"Bez pasji żadna z nas nie zniosłaby tych zniszczonych rąk". Poznajcie kobietę–mechanika

Natalia Gorzelnik
01 kwietnia 2022, 14:18 • 1 minuta czytania
Jej zdjęcie – drobnej brunetki w roboczej odzieży grzebiącej kluczami pod samochodem – stało się viralem w sieci. “Gdy szef zatrudniał mnie jako mechanika był sceptycznie nastawiony. Po 2 latach zostałam szefem całego serwisu” – napisała pani Agnieszka. Postanowiliśmy dowiedzieć się więcej o kobiecie-mechanik, która przebiła głową szklany sufit w jednej z najbardziej zmaskulinizowanych branż.
Pani Agnieszka Kazimierczak przy pracy. Fot: archiwum własne
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Obserwuj INNPoland w Wiadomościach Google

Zabawa w warsztat 

Motoryzacja była jej pasją od najmłodszych lat. Jak wspomina Agnieszka Kaźmierczak – kobieta-mechanik, szefowa serwisu w Turbo Żółw Auto Serwis w Legionowie – jej tato miał swój warsztat, więc większość jej dziecinnych zabaw była związana z naprawianiem większych bądź mniejszych usterek w "maluchach" i trabantach. 


– Młotek był jedną z moich ulubionych zabawek. To były lata 80., więc nie było dużego wyboru, ale narzędzia z warsztatu taty i tak wygrywały nad misiem. Ślady po tych zabawach na meblach u babci są widoczne zresztą do dziś. W końcu babcia i mama same zaczęły mnie z tym młotkiem wyganiać do garażu – śmieje się. 

Jak wspomina, zawsze była córeczką tatusia, więc z radością spędzała z nim czas "pod maską". – Mieliśmy wspólny projekt – tata z trzech dużych fiatów poskładał sobie jednego, a ja mu w tym pomagałam – wspomina. Jako nastolatka doskonale i samodzielnie radziła sobie z wszystkimi podstawowymi czynnościami związanymi z naprawą samochodu. Wymieniała klocki czy świece, a nawet grzebała w silniku. 

– Chciałam iść do technikum samochodowego, ale rodzice bardzo naciskali, żebym poszła do liceum i skończyła studia. Jak przekonywali – tak będzie mi łatwiej. Więc skończyłam jedne studia, potem drugie, pracowałam w zawodach zgodnych ze zdobytym wykształceniem – ale cały czas czegoś mi brakowało. 

Powrót do szkoły

Przełom nastąpił w czasie urlopu macierzyńskiego. Pani Agnieszka dużo myślała i doszła do wniosku, że nie chce wracać do dotychczas wykonywanych zadań – jako pedagog lub manager – bo to po prostu nie jest to. Zdecydowała, że postawi wszystko na jedną kartę i... wróci do szkoły. Postanowiła zawalczyć o dyplom technika pojazdów samochodowych: elektryka i mechanika. 

– Zapisałam się do szkoły zawodowej dla dorosłych na prawach technikum, która była zakończona egzaminami państwowymi – tłumaczy. Szkolenie trwało 2 lata. W grupie była jedną z dwóch kobiet. Koledzy traktowali je trochę jak swoje maskotki. Dużo większy beton panował wśród (niektórych!) z wykładowców. 

– Kilkakrotnie dano mi do zrozumienia, że mogę sobie nawet tę szkołę skończyć, ale mechanikiem raczej nie zostanę – wspomina pani Agnieszka. – Często spotykałam się z przekonaniem, że kobiety po prostu nie dają sobie rady w tym zawodzie. 

Dalsza część artykułu pod zdjęciem

By udowodnić, że naprawdę zna się na fachu, musiała starać się więc o wiele bardziej. – Pomogło wykształcenie pedagogiczne, bo naprawdę szybko się uczę. Więc w teorii nie miałam sobie mocnych. Pan od elektryki był przekonany, że umiem więcej, niż cała grupa razem wzięta. Trochę mijał się z prawdą, bo z prądem nie lubimy się aż tak bardzo, ale wykuta byłam na blachę – śmieje się. 

Pani Agnieszce nie brakowało również umiejętności praktycznych, bo wszystkie egzaminy zdała za pierwszym razem i z najwyższymi notami. Jeszcze przed zdobyciem dyplomu zaczęła również szukać pierwszego zatrudnienia. Tu jednak zaczęły się schody. 

– Dyplom zrobiłam głównie po to, żeby go po prostu mieć. Rynek jest obecnie bardzo chłonny i dobry mechanik jest na wagę złota. Wiele osób wyjechało za granicę, a młode pokolenie po szkołach zawodowych – bardzo często kompletnie nic nie potrafi. To dlatego nie bałam się o znalezienie zatrudnienia. Ale mimo wszystko wolałam mieć jakieś formalne potwierdzenie umiejętności, bo – ze względu na moją płeć – spodziewałam się pewnych komplikacji – tłumaczy.

Komplikacje pojawiły się - i to szybko. Bo chociaż pani Agnieszka pracę znalazła bez większych trudności, to jej nowy szef bardziej widział ją... w biurze, zajmującą się porządkowaniem dokumentacji.

– Absolutnie nie chciałam tego robić. Przecież to właśnie od papierkowej roboty uciekłam, decydując się na to, by zostać mechanikiem. Kiedy tylko mogłam, wyrywałam się z biura na warsztat i wydzierałam innym mechanikom klucze z rąk. To nie pasowała do wizji szefa i mieliśmy ciągłe tarcia. 

Po tym, gdy jej stanowisko zostało zlikwidowane, w ramach pandemicznej redukcji etatów, próbowała swoich sił jeszcze w dwóch innych miejscach. Wszędzie jednak brakowało jej możliwości rozwoju i wynagrodzenia odpowiedniego do jej wiedzy, stanowiska i umiejętności. Na szczęście – w końcu – trafiła w warsztat, w którym pracuje do dziś. 

