Nie mają telewizora, a wydają więcej niż na kablówkę. "Płacimy podobnie jak nasi dziadkowie"
Obserwuj INNPoland w Wiadomościach Google
Złudne wrażenie, że za wideo w sieci płacimy grosze
Użytkownicy Twittera ochoczo wyliczają, ile wydają na subskrypcje w serwisach VoD (video on demand). Wśród pozycji, które wymieniają powtarzają się serwisy streamingowe Netflix, HBO Max, Amazon Prime Video, Disney Plus oraz platform YouTube Premium i YouTube Vanced (wersja serwisu YouTube dla smartfonów i tabletów korzystających z systemu operacyjnego Android, pozwalająca na bezpłatne oglądanie filmów bez reklam).
Dyskusję w sieci zapoczątkował w niedzielę tweet Dawida Kosińskiego, prowadzącego kanał Spider’s Web TV, w którym poinformował, że miesięcznie przeznacza 159 zł za dostęp do serwisów VoD (tego dnia na polskim Twitterze pojawiło się ponad 17 tys. wpisów wspominających o „YouTube Premium”). Jednocześnie Kosiński ironizował, że kiedyś z rodziców "śmialiśmy się, że płacą 100 zł za kablówkę”. Tymczasem ci, którzy nie płacą za telewizję kablową - i często nie mają nawet w domu telewizora - wydają na inne usługi wideo. I to nierzadko wydają więcej niż pokolenie ich rodziców.
Bo choć cena za dostęp do podstawowych pakietów telewizyjnych wynosi kilkadziesiąt złotych (w UPC za dostęp do 136 kanałów, wraz z pakietem filmów i seriali MyPrime zapłacimy prawie 50 zł), to telewidzowie chętnie wykupują telewizję w pakiecie z internetem, co kosztuje już w granicach 100 zł (w UPC najdroższy pakiet internetowo-telewizyjny z dostępem do 186 kanałów z internetem o prędkości 1 GB/s kosztuje w cenie regularnej prawie 125 zł). Jeśli zestawimy ze sobą te ceny z kosztem, jaki ponosimy za dostęp do ulubionych platform internetowych, wtedy uwielbiana przez naszych rodziców kablówka, okazuje się przystępna cenowo.
Na paradoks tej sytuacji zwraca uwagę medioznawca Maciej Myśliwiec, w rozmowie z INNPoland. - Mamy wrażenie, że płacimy mniej, bo płacimy jednostkowo, a okazuje się, że sumarycznie płacimy bardzo podobną kwotę do tej, jaką płacą nasi rodzice czy dziadkowie za kablówkę bądź za satelitę. Millennialsi płacą więc niemal te same kwoty, tylko za inne produkty - komentuje Myśliwiec.
Zwraca uwagę, że pokolenie korzystające głównie z serwisów streamingowych dostają podobne treści, tylko są one skierowane do bardziej świadomego odbiorcy, który wie, czego chce. Millennialsi po prostu inaczej konsumują media niż starsze pokolenia. Oglądają to, co dla nich jest bardziej atrakcyjne, a forma wideo na żądanie taka jest. - Znajdujące się w serwisach VoD treści są bardziej niezależne, gdyż mamy możliwość oglądania tego, co chcemy i kiedy chcemy - wskazuje medioznawca. Ale dodaje: - Pamiętajmy, że tradycyjna telewizja też ma swoje platformy VoD, mają możliwość nagrania programu lub cofnięcia go, jak się spóźnimy. A więc ci rodzice też dostają namiastkę indywidualnego podejścia do widza - mówi Myśliwiec.
Najważniejsze, że płacą
Na Twitterze największe poruszenie wywołał fakt, że niektórzy płacą za dostęp do YouTube Premium. Platforma YouTube od początków swojego istnienia dostępna jest przecież za darmo, więc dla niektórych fakt, że od kilku lat za dostęp do wersji bez reklam należy zapłacić mniej więcej tyle samo co za dostęp do Netfliksa, jest niezrozumiała. „Kto kupuje YouTube Premium? Chyba tylko ktoś kto nie szanuje swoich pieniędzy, bo ten krótki czas do pominięcia reklamy da się stanowczo przeżyć” - podaje swój punkt widzenia jeden z użytkowników Twittera. Podobnych mu głosów pojawia się jednak coraz mniej. Polacy oswajają się bowiem z faktem, że trzeba płacić za jakościowe treści, również w internecie.
- Urzekło mnie, że ktoś płaci za YouTube Premium - komentuje Maciej Myśliwiec odnosząc się do tweetów, w których internauci wskazywali, że płacą również za tę platformę. Twitterowa dyskusja pokazała przede wszystkim, że internauci oswoili się już z tym, że za treści w internecie należy płacić. - Przez to, że doszło do dywersyfikacji treści w takim znaczeniu, że możemy kupić pojedynczą piosenkę czy film, chętniej płacimy za treści w sieci. Znaczenie ma też fakt, że współcześnie piractwo jest o wiele trudniejsze niż 15 lat temu - mówi medioznawca. Zauważa też, że zmienił nie sposób myślenia: rozumiemy, że kupując treści audiowizualne z legalnych źródeł wspieramy ulubionych artystów.
- Bardzo dobrze się stało, że w końcu płacimy. Jest to sytuacja win-win, bo nie płacimy dużo, a twórca nie jest okradany. Patrząc na statystyki rosnącego Netfliksa, HBO Max czy nawet Apple TV+ możemy powiedzieć, że Polacy wreszcie przechodzą na legalną kulturę - podsumowuje Maciej Myśliwiec.
Sposoby na obniżenie kosztów
Polacy płacą, ale są w tym ostrożni. A o tym, że przepłacać nie lubią świadczy popularne zjawisko współdzielenia kont, z czym walkę rozpoczął Netflix. Serwis ten zapowiedział walkę z nielegalnym użytkowaniem konta na ich platformie. Bo choć można wykupić dostęp do serwisów VoD na kilka stanowisk, o tyle przekazywanie znajomym bądź rodzinie hasła do opłacanego konta nie jest już mile widziane. Według raportu Mindnet Analytic z 2020 roku, ponad połowa użytkowników Netfliksa w Stanach Zjednoczonych udostępnia swoje hasło innym osobom.
Kwestia ta została nawet uwzględniona w regulaminie: „Serwis Netflix oraz wszelkie treści, do których dostęp następuje przy jego użyciu, są przeznaczone wyłącznie do niekomercyjnego użytku osobistego i nie mogą być udostępniane żadnym osobom, które nie mieszkają z użytkownikiem w gospodarstwie domowym”.
Warto też wiedzieć, że w przypadku niektórych usług możemy oczekiwać zwrotu pieniędzy za niewykorzystanie subskrypcje. Na taki zwrot mogą liczyć między innymi użytkownicy Apple TV+, którym odnowiła się subskrypcja, chociaż nie planowali dalej z niej korzystać.