Temu otwiera się coraz bardziej na rynek Europejski.
Temu otwiera się coraz bardziej na rynek Europejski. Fot. Rex Features/East News
Reklama.

Platforma sprzedażowa Temu cieszy się ogromnym sukcesem na całym świecie, chociaż jeszcze do niedawna sprzedawali na niej wyłącznie Chińczycy. W tym roku sytuacja się zmienia, zaczynając od marca 2024 roku, gdy dopuszczono do niej sprzedawców z USA. Teraz Temu oferuje to samo w wybranych krajach Unii Europejskiej oraz w Wielkiej Brytanii.

Zachęcamy do subskrybowania kanału INN:Poland na YouTube. Od teraz Twoje ulubione programy "Rozmowa tygodnia", "Po ludzku o ekonomii" i "Koszyka Bagińskiego" możesz oglądać TUTAJ.

Sprzedaż na Temu z Europy

Chiński gigant e-commerce otwiera się na sprzedawców z Europy… a raczej uchyla drzwi i informuje, że wstęp tylko za zaproszeniem. Na obecną chwilę dostaną je wybrane firm z siedzibami w Niemczech, Francji, Włoszech, Hiszpanii, Holandii, a także we wspomnianej wcześniej Wielkiej Brytanii. Zaproszenia są rozdawane od lipca.

Współpraca z zagranicznymi firmami opiera się na modelu obrotu lokalnie (local-to-local model). Czyli sprzedawcy korzystają z własnych magazynów, metod wysyłki i zarządzania obiektami. Temu ustala jednak ostateczne ceny za sprzedawane produkty, a sprzedawca może ustalić cenę bazową. Taki model funkcjonuje już w USA. W Chinach z kolei Temu oferuje wysyłkę z własnych magazynów.

Firma obiecuje także, że w przyszłości zapewni bezpłatne usługi marketingowe i wielojęzyczną obsługę klienta. A na start z pewnością atrakcyjne jest podczepienie się pod popularność ich Marketplace.

Nie wiadomo, jak długo potrwa okres wdrażania pierwszych zaproszonych sprzedawców z Europy.

Wedle portalu marketing4commerce, Temu ma 213 milionów unikalnych użytkowników miesięcznie. Do niedawna na tej platformie sprzedawali wyłącznie Chińczycy w liczbie ponad 100 tys. sprzedawców.

Sukces zakupów z Chin

Temu jest w Polsce dopiero ponad rok i cieszy się szaloną popularnością. Podobnie jak inne azjatyckie sklepy, które konsumenci pokochali za niskie ceny i względnie szybki czas dostawy. I to pomimo tego, że nadal żyje wśród nas skojarzenie "tanio i z Chin = podóbki". Co bywa nawet potwierdzane i dziś, ze szkodą dla kupujących. Jak opisana na INNPoland sytuacja ze słuchawkami do iPhone.

Przy tej kolosalnej ilości użytkowników pojawia się jednak problem z dostawami - linie lotnicze nie wyrabiają z zapotrzebowaniem, a transport morski jest ograniczony przez ataki Huti na Morzu Czerwonym, co odstrasza statki od trasy przez Kanał Sueski.

Masz propozycję tematu? Chcesz opowiedzieć ciekawą historię? Odezwij się do nas na kontakt@innpoland.pl

Eksperci wskazują, że do tej pory takie problemy dotykały klientów dopiero w okresach największych gorączek zakupów, jak w Black Friday. Tym razem objawy w postacie opóźnionych dostaw widać było już w sezonie wakacyjnym, co oznacza, że dla zamawiających z Chin końcówka roku będzie szczególnie wymagająca cierpliwości.

Więcej przeczytacie na INNPoland.

Czytaj także: