Dużo zarabiasz, ale kredytu nie dostaniesz. Bo RODO

Konrad Bagiński
Kontaktują się z nami czytelnicy, którzy mają problemy z uzyskaniem kredytu przez politykę RODO swoich pracodawców. Kiedy przedstawiciel banku dzwoni do pracodawcy, by potwierdzić informacje zawarte we wniosku kredytowym, spotyka się z odmową działu pracowniczego. Dlaczego? Bo RODO. I z kredytu nici.
RODO w praktyce: nikt nie powinien bowiem potwierdzać informacji przez telefon, gdy nie ma pewności, z kim rozmawia i nie ma jak tego zweryfikować. Foto: Adam Stępień / Agencja Gazeta
Informacje dochodzą do nas z obu stron – zarówno od osób, które chcą uzyskać kredyt, jak i przedstawicieli banków. Przykładowa sprawa jednej z naszych czytelniczek (prosiła o anonimowość) wygląda wręcz kuriozalnie.

– Staramy się z mężem o kredyt konsolidacyjny. Znaleźliśmy bank z dobrą ofertą, zebraliśmy wszystkie niezbędne dokumenty. Nasze dochody spokojnie wystarczały do spłat, więc byliśmy dobrej myśli. Problem pojawił się z nieoczekiwanej strony – bankowi nie udało się potwierdzić moich dochodów – mówi nam pani Ania.

Kobieta pracuje w państwowym koncernie paliwowym. Dostała z firmy zaświadczenie o swoich dochodach, dołączyła je do dokumentów. Zawierało ono standardową, zdawałoby się, klauzulę, w której kredytobiorca zgadza się na kontakt pracownika banku z pracodawcą. W przypadku wysokich kredytów taka procedura jest wręcz konieczna. Niestety w przypadku pani Anny, w tym wypróbowanym i działającym od lat trybie, coś zazgrzytało.
RODO sprawiło, że wielu przedsiębiorców musi weryfikować, jak ich pracownicy posługują się danymiFot. Unspalsh.com / rawpixel.com
– Przedstawiciel banku zadzwonił do działu pracowniczego i poprosił jedynie o potwierdzenie danych zawartych we wniosku i zaświadczeniu. Spotkał się z odmową z uwagi na przepisy RODO. I nie pomogło przekonywanie, że przecież zgodziłam się na ten warunek – to jest przecież zapisane w umowie kredytowej i że on nie chce żadnych dodatkowych danych, a jedynie potwierdzenia już wystawionego zaświadczenia – opowiada nam czytelniczka.


Podobna sytuacja spotkała innego z naszych czytelników. Chodziło o kredyt hipoteczny – jego pracodawca, jeden z telekomów, również odmówił potwierdzenia informacji o zarobkach.
Oboje są w kropce i szukają wyjścia z tej dziwnej sytuacji.

– Czuję się jak w "Paragrafie 22". Pracodawca wystawia mi dokument dla banku potwierdzający moje zarobki, a jak dzwoni ktoś z banku, to nie potwierdzi jego prawdziwości, bo nie pozwalają mu na to przepisy – mówi pani Anna.

Co na to banki?
Okazuje się, że również one mają kilka poważnych problemów. Bo z jednej strony chcą wiedzieć, czy udzielenie kredytu nie będzie zbyt ryzykowne. Z drugiej zaś, nie bardzo mają jak tego sprawdzić.

– Chodzi o naprawdę duże pieniądze, to są kredyty hipoteczne czy konsolidacyjne na setki tysięcy złotych. Nic dziwnego, że chcemy mieć absolutną pewność co do poziomu zarobków wnioskodawców. Dwa największe problemy, na jakie napotykamy, to odmowa udzielenia informacji ze względu na przepisy RODO albo automatyczna centrala telefoniczna. Dlatego zawsze prosimy, by na zaświadczeniu o zarobkach była podpisana konkretna osoba, z którą możemy się kontaktować – mówi nam przedstawiciel jednego z kredytodawców.

Jak to wygląda od strony prawnej?
– Firma postępuje prawidłowo, nie udzielając informacji na temat pracownika, nie tylko telefonicznie. Jeżeli pracownik nie jest z racji zajmowanego stanowiska zobligowany do obsługi klienta czy też zawierania w imieniu pracodawcy umów, może być z powodzeniem na zewnątrz organizacji anonimowy. Informacje na temat jego zatrudnienia przekazuje się tylko do US i ZUS-u. Dopiero żądanie, któremu towarzyszy podstawa prawna, umożliwia zgodne z prawem przekazanie danych osobowych. Podstawą nie wynikającą z przepisów może być zgoda pracownika na przetwarzanie danych osobowych w podanym zakresie – mówi w rozmowie z INNPoland.pl Mateusz Górny, prawnik, ekspert Ogólnopolskiego Centrum Rozliczania Kierowców (OCRK).
Jeżeli kredytodawca nie wierzy wnioskodawcy, powinien samodzielnie opracować procedurę weryfikacyjną podejrzanych wniosków - mówi nam ekspertFoto: Cezary Aszkiełowicz / Agencja Gazeta
Zwraca też uwagę na fakt, że wina niekoniecznie leży po stronie pracodawcy. Nikt nie powinien bowiem potwierdzać informacji przez telefon, gdy nie ma pewności, z kim rozmawia i nie ma jak tego zweryfikować. To zadaniem banku jest opracowanie takich procedur, które jednocześnie będą skuteczne i nie naruszą niczyich interesów. Tym bardziej, że ewentualne naruszenie przepisów RODO grozi poważnymi karami, łącznie z więzieniem.

– Przyjrzyjmy się tej sytuacji: pracodawca wydał na wniosek pracownika zaświadczenie, a ten przedłożył je potencjalnemu kredytodawcy. Pracownik-wnioskodawca w przypadku fałszerstwa dokumentów narażony jest na odpowiedzialność karną. Trudno wskazać tu jakąkolwiek przesłankę do przetwarzania danych osobowych na rzecz weryfikacji jej dla banku. Jeżeli kredytodawca nie wierzy wnioskodawcy, powinien samodzielnie opracować procedurę weryfikacyjną podejrzanych wniosków. Zaznaczyć tu należy, że obciąża to kredytodawcę jako administratora danych osobowych w zakresie obsługi wniosku kredytowego – mówi nam Mateusz Górny.

– Biorąc pod uwagę wchodzącą w życie nowelizacje prawa bankowego, stwierdzenie ze strony kredytodawcy "brak telefonicznego potwierdzenia zaświadczenia o zarobkach" jako podstawy do odmowy udzielenia kredytu nie spotka się z akceptacją UODO – dodaje.