Amerykański oddział Accenture kupił 60 tys. par gogli, żeby w trakcie lockdownów móc robić szkolenia dla nowych pracowników.
Amerykański oddział Accenture kupił 60 tys. par gogli, żeby w trakcie lockdownów móc robić szkolenia dla nowych pracowników. Ilustracja: Sylwester Kluszczyński

"Dla Żabki stworzyliśmy edukacyjną grę o planowaniu sklepowych półek. W innej firmie przeprowadzaliśmy symulację ataku hakerskiego i to w filmowym stylu. Możemy stworzyć dowolny świat i dowolne doświadczenie. Czasem szkolenie z pracy zespołowej odbywa się… na kolorowej planecie zawieszonej w kosmosie. I to właśnie jest siła VR". O tym, jak wirtualna rzeczywistość już dziś zmienia biznes, opowiada nam ekspertka i CEO Connected Realities Jagna Pomorska.

REKLAMA

"Kiedy ludzie mówią, że budujemy rzeczywistość wirtualną, ponieważ nie jesteśmy zadowoleni z tej, w której żyjemy, moja odpowiedź brzmi: "Oczywiście, że tak" — powiedział Mark Zuckerberg na Oculus Connect 4, corocznej konferencji organizowanej przez firmę Meta, która skupia się na technologiach VR (wirtualnej rzeczywistości) i AR (rozszerzonej rzeczywistości).

"VR sprawi, że nasza rzeczywistość stanie się o wiele lepsza" — tak podsumował swoje wystąpienie i wieloletnią narrację, której zwieńczeniem była zmiana nazwy firmy z Facebook na Meta.

W wirtualnej rzeczywistości zwanej metawersem mieliśmy pracować, wspólnie spędzać wolny czas na zakupach, koncertach, zwiedzać cyfrowe przestrzenie i korzystać z ich nieograniczonych możliwości.

Od premiery metawersu od Mety minęły 4 lata. I nic.

Gogle do VR-u są nadal drogie, ciężkie i niewygodne, a ludzie jak na złość zaczęli poszukiwać nowych doświadczeń, ale w świecie rzeczywistym, czując coraz większe zmęczenie przymusem bycia ciągle online.

Sytuację próbowało ratować Apple, wypuszczając własny headset na początku ubiegłego roku. Przez tydzień internet żył nagraniami ludzi korzystających z nich w najrozmaitszych okolicznościach, ale po miesiącu temat właściwie ucichł.

Czy więc metawers, jak i wirtualna rzeczywistość to jeden wielki nieudany eksperyment?

Czytaj także:

Zupełnie nie. Być może nie kupisz swoich gogli przez kolejne 10 lat, ale są miejsca, gdzie taki sprzęt zamawia się hurtowo. Biznes jest na takie rozwiązania więcej niż gotowy. Tam świat cyfrowy i fizyczny łączy się w sposób, który jest naprawdę użyteczny.

O tym, jak ta technologia zmienia kolejne branże, opowiada nam Jagna Pomorska, CEO Connected Realities, ekspertka technologii immersyjnych, liderka transformacji cyfrowej, specjalizująca się w zastosowaniach rzeczywistości wirtualnej (VR), rozszerzonej (AR) i mieszanej (XR) w przemyśle, edukacji i biznesie.

* * *

Marta Zinkiewicz: Dlaczego mimo obietnic Marka Zuckerberga nie spędzamy całych dni leżąc na kanapie w goglach VR?

Jagna Pomorska: Nie można było zrobić gorzej naszemu środowisku niż to, co zrobił Zuckerberg. Jego wizja była bardzo ambitna, ale napotyka na bardzo konkretne bariery technologiczne. Dopóki gogle do wirtualnej rzeczywistości nie będą tak lekkie i poręczne jak okulary słoneczne, wizja Zuckerberga nie ma szans na spełnienie. Gogle wciąż są zbyt ciężkie, zbyt męczące przy długim użyciu. Nie bez znaczenia jest również ich wpływ na wygląd. Ludzie czasem boją się, że będą wyglądać śmiesznie

Mimo to musiałaś w wirtualną rzeczywistość uwierzyć. Dlaczego w biznesie to działa?

