To może być następny hit po hulajnogach. Mikroauta zaleją polskie ulice
Operatorzy wypożyczający pojazdy na minuty snują plany rozwoju. Niektórzy chcą poszerzyć floty o mikrosamochody, małe, tanie, wszędzie da się nimi zmieścić. Przed szereg wyrwał się Traficar - wprowadza do floty w Warszawie 40 mikroaut chińskiej marki Zhidou D2S.
Traficar, firma wypożyczająca samochody na minuty, testowała w ostatnim czasie chińskie pojazdy w Krakowie. Test się udał, jednak z racji lepszej infrastruktury do ładowania i większej liczby potencjalnych klientów, flotę Zhidou D2S przenosi do Warszawy. Łącznie 40 aut z napędem elektrycznym.
Zhidou, jak czytamy w komunikacie prasowym Traficar, to auto miejskie, oszczędne w transporcie, niewielkich gabarytów, niespecjalnie piękne, ale nie o to w tym chodzi.
Na ładowaniu przejedzie do 100 km, minuta jazdy kosztuj 99 gr, minuta postoju, 10 gr - to taniej niż w Innogy Ego, ale też samochody są gorszej klasy. Niewielkie rozmiary sprawiają, że wszędzie da się nim wcisnąć.
Mikroauta kontra hulajnogi
Inne firmy planują rozszerzenie flot o kolejne pojazdy, np. zabudowane trójkołowce, coś pomiędzy skuterem a małym samochodem.
Zielona, elektromobilna rewolucja zatacza powoli coraz szersze kręgi w dużych miastach. Z informacji "Rzeczpospolitej" wynika, iż kolejni właściciele flot będą je rozszerzać - np. Hop.City. Alternatywą pozostają operatorzy rowerów czy bardzo modnych ostatnio - miejskich hulajnóg. Podróż nimi jest tańsza, choć użytkowanie komplikuje niejasne prawo. Elektrycznym samochodem można np. jeździć po buspasie, elektryczną hulajnogą - formalnie nie po ścieżce rowerowej, ale po chodniku.
O segmencie hulajnóg elektrycznych, a także opłacalności pracy jako "ładowacz" hulajnóg, pisaliśmy szerzej w INNPoland.pl.
Samochód elektryczny - czy to się opłaca?
Samochody elektryczne wciąż są ekonomiczną zaporą w Polsce, jednak liczne wypożyczalnie pozwalają relatywnie niedrogo zapoznać się tematem elektromobilności. Można wyrobić sobie pogląd na orientacyjny wymiar oszczędności, wynikający z przesiadki do elektryka. Zwłaszcza, że producenci konwencjonalnych samochodów mają szaloną wręcz fantazję, gdy przychodzi opisać spalanie danego modelu na 100 km, co ostatnio ukrócono przepisami.