Dolar czy euro? Sprawdzamy, która waluta ma lepsze perspektywy

Przemysław Sałek
Choć zdaniem części ekspertów dolar amerykański jest już przewartościowany i nie jest zalecany jako długoterminowa inwestycja, to właśnie ta waluta najlepiej chroni przed kryzysami na światowych rynkach. Należy jednak pamiętać, że dolar nie powinien stać się podstawą naszych oszczędności.
Za waluty bezpiecznej przystani uznajemy te, które nawet w okresie dużych zawirowań gospodarczych i politycznych zazwyczaj utrzymują swoją wartość. Są to: dolar amerykański, frank szwajcarski, euro oraz jen japoński. Fot. 123rf.com
„Złoty pozostaje słaby”, „Złoty traci na wartości” – tego typu nagłówki bardzo często można było zobaczyć w mediach w 2020 r. To nie może dziwić. Od początku roku kursy USD/PLN i EUR/PLN są wyraźnie niekorzystne dla krajowej waluty: dolar amerykański podrożał względem złotego o ponad 10 proc., a euro o ok. 7 proc. (stan na 8 maja).

Oznacza to, że obecnie możemy kupić znacznie mniej dolarów lub euro niż na początku roku (przyjmując, że w pierwszych dniach stycznia dysponowaliśmy taką samą kwotą w zł, jak obecnie).

Ucieczka od ryzyka

Krajowa waluta straciła tak mocno na wartości z powodu pandemii COVID-19 i pogorszenia się nastrojów na światowych rynkach. W okresach większych kryzysów – z jakim bez wątpienia mamy teraz do czynienia – inwestorzy porzucają bardziej ryzykowne aktywa (tj. polska waluta) i przenoszą kapitał do tzw. bezpiecznych przystani.


Za waluty bezpiecznej przystani uznajemy te, które nawet w okresie dużych zawirowań gospodarczych i politycznych zazwyczaj utrzymują swoją wartość. Dzięki temu osoby posiadające swoje środki w takiej walucie mają większą szansę na utrzymanie wartości swojego kapitału.

Do grupy walut bezpiecznej przystani zaliczamy: dolara amerykańskiego, franka szwajcarskiego, euro oraz jena japońskiego. Polacy od lat najchętniej kupują euro i dolara, tak wynika m.in. z raportu, który przygotował Xchanger.

Dolar będzie mocniejszy niż euro

Na co obecnie lepiej postawić – euro czy dolara? Zapytaliśmy ekspertów o zdanie. Rafał Sadoch, analityk DM mBanku, uważa, że to dolar ma więcej argumentów przemawiających za wzrostem wartości.

– Po pierwsze, duża część uczestników rynku oczekuje, że dzięki bezprecedensowym działaniom zarówno na froncie polityki monetarnej, jak i fiskalnej, to Stany Zjednoczone jako pierwsze będą wstawać z kolan po pandemii koronawirusa. Działania podejmowane w Europie nie są tak zdecydowane – mówi.

– Dodatkowo dolar przez część uczestników rynku uważany jest jako jedna z najlepszych bezpiecznych przystani i zapewne z tego względu będą oni chcieli go mieć w portfelach – kontynuuje.
Dolar przez część uczestników rynku uważany jest jako jedna z najlepszych bezpiecznych przystani wyraźnie umocnił się w stosunku do złotego.stooq.pl
Na dolara również stawia Przemysław Kwiecień, główny ekonomista X-Trade Brokers, ale tylko w przypadku jeśli założymy, że ponownie wzrośnie niepewność na rynku.

– Choć na giełdach panuje „wydrukowana przez Fed” euforia, w wielu miejscach globu nie jest różowo i to może wkrótce dać się we znaki globalnym rynkom akcji. W Europie włoski rating inwestycyjny wisi na włosku, jego obniżenie do poziomu śmieciowego byłoby dużym wstrząsem. Jeszcze szybciej problemy mogą pojawić się na dużych rynkach wschodzących – ocenia.

Należy być ostrożnym z zakupami

Przemysław Kwiecień przestrzega jednak przed ulokowaniem zbyt dużej części swoich środków w zagraniczne waluty. – Pamiętajmy o tym, że przede wszystkim dla nas bezpieczne jest to, co jest naszą walutą bazową, a zatem tą, w jakiej pokrywamy wydatki – podkreśla.

I dodaje, że jego zdaniem złoty obecnie jest umiarkowanie niedowartościowany. – Paradoksem jest jednak to, że jeśli nerwowość rynku utrzyma się, to najlepszą opcją na dywersyfikację będzie przewartościowany już mocno dolar – mówi na koniec.