W rok spadek o 30 proc. – te dane mówią same za siebie. Kto zniszczył polską giełdę?
Indeks WIG 20 stracił w ciągu roku ponad 30 proc., a w ciągu 5 lat ponad 37 proc. Jego szczyt wyniósł ponad 3800 pkt, obecnie nie może przebić nawet 1600 pkt.
WIG szerokiego rynku w rok stracił prawie 25 proc. Akcjonariusze są zniechęceni, a nastroje fatalne. I od kilku już lat pytają - kto zniszczył polską giełdę?
Co poszło nie tak?
Wszystko zaczęło się od skoku na OFE i wyprowadzeniu z niego środków jeszcze za poprzedniej koalicji. Potem było już tylko gorzej. Podział łupów i stanowisk przeszedł wszelkie rozmiary i wyobrażenia.Dość powiedzieć, że w okresie 2015 - 2018 średnio co 20 dni zmieniał się prezes państwowej firmy, co musiało dezorganizować jej pracę. Każdy z nich później liczył na sutą odprawę i inne bonusy. Skąd brali się kolejni prezesi, trudno zrozumieć i wyjaśnić.
Prezesem wielkiej firmy mógł podobno zostać każdy, kto cieszył się sympatią koterii będącej blisko tzw. ucha prezesa czy jego zaufanych i chciał sprawdzić się w wielkim biznesie. Mniej ważne było to czy miał ku temu kompetencje.
Takiej karuzeli kadrowej w państwowych molochach nigdy jeszcze nie było.
Mamy złoty róg, mamy czapkę z piór
Andrzej S. Nartowski, prawnik, ekspert rynku kapitałowego i b. prezes Polskiego Instytutu Dyrektorów tłumaczy, że wydarzenia toczące się wokół warszawskiej giełdy przestały być komiczne, a stają się niepokojące.– Rzutują one negatywnie na cały rynek kapitałowy. Spółka, której brak corporate governance, zazwyczaj wpada w kłopoty. Wiele spółek odwraca się tyłem do zasad Dobrych Praktyk, deklarując ich niestosowanie, a Skarb Państwa lekceważy je totalnie, dając zły przykład rynkowi – mówi ekspert.
I przypomina, jak jedno z nadzwyczajnych zgromadzeń uzupełniało skład Rady Giełdy o dwóch członków.
– Z lakonicznych oficjalnych życiorysów nie wynikało, by mieli oni dostateczne doświadczenie na rynku kapitałowym. Odnoszę wrażenie, że dla pana hegemona nie ma to znaczenia. Polityka rządu wobec giełdy toczy się według znanego założenia: „Robimy, co nam strzeli do głowy i nie uznajemy sprzeciwów ani krytyki. Z urzędu mamy rację, to jest oczywista oczywistość. W tym kraju to my jesteśmy panami, mamy złoty róg, mamy czapkę z piór. Nikt nam nie zrobi nic!” – uważa nasz rozmówca.
W efekcie wyceny większości spółek Skarbu Państwa są bardzo niskie, a wręcz szorują po dnie zbliżając się do swoich wieloletnich minimów. Szczególnie te z sektora surowcowego i finansowego są najtańsze od lat.
Wyceny energetyków są wręcz niewiarygodne. Tauron wyceniany jest na 0,1 swej wartości księgowej. PGE niewiele lepiej. Energę przejmuje Orlen za małą część jej prawdziwej wartości. Nic dziwnego, że zarówno polscy, jak i zagraniczni akcjonariusze mają tego dość i nie mają specjalnych wątpliwości, kto stoi za demontażem całkiem sprawnie funkcjonującej wcześniej maszyny.
Zmiany popytu i podaży
Członek zarządu GPW, Izabela Olszewska tłumaczy nam, że niezależnie od bieżącej koniunktury wynikającej z pandemii, kwestia relatywnie niskich wycen polskich spółek jest przede wszystkim wynikiem strukturalnej zmiany popytu i podaży, która nastąpiła na polskim rynku kapitałowym z chwilą rozpoczęcia demontażu OFE w roku 2014.Koniunktura na polskim rynku zaczęła być wyraźnie słabsza od światowych giełd.•Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
I dodaje, że po reformie, zamiast silnego popytu instytucjonalnego ze strony OFE, pojawiła się podaż wynikająca z mechanizmu „suwaka”, w ramach którego OFE muszą stopniowo przekazywać do ZUS środki przypisane do osób, którym zostało 10 lat lub mniej do emerytury.