Czytaj więcej: Ile zarabia mechanik samochodowy w Polsce, a ile w Niemczech? Sprawdziliśmy

– Zostałam rzucona na głęboką wodę i w ogóle nie było żadnej taryfy ulgowej ze względu na to, że jestem dziewczyną, czy że jestem mniejsza. W ogóle nie brano pod uwagę, że mogę sobie z czymś nie dać rady. Dzięki temu bardzo dużo się nauczyłam i zrobiłam ogromny postęp – mówi. 

Szef początkowo się bał. Że jako kobieta jestem słabsza, że będę miała humory. Ale ostatecznie we mnie uwierzył. Mimo że sam siebie określa jako skończonego szowinistę, to jednak dał mi szansę. A ja ją wykorzystałam. I trochę zmieniłam jego światopogląd na to, co potrafią dziewczyny. Agnieszka Kazimierczak Turbo Żółw Auto Serwis

– Okazało się, że ja zawsze mam na wszystko siłę. Że zawsze jestem w pracy na czas. Że jak trzeba dłużej zostać, to można na mnie liczyć. Tym zaangażowaniem i chęcią rozwoju wywalczyłam sobie to stanowisko, na którym znajduję się teraz – mówi dumą pani Agnieszka. 

Dalsza część tekstu pod zdjęciem

Kobieta - mechanik 

Pani Agnieszka pracuje obecnie nie tylko jako mechanik, ale również kierownik organizacyjny warsztatu przy Strużyńskiej. To ona jest osobą, która wita klientów, dokonuje wstępnej diagnozy, przyjmuje samochód i rozdziela zadania pomiędzy mechaników. Jak reagują na nią klienci? 

– Niektórzy są zbici z tropu. Szczególnie panowie starszej daty. Oni często mówią mi, że chcą porozmawiać z jakimś mechanikiem i są bardzo zdziwieni, gdy odpowiadam "słucham" – śmieje się. 

Negatywne reakcje zdarzają się bardzo rzadko, chociaż był jeden starszy pan, który powiedział mi wprost, że to nie jest praca dla kobiety. Był bardzo nieszczęśliwy gdy zaczęłam mu wyjmować z bagażnika koła do wymiany. Inny pan w mocno podeszłym wieku – stały klient – na początku, gdy do niego podchodziłam, machał zniecierpliwiony ręką. Gdy wchodził do warsztatu, udawał że mnie nie widzi i szedł prosto do moich kolegów. Ostatnio zaczął się do mnie jednak przyzwyczajać – rozmawialiśmy nawet na temat jego auta. Więc to mój mały, osobisty sukces na drodze do równouprawnienia.Agnieszka Kazimierczak

Zupełnie inaczej reagują na nią kobiety. Gdy pani Agnieszka wychodzi do nich przed warsztat, oddychają z ulgą. – Zwykle bardzo się cieszą, że mogą porozmawiać normalnie i że nie są traktowane "z góry". Wierzą też, że nie będę im ściemniać i naciągać na niepotrzebne naprawy – tak jak robią to niektórzy nieuczciwi fachowcy. Od kiedy pracuję w naszym warsztacie, znacznie przybyło nam obserwujących pań w social mediach. 

Czytaj także: https://innpoland.pl/161113,jak-oszukuja-mechanicy-6-przykladow-nieuczciwosci-serwisow-samochodowych

A czy płeć – a co za tym idzie mniejsza siła – naprawdę nie stanowi problemu w żadnym z zadań, jakie stoją przed mechanikiem? – Ja nawet jak na dziewczynę jestem dość mała, bo ważę 47 kilo. Więc to bardziej kwestia rozmiaru, nie płci. Są rzeczy, które są dla mnie bardzo ciężkie – na przykład wyciąganie skrzyni biegów – ale ze wszystkim sobie radzę. Inna sprawa, że przy naprawdę ciężkich elementach proszę kogoś o asekurację – ze względów bezpieczeństwa. Ale to rzadkie sytuacje – tłumaczy. 

– Z mniejszą siłą można sobie poradzić, jeśli tylko ma się odpowiednie narzędzia – uśmiecha się. – Mój pierwszy mentor w pracy – Kamil – pokazał mi, że wiele rzeczy, do których potrzebna jest siła, da się łatwiej załatwić sposobem. Mam swoje zestawy kluczy, z teleskopowymi rączkami, które działają na zasadzie dźwigni i to najczęściej wystarczy. Powiem więcej, często moje drobne dłonie są bardziej przydatne przy aucie niż sama siła. 

Czy kobiety są przyszłością mechaniki samochodowej?

– Mam już trochę doświadczenia i przez mój warsztat przewinęło się sporo młodych chłopaków tuż po szkole średniej. Niestety, często widać, że na tę ścieżkę kariery trafili z przypadku. Na tej podstawie mogę powiedzieć jedno. Jeżeli kobieta trafia do motoryzacji, to robi to z przekonania i jest to w pełni świadoma decyzja. Żadna z nas nie pakowałaby się w pracę w brudzie, zimnie i nie chciałaby mieć tak zniszczonych rąk, gdyby nie przyświecał temu jakiś wyższy cel – realizacji siebie czy czegoś, co jest dla nas ważne. 

Jeżeli kobieta wykonuje ten zawód, to na pewno jest lepsza niż przeciętny mechanik-mężczyzna, bo ma zaangażowanie, pasje, bo to jest coś, co ma wyjątkowe miejsce w jej życiu - a nie że trafiła do branży z przypadku, bo nie miała nic ciekawszego do roboty. Agnieszka Kazimierczak