Prokuratura zajęła majątek króla wędlin. Wykorzystała do tego kontrowersyjne przepisy

Katarzyna Florencka
Aresztowany w Argentynie polski biznesmen Henryk K. przepisał swój majątek na inne osoby. Nie przeszkodziło to jednak prokuraturze zająć majątku tak czy siak – a wykorzystała do tego kontrowersyjne prawo stworzone w resorcie sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry.
Henrykowi K. grozi 15 lat więzienia. Fot. mat. prasowe
Henryk K., były właściciel zakładów mięsnych, które przez lata cieszyły się pozycją jednego z największych graczy na polskim rynku spożywczym, poszukiwany był listem gończym od marca 2020 r. Zatrzymano go w argentyńskim Buenos Aires. Obecnie przebywa w areszcie domowym, gdzie czeka na ekstradycję.

Czytaj także: "Król kiełbasianego imperium" zatrzymany w Argentynie. Henryk K. był poszukiwany listem gończym

Jak działa konfiskata rozszerzona?

Jak się okazało, przed zatrzymaniem "król wędlin" zdołał przepisać swój majątek na inne osoby – w niczym jednak nie przeszkodziło to prokuraturze.


"W toku śledztwa prokurator wykorzystując instytucję konfiskaty rozszerzonej, zabezpieczył mienie, które będąc w faktycznej dyspozycji Henryka K. zostało formalnie przeniesione na inne podmioty" – poinformowała Prokuratura Krajowa, cytowana przez serwis money.pl.

Konfiskata rozszerzona umożliwia państwu przejęcie mienia osób, które nabyły majątki nielegalnie lub od sprawców przestępstw. Przepisy opracowane w Ministerstwie Sprawiedliwości od samego początku budzą kontrowersje.

Przeniosły one ciężar udowodnienia pochodzenia mienia na oskarżonego: ustawa wprowadza domniemanie, że majątek przestępcy jest nielegalny. To odwrócenie zasady domniemania niewinności, jednej z podstaw prawa karnego. Oznacza to, że to oskarżony musi udowodnić, że jego majątek jest legalny i nie pochodzi z przestępstwa.

Jeśli dojdzie do ekstradycji Henryka K., usłyszy on zarzuty dotyczące udziału w zorganizowanej grupie przestępczej oraz przestępstw skarbowych. Śledczy oskarżają go o popełnienie szeregu przestępstw. K. miał wymieniać się pustymi fakturami o łącznej wartości prawie 740 mln zł ze spółką zależną Rubin Energy.

Podejrzewa się go także o wyłudzenie podatku VAT i narażenie Skarbu Państwa na wielomilionowe straty. Grozi mu 15 lat więzienia.

Czytaj także: "To zamach, powrót do komuny". Konfiskata majątku bez wyroku w ogniu krytyki