Zajmuję się tym od 12 lat i od początku widziałam w tej technologii wartość. Zaczynałam od wizualizacji mieszkań dla deweloperów, później współpracowałam z instytucjami kultury i edukacji. Ale w czasie pandemii to wszystko się zatrzymało. Muzea zostały zamknięte. Szukaliśmy więc ze wspólnikami nowego kierunku. Obserwowałam, co robią inni. 

logo
Fot. Jagna Pomorska

Amerykański oddział Accenture kupił 60 tys. par gogli, żeby w trakcie lockdownów móc robić szkolenia dla nowych pracowników. To samo zrobił Walmart i kilka innych firm z USA. Pomyślałam, że skoro to wszystko już dzieje się za granicą, do Polski też zaraz dotrze. Założyłam startup i postawiłam na szkolenia w wirtualnej rzeczywistości. I było warto. Zastosowań VR przybywa w błyskawicznym tempie: od edukacji i szkoleń, przez medycynę, aż po przemysł czy kulturę. Mamy już świetne oprogramowanie, innowacyjne rozwiązania i rosnącą gotowość rynku.

Na czym polega szkolenie w VR-rze?

Szkolenia bywają bardzo różne. Natomiast wszystkie polegają na zanurzeniu uczestnika w realistycznej, trójwymiarowej rzeczywistości, w której może praktykować konkretne umiejętności. Zamiast oglądać prezentację czy czytać instrukcję, osoba szkolona wchodzi w realistyczną symulację. Wykonuje zadania, podejmuje decyzje, współpracuje z innymi.

Dobrym przykładem jest branża motoryzacyjna, która jest jedną z pierwszych korzystających z tej technologii. Volkswagen stworzył całe centrum badawczo-rozwojowe w wirtualnej rzeczywistości. Spotykają się tam menadżerowie z całego świata i w czasie rzeczywistym pracują nad prototypem samochodu w 3D. To dużo tańsze rozwiązanie niż wyprodukowanie takiego auta.

I wystarczająco realistyczne?

Tak, jak najbardziej. Nie mówimy o schematycznych modelach, tylko o szczegółowych wizualizacjach tworzonych na silnikach do gier Unity czy Unreal. My właśnie w ten sposób pracujemy. Na taki model nakłada się wszelkie możliwe struktury, odpowiedni kolor, detale. I to wszystko w bardzo dużym stopniu realizmu. W reklamach też zazwyczaj używa się wizualizacji, nie zdjęć.

Wiele spotkań, zmian i analiz i dopiero później produkowany jest fizyczny prototyp tego samochodu. Jednak nie fotorealizm jest tu najważniejszy. Liczy się to, żeby użytkownik poczuł przestrzeń, proporcje i mógł wchodzić w interakcję. To w zupełności wystarcza, by podejmować decyzje projektowe czy ćwiczyć konkretne scenariusze, a na tym w szkoleniach najbardziej nam zależy. 

A jak to wygląda w innych branżach?

Bardzo popularne jest odtwarzanie w VR-rze części hali produkcyjnej. Nowy pracownik może przejść szkolenie jeszcze zanim wejdzie na realne stanowisko. Dzięki temu znacznie mniej osób jest zaangażowanych w jego onboarding. A co najważniejsze wszystko odbywa się bez ryzyka i bez blokowania produkcji. 

Przez cały proces przeprowadza go lektor, instrukcje pojawiają się w 3D, a przyszły pracownik ćwiczy konkretne czynności, popełnia błędy bez konsekwencji i ćwiczy je tyle razy, ile potrzeba. 

Dzięki haptyce i kontrolerom jest w stanie coś przekręcić, podnieść, przełożyć. Czuje ciepło, wibracje. System mierzy czas, liczy błędy, informuje, gdy którąś z czynności wykona za mocno. Kiedy pracownik zaliczy ten test na odpowiednim poziomie, dopiero wchodzi na prawdziwą salę.

Czytaj także:

Takie szkolenia dają oczekiwany skutek? 

Tak, bo użytkownik od razu dostaje feedback. Jeśli popełni błąd, czuje wibrację, słyszy dźwięk, dostaje komunikat, co należy poprawić. To bardzo wzmacnia proces uczenia. Badania PWC pokazują, że w pełnym zanurzeniu ludzie szkolą się cztery razy szybciej i czują się 275 proc. pewniejsi siebie w porównaniu do tradycyjnych szkoleń e-learningowych. Dzięki temu też lepiej pracują. A headset VR kosztuje dziś mniej niż laptop.

