Polacy boją się emerytury. Coraz więcej z nas odkłada ją "na później"

Natalia Gorzelnik
W 2017 na emeryturę zaraz po nabyciu uprawnień, przechodziło aż 88 proc. Polaków. W ubiegłym roku było to już tylko 62 proc.
Praca jest często tym, co ludzi trzyma przy życiu i w zdrowiu. Rozwój intelektualny ma duży wpływ na stan zdrowia. Fot: Anna Shvets /Pexels

Korzyści finansowe

Liczba osób decydujących się na odłożenie w czasie przejścia na emeryturę w ostatnich trzech latach potroiła się. Większość osób, które odłożyły emeryturę "na później", to kobiety - informuje money.pl.

Polacy mają coraz większą świadomość korzyści finansowych, jakie płyną z opóźnienia dezaktywizacji zawodowej - uważa Paweł Żebrowski, rzecznik ZUS. Jego zdaniem pomogli w tym doradcy emerytalni, którzy pojawili się w placówkach ZUS właśnie w 2017 r., oraz kalkulatory emerytalne - programy, które pozwalają samodzielnie przeliczyć przyszłe świadczenie.
Paweł Żebrowski

Odczekanie z przejściem na emeryturę tylko roku, kontynuując pracę, pozwala otrzymać świadczenie wyższe nawet o 10-15 proc. Wynika to z opłacenia dodatkowych składek, ich waloryzacji oraz mniejszej liczby miesięcy życia na emeryturze przyjętej do obliczeń.

Wakaty

Z kolei Andrzej Kubisiak, zastępca dyrektora Polskiego Instytutu Ekonomicznego, przyczyn tego zjawiska dopatruje się w tym, że na rynku po prostu brakuje pracowników. W 2018 i w 2019 rynek był bardzo chłonny i było wiele wakatów, które trudno było obsadzić.


Potem nastał pandemiczny kryzys, który uderzył najbardziej w ludzi młodych. Starsze pokolenia, chcąc czy nie, musiały uaktywnić się zawodowo, by utrzymać gospodarstwa domowe z bezrobotnymi, dorosłymi już dziećmi - przekonuje w serwisie.
Andrzej Kubisiak

Dzisiejsi 60-latkowie to ludzie na ogół obeznani z technologiami cyfrowymi, którzy łatwo adaptują się do nowej rzeczywistości. Dlatego też są bardziej akceptowani przez pracodawców niż ich równolatkowie jeszcze 15-20 lat temu, którzy byli z rynku pracy wręcz siłą wypychani.

Strach przed ubóstwem

Wielu ekspertów zwraca jednak uwagę na strach przed bardzo niskimi świadczeniami emerytalnymi, a przez to niższym standardem usług medycznych. Do tego dochodzi drożyzna i dla wielu również zobowiązania kredytowe, które muszą spłacać.

– Polacy mają stosunkowo niskie emerytury. Trudno się więc dziwić, że seniorzy, jeśli mogą, to pracują lub dorabiają do świadczenia – mówi Tomasz Kopiec, ekspert BCC.
Tomasz Kopiec

Praca jest często tym, co ludzi trzyma przy życiu i w zdrowiu. Rozwój intelektualny ma duży wpływ na stan zdrowia, dlatego świadomi i wyedukowani seniorzy chcą być aktywni jak najdłużej.

Moment przejścia na emeryturę

Tymczasem choć rząd nie odsuwa w czasie "oficjalnego" wieku emerytalnego, osoby z kręgów władzy coraz śmielej mówią o tym, że kolejne pokolenia będą musiały emeryturę znacznie później – lub liczyć się z głodowymi stawkami.

Główny ekonomista Polskiego Funduszu Rozwoju Paweł Dobrowolski – który jest spółką Skarbu Państwa – stwierdził na początku roku, że "w najbliższej dekadzie, może dwóch, wyjdzie z użycia oficjalny wiek emerytalny i mając 60-70 lat nadal wielu z nas będzie pracować". Skoro takie słowa padają z ust eksperta państwowej spółki, to można przypuszczać, że rząd rozważa opcję podwyższenia wieku emerytalnego.

Swoimi prognozami na temat tego, na jakie emerytury mogą liczyć dzisiejsi młodzi dorośli, podzieliła się również prezes ZUS, Gertruda Uścińska. Tłumaczyła, że z wizją wieloletniej pracy "trzeba się oswajać", gdyż w niedalekiej przyszłości staż pracy przekraczający 40 i więcej lat "nie będzie niczym zaskakującym".

– Pół wieku aktywności zawodowej może być normą. Tak, jak normą stawać się będzie życie dłuższe niż 70 czy nawet 80 lat – stwierdziła Uścińska.

Więcej ciekawych informacji znajdziesz na stronie głównej INNPoland.pl