Polonistka i wiolonczelistka uciekły do pracy w IT i odnoszą sukcesy. "Warto zaryzykować"

Patrycja Wszeborowska
Rynek pracy po macoszemu traktuje humanistów i artystów. Ofert jest jak na lekarstwo, zarobki nierzadko są zwyczajnie podłe, a sama praca to często znój i pańszczyzna. Z tego powodu humaniści nieraz z zazdrością zerkają na programistów, o których pracy i pensjach krążą legendy. I choć większość sądzi, że praca w IT jest dla nich nieosiągalna, w rzeczywistości branża tylko czeka, by ich przygarnąć. Świadczą o tym chociażby badania Fundacji Carrots, które pokazują, że aż trzy czwarte kobiet pracujących aktualnie w IT wcześniej było zatrudnionych poza branżą, a także historia Pauliny - byłej wiolonczelistki oraz Agnieszki - z wykształcenia polonistki.
Humanistka, artystka, instrumentalistka - w branży IT znajdzie się miejsce dla wszystkich. Wystarczy tylko nieco zorganizowania i umiejętność logicznego myślenia. 123rf.com
Dziś Paulina Sędłak-Jakubowska i Agnieszka Skiepko pracują w Instapage, firmie z branży IT, zajmującej się zwiększaniem konwersji. Jednak wcale nie tak dawno temu obie kobiety zajmowały się czymś zupełnie innym - pierwsza była wiolonczelistką i nauczycielką angielskiego, druga ukończyła filologię polską i planowała swoją karierę jako polonistka.

Wiolonczelistka ze smykałką do programowania

Choć wiolonczelistką Paulina chciała być od zawsze, dość szybko przekonała się, że nie jest to zawód dla niej. Rynek muzyczny okazał się wymagający, ryzykowny, momentami bezwzględny. Będąc instrumentalistą, nie wiadomo, w jakim mieście zwolni się pozycja w filharmonii, miejsc pracy jest mało, a pensja niestabilna.


– Dwa lata temu zaczęłam zastanawiać się, jaki zawód zapewniłby mi to, czego brakowało mi w graniu i uczeniu – mówi kobieta. – Traf chciał, że znajoma zaczęła organizować warsztaty dla kobiet z programowania, a że od liceum zajmowałam się grafiką komputerową i tworzeniem prostych stron, pomyślałam, że warto spróbować i zweryfikować, czy faktycznie mogłabym zajmować się tym zawodowo – opowiada.

– Szkolenie było szalenie trudne - na koniec byłam tak przeładowana informacjami, że przez tydzień nie dotykałam komputera – śmieje się. – Jednak uświadomiło mi, że programowanie, choć trudne, jest jednocześnie fajnie i ekscytujące, a ja jestem w stanie się tym zajmować – dodaje.
Paulina Sędłak Jakubowska wcześniej zawodowo grała na wiolonczeli. Dziś jest Frontend Developerem.fot. PyLight Warszawa

Telefon z informacją o dostaniu pierwszej pracy w IT Paulina dostała w dniu własnego ślubu. Później już się potoczyło - w branży działa od dwóch lat, dziś zajmując stanowisko Frontend Developera. Nie zapomniała o wiolonczeli - gra hobbistycznie w zespole i wciąż zdarza jej się zagrać za pieniądze, ale na pytanie, czy planuje wrócić do starej pracy, odpowiada zdecydowanym „nie”.

Humanistka w świecie IT


Po odbytych w gimnazjum praktykach dla Agnieszki stało się jasne, że praca nauczyciela będzie kosztować ją zbyt wiele nerwów. Zrezygnowała zatem z robienia uprawień nauczycielskich i zaczęła szukać pracy w innych dziedzinach. Z racji swojego wykształcenia i lekkiego pióra znalazła pracę w firmie IT w dziale obsługi klienta, gdzie zajmowała się wsparciem technicznym.

Jak wspomina, początki były trudne. Stresowała się przed śmiałym wkroczeniem w nieznany świat IT bez żadnego doświadczenia technicznego.

