpia, którego się wyhodowało, wymagał o około 4 zł więcej za samo ziarno – tłumaczy nam Zbigniew Szczepański, prezes zarządu Towarzystwa Promocji Ryb.
Kolejny element to czynnik ludzki, czyli wynagrodzenia pracowników. Jak wskazuje Wielgosz, to właśnie zakup i zboża i płace stanowią ponad 60 proc. kosztów hodowli karpia.
Poza tym hodowla karpia jest droższa z uwagi na rosnące koszty energii elektrycznej. Oliwy do ognia dolewa także drożejące paliwo. – Na stawach wykonuje się mnóstwo prac hydrotechnicznych,np. pogłębia się rowy, doprowadzalniki, odbudowuje się groble. To wszystko wymaga pracy spychaczy i koparek, i z uwagi na bardzo drogie paliwo, rzutuje na koszty produkcji – wskazuje Szczepański.
– Wzrastają również ceny wapna służącego do odkwaszania i dezynfekcji wody stawowej oraz paliwa, przez co transport jest dużo droższy – wtóruje mu Wielgosz.
U hodowcy karp za 20 zł. Dlaczego w sieciówkach ceny są dwa razy wyższe?
Wszystkie te czynniki sprawiają, że hodowcy muszą podnosić ceny, aby "karpiowy biznes" w ogóle im się opłacał. – U hodowcy cena karpi w hurcie wzrosła o około 40–50 proc. Rok temu trzeba było zapłacić 13-14 zł/kg w gospodarstwie, a nawet z dowiezieniem większej ilości. W tym roku średnia cena to już 20 zł/kg – wylicza Szczepański.
To koszty nieporównywalne z cenami, które widzimy w marketach. Jednak skoro rosną ceny w hurcie, to także w detalu muszą być korekty w górę. Wynika to z faktu, że ryby sprzedawane w sklepach to nieco inny produkt, niż ten, który wyjeżdża z hodowli.
– Promocyjna cena całej ryby z głową i wnętrznościami, która wyjeżdża z gospodarstwa rybackiego, to 20 zł. Jednak w sklepach będzie to około 29-30 zł, również na promocji. Po wypatroszeniu, odgłowieniu, wycięciu na płaty cenę trzeba pomnożyć razy dwa – zaznacza nasz rozmówca.
Z prostych wyliczeń wychodzi 40 zł, ale bez żadnych dodatkowych kosztów np. transportu, rosnących cen energii czy wynagrodzeń pracowników. Ktoś w końcu musi karpia obrobić, zanim trafi do sklepowej lodówki.
– Do tego dochodzi marża pośredników, a hipermarkety mają też swoją polityką. Czasami sprzedaż karpi jest "bombką pod choinkę" – sklepy przyciągają klientów promocyjnymi cenami po to, żeby dopełnili wózek po brzegi – ocenia prezes Towarzystwa Promocji Ryb.
Masz propozycję tematu? Chcesz opowiedzieć ciekawą historię? Odezwij się do nas na kontakt@innpoland.pl
Produkcja karpia spada przez… kapryśną pogodę
W tak trudnych warunkach hodowcy dokładają wszelkich starań, aby produkować jak najwięcej karpi. – Polska jest zagłębiem hodowlanym ryb słodkowodnych i największym wytwórcą karpia w Unii Europejskiej– przyznaje Wielgosz.
Choć nadal jesteśmy liderami, to w ostatnich latach produkcja spadła. Dlaczego? Hodowla karpia jest jedną z najbardziej zbliżonych do przyrody.
– Wiele zależy nie tylko od starań hodowcy, lecz także od aury. Karpie hoduje się trzy lata, ale stają się aktywne i żerują, dopiero gdy woda osiągnie 12 stopni Celsjusza – wyjaśnia Szczepański.
Zatem ostateczna wielkość produkcji zależy od tego, ile jest ciepłych miesięcy w ciągu tych trzech lat. – Jeżeli od maja do września, gdy karp staje się aktywny, jest dużo słonecznych dni, to jest szansa na dużą produkcję rzędu 20–22 tys. ton rocznie – wskazuje.
Jak dodaje Wielgosz, z danych Instytutu Rybactwa Śródlądowego w Olsztynie wynika, że w ubiegłym roku produkcja karpi w Polsce wyniosła 17 700 ton. Podobny będzie wolumen również w 2022 r.
– W tym roku i w ubiegłym, maje były kapryśne i zbyt chłodne dla karpia. W związku z tym produkcja prawdopodobnie będzie oscylowała wokół 17–18 tys. ton. Krajowi smakosze zjadają całe karpiowe plony polskich hodowców. Czasem naszą produkcją uzupełniają też karpie z Czech, Węgier, czy Litwy, by sprostać rynkowi – przyznaje Szczepański.
Ile ryb jedzą Polacy? Mniej, bo rosną koszty
Średnie spożycie ryb i organizmów wodnych w Polsce od wielu lat jest na stałym, dość niskim poziomie. Z danych Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa (KOWR) wynika, że jedna osoba je około 11–13 kg ryb w ciągu roku.
– Statystyczny Polak zjadł w 2021 r. przeciętnie 0,5 kg karpia (w wadze żywej), z czego około 90 proc. pochodziło z produkcji krajowej. Przewidujemy, że w tym roku konsumpcja karpi utrzyma się na poziomie ubiegłorocznym, ponieważ konsumenci są zainteresowani zakupem tej ryby – przekonuje Wielgosz.
Z ankiety przeprowadzonej przez Instytut Badania Rynku i Opinii Społecznej IMAS wynika, że karp to niekwestionowany lider w kontekście świątecznych wyborów Polaków. W tym roku 56 proc. ankietowanych przyznaje, że kupi tę rybę na święta Bożego Narodzenia. Jak widać, tradycja jest często ważniejsza niż koszty – choć nie dla wszystkich.
– To trudny rok zarówno dla hodowców, jak i konsumentów. Badanie przeprowadzone przez IMAS pokazało, że 22 proc. konsumentów karpi kupi ich tyle samo, co przed rokiem, a 41 proc. nabędzie nieco mniej ryby, jeśli będzie ona bardzo droga – komentuje Wielgosz.
To będą drogie święta Bożego Narodzenia
Jak już informowaliśmy w INNPoland.pl, tegoroczne święta Bożego Narodzenia będą albo droższe, albo skromniejsze. Problemem są nie tylko rosnące ceny karpia.
Więcej trzeba zapłacić za inne produkty niezbędne do przygotowania wigilijnych potraw. Rok temu 1 kg cukrubiałego kosztował 3,30 zł. Obecnie trzeba liczyć się z wydatkiem rzędu około 5,80 zł. Do wielu wigilijnych słodkości potrzebne jest również masło. Zakup tego podstawowego produktu za mniej niż 8,50 zł graniczy z cudem.
Jak wynika z badania firmy badawczej Minds&Roses na zlecenie Związku Banków Polskich (ZBP), Polacy są świadomi nadciągającej świątecznej drożyzny. W tym roku 73 proc. ankietowanych przyznaje, że ograniczy wydatki z okazji Bożego Narodzenia. W 2021 r. zmniejszenie świątecznego budżetu deklarowało 64 proc. respondentów.
W tym roku przeciętny Polak wyda bowiem na święta nominalnie 1427 zł. Czteroosobowa rodzina musi przygotować się na wydatek rzędu 3053,70 zł. W ubiegłym roku koszty były o kilkaset złotych niższe (2455,80 zł).