Jedna z największych firm na świecie produkujących okna – Fakro, zmaga się z ogromnymi problemami. Jak tłumaczył PAP członek zarządu ds. marketingu Fakro Janusz Komurkiewicz, od czerwca 2022 r. liczba budowalnym domów i mieszkań w Polsce "drastycznie spada". To sprawia, że zmniejsza się zapotrzebowanie na produkty Fakro.
– W trosce o pracowników czynimy wszelkie starania, aby przetrwać obecny kryzys – przyznał Komurkiewicz.
Przedstawiciel Fakro ujawnił, że firma stara się dostosować strukturę zatrudnienia do sytuacji rynkowej. – Nie planujemy zwolnień grupowych. Ograniczamy produkcję. Okresowo wprowadziliśmy także krótszy czterodniowy tydzień pracy – wskazał. Komurkiewicz nie odpowiedział na pytanie PAP, ilu pracowników Fakro zwolniło w ostatnim czasie.
Czterodniowy tydzień pracy obowiązywał w Fakro okresowo w 2022 r. Jednak z powodu niepewnej sytuacji na rynku producent nie wyklucza powrotu do tego modelu.
Członek zarządu zaznaczył, że Fakro ma nadzieję na poprawę warunków gospodarczych. Liczy na to, że sytuacja w branży się zmieni, a kryzys gospodarczy będzie mijał.
– Jest to ważne nie tylko dla nas, ale dla całego kraju. Polska jest liderem europejskiego eksportu w stolarce otworowej. Mamy nadzieję, że pomimo trudnego okresu nasz kraj zdoła tę przewagę utrzymać – przekonywał. Dodał, że w tych trudnych czasach Fakro podejmuje decyzje o wydatkach z dużą rozwagą.
Fakro powstało w 1991 r. w Nowym Sączu (woj. małopolskie). W ciągu 30 lat grupa przekształciła się z rodzinnego biznesu w międzynarodową korporację. Łącznie zatrudnia około 4 tys. osób i jest jednym z największych pracodawców w regionie.
Fakro jest jednym ze światowych liderów w produkcji okien dachowych. Przygotowuje także drzwi, schody strychowe i bramy garażowe. Produkty Fakro są sprzedawane w ponad 50 państwach, a około 70 proc. produkcji trafia na eksport.
Branża złapała zadyszkę nie tylko z powodu mniejszej liczby rozpoczynających się budów. Spada też popyt na mieszkania.
Marcin Klucznik, ekonomista Polskiego Instytutu Ekonomicznego (PIE), uważa, że ma to związek m.in. z wysokimi stopami procentowymi, które zniechęcają do zaciągania kredytów. Jak podaje money.pl, liczba udzielanych kredytów spadła o 75 proc., a ich łączna kwota jest najniższa od 4–5 lat.
Zaledwie wczoraj Rada Polityki Pieniężnej (RPP) postanowiła po raz piąty z rzędu utrzymać stopy procentowe na niezmienionym poziomie. Stopa referencyjna wynosi obecnie 6,75 proc.
W ocenie eksperta spadek popyt może sprawić, że ceny mieszkań wyhamują. Jednak podkreśla, że skala ewentualnych obniżek zależy od miasta.
Czytaj także: https://innpoland.pl/190646,restauracja-z-krakowa-bankrutuje-ma-oddac-pieniadze-z-tarczy-antykryzysowej