Polscy nauczyciele są rozchwytywani w Niemczech. "Szukamy kadr jak szaleni"

Aleksandra Jaworska
Niemcy mierzą się z dużym deficytem kadry pedagogicznej. Coraz częściej zatrudnia się tam fachowców, którzy nie są nauczycielami. Dlatego pedagogiczne wykształcenie Polaków to dla naszych zachodnich sąsiadów wielki atut.
Braki kadrowe w Niemczech sprawiły, że do pracy w szkołach zatrudnianie są osoby bez wykształcenia pedagogicznego. Fot. Sebastian Rzepiel / Agencja Gazeta

Praca w Niemczech na stanowisku nauczciela

Pasewalk to niewielka miejscowość w Meklemburgii-Pomorzu Przednim. Dzieli ją od granicy zaledwie 10 km. Jak zauważa Deutsche Welle, miasto staje się domem i miejscem pracy dla coraz liczniejszej grupy Polaków.
Szczególnie poszukiwani na tamtejszym rynku pracy są polscy nauczyciele. Zarobki zaczynają się tam od 2,2 tys. euro na rękę i rosną wraz ze stażem pracy.

Od sierpnia w niemieckich placówkach edukacyjnych pracę zacznie 14 nowych nauczycielek i nauczycieli. Zostali wybrani spośród 80 chętnych. Musieli wykazać się znajomością języka, teraz będą go dodatkowo trenować na specjalnych kursach.


– Szukamy kadr jak szaleni. Nie chcemy podbierać nauczycieli, tylko wzmocnić nasze kulturowe i językowe sąsiedztwo – przyznał w Businnes Insider minister edukacji Meklemburgii-Pomorza Przedniego Bettina Martin (SPD).

Nie ma komu pracować

Z problemem braku pracowników boryka się również Polska. W wielu branżach nie ma wystarczającej liczby pracowników, a firmy biją się o dobrych specjalistów. Niektóre polskie szkoły, podobnie do niemieckich, mierzą się niedoborem kadry.

Cieszy to głównie ekspertów, którzy mogą przebierać w ofertach i liczyć na spore podwyżki.
– Rąk do pracy brakuje też w sektorach, które były zamrożone podczas pandemii, głównie w gastronomii, hotelarstwie, turystyce. Trwa sezon, pracownicy są więc potrzebni – mówi Ewa Klimczuk, dyrektor biznesu Gi Group.
Czytaj także: Zarobki w pierwszej knajpie Lewandowskiego. Ludzie twierdzą, że to "patogastronomia"