Podatek cukrowy to żyła złota. Te liczby zachęcą rząd do wprowadzania kolejnych opłat
Miliony, które za sprawą podatku cukrowego wpływają do polskiego budżetu, to nowa kula u nogi przedsiębiorców, których przecież w ostatnim roku i tak dobijała już pandemia. Liczby te jednak są na tyle apetycznym kąskiem dla rządu, że jak tu nie wprowadzać w życie kolejnych podatków?
Ostateczna wartość jest zapewne jeszcze wyższa, bo do 25 lutego opłatę wniosło 469 podatników, zaś po tym terminie do ich grona dołączyło jeszcze kolejnych 74.
W pierwszych 5 tygodniach obowiązywania nowej opłaty sklepy małoformatowe i działające na zasadzie franczyzy odnotowały spadek liczby transakcji o 25 proc., a ze sprzedaży samych tylko napojów bezalkoholowych - 16 proc.
Nic dziwnego, że Polacy odpuścili sobie kupowanie markowych napojów, jeśli cena 2-litrowej Coca-coli w niektórych sklepach wzrosła nawet o ok. 90 proc. - z 3,85 zł do 7,29 zł.
Skąd się biorą te liczby?
Podatek cukrowy składa się z dwóch części - opłaty stałej wynoszącej 0,50 zł za zawartość max 5 g cukru w 100 ml napoju, lub co najmniej jedną inną substancję słodzącą. Druga część podatku to opłata zmienna według to której na każdy gram powyżej 5 w 100 ml napoju przypada kolejne 0,05 zł. Maksymalnie może wynosić ona 1,20 zł za litr.Mimo że projektując nowy podatek, ktoś pomyślał o jakimkolwiek limicie, to dla niektórych producentów działalność przestaje się zupełnie opłacać. Przykładem może być polska firma zajmująca się wypuszczaniem na rynek popularnych napojów gazowanych Hellena.
Docelowo z podatku cukrowego Państwo ma w 2021 r. zarobić 3 mld złotych, spośród których 96,5 proc. ma zasilić konta Narodowego Funduszu Zdrowia.Do produkcji napojów wykorzystujemy cukier o wartości 20 mln zł, a podatek odprowadzony od tej ilości będzie wynosił aż 150 mln zł.