Pociąg RegioJet ze znakiem odwołania. ZZM wskazuje odpowiedzialnego za chaos na kolei
RegioJet odwołało połączenia. Związek Zawodowy Mazynistów wskazuje winnego w Ministerstwie Infrastruktury i żąda przeprosin. Fot. Ngchiyui/Shutterstock

Tuż przed wejściem w życie nowego rozkładu jazdy i tuż przed świętami, RegioJet odwołał 1080 zaplanowanych połączeń. Prezydent Związku Zawodowego Maszynistów ostro krytykuje sytuację i wskazuje palcem, kto jeszcze zawinił – oprócz Czechów.

REKLAMA

Czeski przewoźnik RegioJet planował uruchomienie 14 grudnia sześciu nowych połączeń na trasie Warszawa-Kraków. Nagle okazało się, że będzie tylko połowa z nich. 250 tys. pasażerów z zakupionymi biletami zostało na lodzie. Incydent nie przeszedł bez echa, a ostro o sytuacji wypowiada się prezydent Związku Zawodowego Maszynistów (ZZM), Leszek Miętek i obwinia Ministerstwo Infrastruktury.

Maszyniści komentują blamaż RegioJet

Szef ZZM punktuje, że do takiej sytuacji w ogóle nie powinno móc dojść. Jego zdaniem wejście nowego przewoźnika do rozkładu jazdy na kilka minut przed składami PKP nic nie poprawiło i nie jest wprowadzeniem konkurencji, o jaką Związek zabiegał. A w przypadku obecnej sytuacji doprowadziło jedynie do tego, że pozostały niewypełnione luki i bałagan komunikacyjny.

"W naszej ocenie nie mieliśmy do czynienia z uczciwą konkurencją, lecz z działaniami destrukcyjnymi, które doprowadziły do dewastacji rynku. Skutkiem była utrata około 250 tysięcy pasażerów, którzy w kluczowym momencie zostali pozbawieni możliwości podróży lub zmuszeni do poszukiwania alternatywnych środków transportu" – tłumaczy Miętek.

Pojawia się apel o pociągnięcie do odpowiedzialności osób, które doprowadziły do incydentu. Wskazuje wprost Piotra Malepszaka, podsekretarza stanu w resorcie infrastruktury, odpowiedzialnego za kolej.

"To w jego obszarze odpowiedzialności zapadły decyzje, które umożliwiły dopuszczenie nowego przewoźnika do rozkładu jazdy w tak newralgicznym momencie" – czytam w komentarzu prezydenta ZZM.

Kto zawinił z sprawą RegioJet?

Analiza ZZM wskazuje, że nowy rozkład jazdy został wprowadzony w warunkach trwających remontów na Centralnej Magistrali Kolejowej. To ważna oś polskiego ruchu dalekobieżnego, a remonty ograniczają przepustowość sieci. Więc aby wprowadzić nowe połączenia od Czechów, trzeba było uciąć istniejące połączenia publiczne. A teraz rodzimy przewoźnik musi na szybko wypełniać luki, bo systemowych zabezpieczeń na takie sytuacje brak.

"Taki model działania nie ma nic wspólnego z racjonalnym zarządzaniem rynkiem. Jak to możliwe, że w Polsce przewoźnik może zamówić trasy, sprzedać bilety, a następnie z dnia na dzień zrezygnować z ich realizacji, nie ponosząc natychmiastowych i jednoznacznych konsekwencji?" – pyta Miętek.

Nazwał sytuację "patologia systemową". Dalej informuje o sygnałach, że sposób dopuszczenia nowego przewoźnika do rozkładu jazdy budzi wątpliwości co do przejrzystości procesu decyzyjnego. ZZM nie będzie zadowolony, jeśli z tego wszystkiego wyjdzie jedynie przesunięcie startu tras RegioJet o kilka tygodni – dla nich to znak, że kwestie sygnalizowane przez związki zawodowe są pomijane w dialogu publicznym i tworzą napięcia w środowisku kolejowym.

"W obliczu takiego fiaska decyzji podejmowanych w resorcie infrastruktury podsekretarz stanu odpowiedzialny za kolej powinien wziąć pełną odpowiedzialność polityczną za swoje działania, przeprosić kolejarzy i pasażerów oraz wyciągnąć osobiste konsekwencje z decyzji, które doprowadziły do tak poważnych uciążliwości" – czytam apel prezydenta ZZM. Związek zawodowy miał zawiadomić o "szkodliwości działań podsekretarza stanu" resort infrastruktury oraz premiera Donalda Tuska. Organizacja nie otrzymała reakcji.