– Miałam duże obawy, że nie zrozumiem języka, którym branża się posługuje. Na początku rzeczywiście było bardzo trudno, a tej bariery nie można, ot tak, przeskoczyć. Martwiłam się więc, że w oczach doświadczonych współpracowników z ukończonymi studiami technicznymi, mogę się jawić jako osoba nie do końca kompetentna, która sama nie wie, co w tym miejscu robi – wspomina.

Uratowały ją nabyte na studiach umiejętności komunikacji, pisania i wymiany informacji. Jej nowa praca była związana z obsługą klienta, zaś klienci z zewnątrz często okazywali się osobami zupełnie niezwiązanymi z branżą IT. Stworzyła zatem pomost pomiędzy tym, co techniczne, a tym, co nietechniczne.

– Musiałam przełożyć problemy, z którymi borykają się klienci na język programistów, a jednocześnie skonstruować odpowiedź do klienta w taki sposób, by on też je zrozumiał. Znalazłam punkt styku, w którym moje doświadczenie łączy się z IT i wykorzystałam to – opowiada Agnieszka, która dziś pracuje jako Head of Quality Assurance.
Agnieszka Skiepko, dziś pełniąca obowiązki Head of Quality Assurance, z wykształcenia jest polonistką.fot. Roobishot Photography

IT wcale nie takie straszne


Po rozpoczęciu pracy w IT obie kobiety poczuły, że wybrały dobrze. Zgodnie twierdzą, że praca w IT, pozornie trudna, w rzeczywistości jest łatwiejsza.

– Skończyła się frustracja, którą czułam jako wiolonczelistka. W mojej poprzedniej pracy było dużo podejrzliwości do innych i „czatowania” na miejsce, wydarzenie. Do tego dochodziła kwestia bezpieczeństwa finansowego, stabilności pracy, a także oceny efektów - w IT otrzymuję jasny feedback mojej pracy, zaś ocena pracy muzyka zależy od wielu czynników i nie zawsze wiąże się z tym, jak się ją wykonuje - można położyć koncert tylko dlatego, że w pomieszczeniu jest wilgotno i instrument inaczej się zachowuje – opowiada Paulina.

W nowej branży satysfakcjonująca okazała się również pensja, stabilność zatrudnienia oraz wyraźna ścieżka awansu i możliwości rozwoju. Tego w ich poprzednich pracach, jeśli nie próżno szukać, to na pewno trudno znaleźć.

– Zestawiając polonistykę i IT, zarobki są zdecydowanie konkurencyjne na rzecz branży technologicznej. Zarobki w IT są bardzo zróżnicowane i zależą od wielu czynników, np. regionu, ale potrafią być bardzo atrakcyjne – dowodzi Agnieszka.

– W IT jest również bardzo wyraźna ścieżka kariery. Zaczynamy jako junior, przechodzimy kolejno przez etapy specjalisty, seniora czy scrum mastera. Z każdym stanowiskiem mamy coraz szerszy zakres obowiązków i dostajemy konkretną podwyżkę – wtóruje jej Paulina.

Branża potrzebuje humanistów


Jednocześnie, jak przekonują, branża informatyczna wcale nie jest zamknięta na transfery humanistów czy artystów. Jest wręcz odwrotnie.

– Branża jest otwarta na humanistów i naprawdę nie zawsze ma znaczenie, jakie studia skończymy. Świat IT jest szeroki i wcale nie trzeba być w nim programistą, a np., tak jak ja, związać się z obszarem dotyczącym zapewnienia jakości, czyli testowaniem oprogramowania. Co więcej, wiedza którą nabyłam na studiach humanistycznych bardzo mi pomaga, bo zdecydowanie łatwiej jest mi szukać błędów chociażby pod kątem użyteczności produktu – przekonuje Agnieszka.

– Zauważyłam, że wśród ludzi zmieniających branżę jest pewien trend niepewności - choć napisali już trzy aplikacje i stworzyli kilka stron, cały czas nie są pewni, czy już są gotowi, by zaaplikować na pierwsze stanowisko IT. Sama tak miałam i dziś myślę, że warto zaryzykować – puentuje wiolonczelistka.