Dużo firm inwestuje w takie rozwiązania?

Nie mamy jeszcze pełnych danych rynkowych, ale widać wyraźnie, że biznes w Polsce intensywnie eksploruje VR. Swoje rozwiązania wdrażają m.in. Orlen, PKO BP czy PKP. Co ciekawe, technologią interesują się też mniejsze organizacje, np. domy opieki społecznej, które chcą szkolić personel w bezpiecznych, realistycznych warunkach. Jesteśmy jednym z dostawców VR dla grupy PZU, która ma dobrze rozwinięty dział digital learningu. Dla nich stworzyliśmy m.in. wirtualne piętro biura, na którym prowadzone są ćwiczenia ewakuacyjne.

Dlaczego?

Bo VR pozwala szkolić ludzi skuteczniej, bezpieczniej i bardziej angażująco niż tradycyjne metody. W przypadku ewakuacji nie tylko unikamy chaosu wspólnych prób, ale możemy zasymulować realne zagrożenie, jak dym, hałas, stres, i mierzyć reakcje uczestników.

Ale możliwości są znacznie szersze. Dla Żabki stworzyliśmy edukacyjną grę o planowaniu sklepowych półek. W innej firmie przeprowadzaliśmy symulację ataku hakerskiego i to w filmowym stylu. Możemy stworzyć dowolny świat i dowolne doświadczenie. Czasem szkolenie z pracy zespołowej odbywa się… na kolorowej planecie zawieszonej w kosmosie.

I to właśnie jest siła VR. O tym wszystkim można opowiadać, pokazywać na prezentacjach, ale nic nie dorówna przeżyciu tych emocji czy to w realu, czy w wirtualnej rzeczywistości.

Czytaj także:

Nad czym jeszcze pracowałaś?

Jednym z ciekawszych projektów jest Orange Business Metaverse. Sieci światłowodowe to trudny do pokazania produkt. Przedstawiciele Orange musieli tłumaczyć klientom, takim jak samorządy czy fabryki, co sprzedają. Zwizualizowaliśmy więc cały proces. Wybudowaliśmy w VR-rze całe miasto, fabrykę, w których użytkownik widzi, jak to działa. Może coś dotknąć, coś podświetlić, wejść w interakcję, zadawać pytania i od razu dostać odpowiedź.

A nikt nie lubi zadawać pytań na szkoleniach.

Tak, to prawda, ale w VR ludzie czują się swobodniej. Nie widzą trenera, tylko jego awatara. To zmniejsza stres, przełamuje barierę. Dziś niestety wiele szkoleń nadal ma formę filmów instruktażowych. Oglądamy jakichś ludzi, w jakiejś sytuacji i mamy to odnieść do siebie. To jest trudne. I często nie działa.

W wirtualnej rzeczywistości to my stajemy się "tymi ludźmi"...

Wyobraźmy sobie, że mamy szkolenie z udzielania feedbacku pracownikom. W VR-rze nie oglądamy scenek rodzajowych. Mamy awatary zasilane sztuczną inteligencją, które w czasie rzeczywistym reagują na to, co mówimy. Angażujemy się dużo bardziej na poziomie emocjonalnym. Utożsamiamy się ze środowiskiem, historią, postaciami. 

Często mówisz o cyfrowym przywództwie. Co wtedy masz na myśli?

To przygotowanie ludzi i organizacji na pracę z technologią. Nie tylko od strony narzędzi, ale też emocji, oporu i niepewności. Musimy zrozumieć, że ludzie się boją. Zawsze czujemy opór przed nieznanym, automatyzacją. Jednak dziś tradycyjne metody zarządzania zespołem nie wystarczają. Jak budować zaangażowanie, które jest dziś na poziomie 10 proc.?

Musimy uczyć się nowych kompetencji i tworzyć przestrzeń, w której można eksperymentować, popełniać błędy i wyciągać z nich wnioski. To zaczyna się od liderek i liderów i dopiero wtedy może być transferowane dalej, nawet do najmniejszych zespołów. Bo technologia to nie tylko innowacja, to także odpowiedzialność i społeczny wpływ.

Nie przegap żadnej ważnej wiadomości i obserwuj nas w Google News!