W efekcie OFE musi przekazywać do ZUS znacznie więcej niż otrzymuje z ZUS z tytułu nowych składek. OFE są zmuszone do regularnego sprzedawania dużych pakietów akcji, co przekłada się na spadki notowań. Tylko w 2019 suwak OFE-ZUS spowodował transfer 3,7 mld zł z OFE do ZUS.
Odpływy z funduszy akcji
– Konsekwencją rozpoczęcia reformy OFE było też podwyższenie ryzyka naszego rynku dla inwestorów zagranicznych, a co za tym idzie zmniejszenie atrakcyjności inwestycyjnej polskich spółek z ich punktu widzenia – mówi Olszewska.Mechanizm suwaka w połączeniu ze zmniejszeniem popytu ze strony inwestorów zagranicznych spowodował, że koniunktura na polskim rynku zaczęła być wyraźnie słabsza w porównaniu do światowych giełd.
Zdaniem Olszewskiej kolejnym czynnikiem wpływającym na wyceny spółek był mniejszy napływ nowych środków do funduszy inwestycyjnych po 2008 roku spowodowany wzrostem nieufności inwestorów do rynku po kryzysie 2007-2008.
To z czasem przekształciło się w znaczące odpływy z funduszy polskich akcji w miarę pogarszania się koniunktury na krajowym rynku w kolejnych latach.
Olszewska zwraca jednak uwagę na pozytywne aspekty polskiego rynku mówiąc, że w ciągu ostatnich 10 lat np. indeksy dochodowe WIG20TR, mWIG40TR czy sWIG80TR są powyżej poziomu z początku 2010 (chodzi o Total Return obliczany na podstawie wartości portfela akcji 20 największych i najbardziej płynnych spółek z GPW).
– Warto również podkreślić, że relatywnie niskie, a tym samym atrakcyjne wyceny polskich spółek powinny z czasem przyciągnąć inwestorów zagranicznych na nasz rynek – dodaje Olszewska.
Katalizatorem tej zmiany sentymentu powinno być jednak dla nich dokończenie reformy OFE oraz coraz większe napływy do programu PPK. A z tym bywa i może być różnie, tym bardziej, że zagraniczny kapitał długoterminowy raczej nad Wisłę prędko nie wróci. Bo nie rozumie sposobu zarządzania państwowymi spółkami.
Co dalej z giełdą?
Sobiesław Kozłowski, Dyrektor Departament Analiz i Doradztwa w Noble Securities tłumaczy, że generalnie w scenariuszu bazowym widzi ryzyko zejścia na niższe poziomy, ale póki co niestandardowe działania banków centralnych, czyli dostarczanie praktycznie nielimitowanej płynności, w krótkim terminie, wspiera rynek kapitałowy.– Jednakże bardzo słabe odczyty ze sfery realnej, dotyczące stopy bezrobocia, PMI usług czy produkcji przemysłowej obrazują szokową negatywną zmianę – mówi.
I dodaje, że póki co rozdźwięk jest wyraźny, tj. indeksy giełdowe na rynkach bazowych odbijają, natomiast dane z gospodarki realnej pogarszają się. A odbijają również dzięki temu, że aktywność inwestorów indywidualnych w Polsce wzrosła.
W samym marcu otworzyli oni ponad 30 tysięcy nowych rachunków maklerskich. Istnieje jednak obawa o to, że większość nowych ograją automaty i algorytmy, które grają tak, jak oczekuje od nich zleceniodawca przerzucając między sobą akcje regulujące późniejszy kurs.
W ostatnich dniach widać wyraźnie, że kursy zachowują się irracjonalnie - wiele "granych obecnie" spółek, które rosły pod dobre wyniki, po ich opublikowaniu mocno traciło, czego sami racjonalnie myślący inwestorzy nie rozumieją.
W opinii wielu obserwatorów i byłych już inwestorów nasza giełda stała się wręcz kasynem nad którym nikt nie potrafi zapanować, a wielokrotne sygnały dotyczące manipulacji były przez KNF zbywane milczeniem.
Bo Komisja Nadzoru Finansowego ich zdaniem, sama sobie z tym nie potrafi po prostu poradzić.